Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert zespołu The Floyds w klubie Luka [relacja]

p
W sobotni wieczór, w klubie Luka, odbył się koncert grupy The Floyds. Poniżej przedstawiamy relację przesłaną przez jednego z naszych internautów.

The Floyds to jeden z tych zespołów, które próbują się wypromować w oparciu o covery utworów muzycznych grupy Pink Floyd.

Problem z tego typu grupami polega na tym, iż wszyscy dobrze znają nieśmiertelne przeboje takie jak Anather Brick in the Wall, Money czy Wish You Were Here i nie wyobrażają sobie wykonania odmiennego niż wrosłe w kulturę masową oryginały. Z tego właśnie powodu grupy muzyczne specjalizujące się w graniu coverów wielkich utworów muzycznych mają ciężkie zadanie.

Co więc pozostaje? Pozostaje kilka opcji, po pierwsze zrobić show za pomocą wszelkiego rodzaju dodatków. Jednak tutaj również ciężko wygrać z grupą Pink Floyd. Oni „dodatkami” zachwycali od samego początku, nieważne czy to była ogromna dmuchana ośmiornica w latach 70' czy też dobrze znana fanom albumu The Wall latająca świnia.

Zespół The Floyds nie miał więc szans bez olbrzymich nakładów finansowych (wizerunek świni jest zastrzeżonym znakiem towarowym) by w urokliwym lecz małym klubie Luka urządzić spektakl taki do jakich przyzwyczaili nas Pink Floyd, lub duże zespoły grające ich covery takie jak np. The Australian Pink Floyd.

Na co jednak mogli sobie pozwolić The Floyds? Z pewnością, mogli pozwolić sobie na stworzenie wizualizacji do granych kompozycji. Niestety jedyne wizualizacje jakie zostały pokazane składały się z oryginalnych fragmentów teledysków i animacji. Wydaje się, że grupa mogła poświęcić trochę więcej czasu na stworzenie albo własnych wizualizacji i grafik, albo chociaż na taki montaż materiałów ogólnodostępnych, aby nie pojawiał się na ekranie denerwujący pasek odtwarzacza video.

Co do samego zespołu to The Floyds posiadają naprawdę niezłego gitarzystę. Nie jest on w stanie przebić Davida Gilmoura, który zajmuje miejsce w czołowej 10 magazynu Rolling Stone, ale z pewnością jest dużym atutem zespołu. Bardzo poprawnie grają również perkusista i basista grupy. Perkusista posiada więcej werwy niż Nick Mason, a jego solówki wypadły doskonale, choć należy sobie zdawać sprawę z pewnych ograniczeń instrumentalnych.

Atutem zespołu The Floyds jest również chórek. Plusem dziewczyn w nim śpiewających jest na pewno to, że zamiast stać, „bujały” się w rytm muzyki. Na minus natomiast trzeba wskazać, że odstawały poziomem językowym od wokalisty grupy. Dziwić może również fakt, że chórek był ustawiony w sposób całkowicie zasłaniający basistę grupy, którego z pewnością nie trzeba było się wstydzić.

Na koniec zostawiłem ocenę wokalisty grupy. Wydaje mi się, że jest to najsłabsze ogniwo tego zespołu. Jak już wcześniej wspomniałem, grupy grające covery powinny czymś zaskoczyć, powinny zrobić coś po swojemu, czymś się wyróżnić.

Wokalista grupy, choć śpiewać niewątpliwie umie, to jednak nie powinien tego robić, a przynajmniej nie w tej grupie. Jego stosunkowo wysoki głos zupełnie odstaje od tego co jest potrzebne do lirycznych utworów Pink Floyd. Niewątpliwie jednak wybór wokalisty po anglistyce przekłada się na bardzo dobrą dykcję i akcent.

Wokalista nie umiał się również zachować na scenie (np. popalał w trakcie solówek kolegów). Ocena głównego wokalisty w dużej mierze mogłaby być inna jeśli podobałaby mi się wersja Comfortably Numb śpiewana przez Dawida Bowiego.

Pomimo, że klub Luka jest doskonale nagłośniony, to zespół źle się przygotował do występu i nie wykorzystał 45 minutowego opóźnienia. Było o wiele za głośno. Nastrojowe melodie takie jak Us and Them brzmiały zbyt dynamicznie i prawie jak Iron Maiden. W muzyce Pink Floyd w dużej mierze można było się zatopić, popłynąć, podczas gdy na koncercie The Floyds trzeba było przytykać uszy.

Ustawienie dźwięków również nie było zbyt dobre. Klawiszowiec zanadto wybijał się ze swoimi dźwiękami zagłuszając, w utworach granych z płyty The Wall, gitarę elektryczną. Totalną porażką (a może jednak zamierzeniem) było dostrojenie chórku i wokalisty grupy. Szanowna grupo The Floyds, ideą chórku jest podkreślenie głosu wokalisty, jego uzupełnienie gdy ten nie daje rady. Na waszym występie było tak, że to wokalista dopełniał swoim głosem chórek.

Reasumując, muszę napisać że to nie był najmilszy wieczór mojego życia. Z pewnością również odbiór całego występu po dopracowaniu czy zmianie wokalisty byłby inny. Bardzo miłym dodatkiem było puszczenie po koncercie płyty P*U*L*S*E jednak z zupełnie niezrozumiałych względów puszczona ona była przez inne głośniki, które w żadnej mierze nie oddawały całej skali dźwięków.

To co napisałem w zupełności nie zmienia mojego nastawienia, bo tak naprawdę gorąco kibicuję grupie The Floyds. Uświadomiła mi ona czemu tak mało jest zespołów grających udane covery wielkich zespołów i jak cholernie trudne jest to zadanie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto