MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kłopotów z firmą "Loki" ciąg dalszy

[email protected]
Na terenie 8,5-hektarowej posiadłości w Sokolnikach dla służby rodziny S. wybudowano osobny dom.
Na terenie 8,5-hektarowej posiadłości w Sokolnikach dla służby rodziny S. wybudowano osobny dom.
Pięć tysięcy złotych kosztowało podatników prawie dwutygodniowe patrolowanie przez łódzką straż miejską opuszczonej fabryki "Loki" przy ul. Dubois 119. W lipcu służby miejskie uznały, że zagraża ona bezpieczeństwu ...

Pięć tysięcy złotych kosztowało podatników prawie dwutygodniowe patrolowanie przez łódzką straż miejską opuszczonej fabryki "Loki" przy ul. Dubois 119. W lipcu służby miejskie uznały, że zagraża ona bezpieczeństwu łodzian.

Znaleziono tam m.in. niezabezpieczone beczki z chemikaliami i otwartą głęboką studnię oczyszczalni ścieków. Właściciel zakładu, Władysław S., nie poczuwa się do obowiązku uregulowania rachunku.

- Jestem biedny - twierdzi. - Zarejestrowałem się jako bezrobotny. Nie mam prawa do zasiłku. Nie mam żadnego zajęcia ani źródła dochodów. Z czego niby miałbym zapłacić?

"Obrzydliwie bogaty bankrut"
Po publikacjach na łamach "Expressu Ilustrowanego" dotyczących firmy "Loki" i jej właściciela, odebraliśmy liczne telefony i e-maile od Czytelników.

- To obrzydliwie bogaty bankrut - powiedział nam Edward A. - Pojedźcie do Sokolnik i zobaczcie, w jakich luksusach ten człowiek mieszka - poradził ktoś inny.

W niewielkich Sokolnikach wszyscy znają Władysława S.

- Ależ sobie rezydencję wybudował... - wzdycha zagadnięta przez nas sklepikarka. - Wielki dom, kryty basen, korty tenisowe, ranczo dla koni, przepiękny ogród. Mają nawet domek dla służby. Właśnie rozpoczęli budowę hotelu i restauracji.

Posiadłość, choć jest zaszyta głęboko w lesie, odnajdujemy bez trudu. Wygląda dokładnie tak, jak opisywała ją sklepikarka. W księdze wieczystej sprawdzamy, że zajmuje 8,5 hektara. Według dokumentów jej właścicielem jest ktoś inny, ale nie mamy wątpliwości, że zamieszkuje ją Władysław S. wraz z synem, synową i dwójką wnucząt. Rezydencji pilnują mężczyźni ubrani w moro oraz psy.

- Dzieci wożą luksusowymi autami do szkoły w Łodzi - mówią okoliczni mieszkańcy. - Każdego dnia kupują papierosy i prasę w pobliskim kiosku. Widujemy ich regularnie. Pan Władysław to wysoki postawny mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Mówi głośno, porusza się zamaszystymi ruchami, jest nerwowy. Trudno go nie zauważyć.

Tymczasem służby miejskie twierdzą, że nie mogą ustalić, gdzie mieszka właściciel fabryki.

Porzucone "Loki"
Zamieszanie wokół Władysława S. i jego firmy "Loki" rozpoczęło się 19 lipca. Tego dnia strażnicy miejscy znaleźli w niej beczki z niezabezpieczonymi chemikaliami, stosy dokumentów z danymi osobowymi wielu ludzi oraz farby i utleniacze do włosów, pudełka, papiery, plastikowe pojemniki. Z fabrycznych budynków ktoś wymontował okna i drzwi. Zniknęła również brama. Według okolicznych mieszkańców przez wiele dni na ul. Dubois podjeżdżały samochody, na które ładowano te wszystkie przedmioty.

- Przyjeżdżali w biały dzień i brali, co chcieli - mówił Henryk Jarzębowski, pracownik sąsiedniej firmy.

Wezwani ratownicy chemiczni uznali, że znalezione chemikalia nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla środowiska i życia ludzi. Mimo to zdecydowano, że strażnicy miejscy będą pilnować całą dobę obiektu, aż do jego zabezpieczenia i zutylizowania chemikaliów.

Przedstawiciele urzędu miasta i szeregu służb miejskich debatowali w ostatnich tygodniach kilkakrotnie na temat tego, kto ma zająć się utylizacją porzuconych chemikaliów. Przez cały ten czas "Loków" pilnowały na zmianę trzy patrole strażników miejskich. Po jednej z naszych publikacji doszło do spotkania Władysława S. z przedstawicielami Urzędu Miasta Łodzi, na którym obiecał, że nazajutrz (25 lipca) sprzeda fabrykę, a utylizacją chemikaliów zajmie się nowy właściciel. Urzędnicy dali wiarę słowom S., a fabryka do dziś nie zmieniła właściciela.

Od 27 lipca straż miejska już nie pilnuje obiektu. Fabrykę prowizoryczne zabezpieczono drewnianymi drzwiami i bramą.

Na pytanie, co dalej, nie udało nam się uzyskać żadnej rozsądnej odpowiedzi.

- Czego ode mnie oczekujecie? - zdenerwowała się Wiesława Twardowska, dyrektor delegatury Łódź Górna. - Wszelkie obowiązki spoczywają na właścicielu. Fabryka jest prywatną własnością i mnie tam wchodzić nie wolno...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kłopotów z firmą "Loki" ciąg dalszy - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto