Pod względem frekwencji, według oficjalnych danych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą, Łódź zajmowała przez cały dzień ostatnie miejsce spośród gmin w województwie, a całe województwo też było na szarym końcu.
PKW informowała o frekwencji o godz. 10, 15 i 19 (lokale wyborcze były otwarte od godz. 8 do godz. 22). Po dwóch godzinach głosowania frekwencja w całym kraju wynosiła 3,5 proc., a w województwie łódzkim - 2,47 proc. (najgorszy wynik). W Łodzi głosy zdążyło oddać zaledwie 8341 osób spośród ponad 594 tys. uprawnionych, czyli... 1,4 proc. (dwa razy mniej niż dwa tygodnie wcześniej podczas I tury).
Frekwencja na godz. 15 w kraju to 20,45 proc., a w województwie 17,11 proc. (mniej było w woj. śląskim - 16,2 proc.). W Łodzi zagłosowało już 72 tys. osób, czyli 12,26 proc. (dwa tygodnie wcześniej o tej porze było już 19,51 proc.).
Według danych na godz. 19 w kraju głosowało 32,12 proc. uprawnionych, w województwie łódzkim było to 27,34 proc. (mniej tylko w woj. śląskim). A w Łodzi frekwencja wyniosła o tej porze 19,41 proc. (115 tys. osób) - czyli mniej niż dwa tygodnie temu o godz. 15.
W I turze wyborów, w ciągu ostatnich trzech godzin głosowania frekwencja wzrosła o niespełna 5 proc., (do 34,94 proc.). Według sondażowych danych z godz. 22, w Łodzi oddało głos 22,20 proc. uprawnionych. Oznacza to, że o wyborze prezydenta miasta zdecydowała zaledwie jedna piąta mieszkańców.
Cztery lata temu, gdy w II turze Jerzy Kropiwnicki pokonał Krzysztofa Kwiatkowskiego, w wyborach wzięło udział 192 tys. mieszkańców, czyli 31,1 proc. Na zwycięzcę wyborów - Kropiwnickiego - zagłosowało 104 979 osób (55,69 proc. głosujących).
* * * * *
Głosowali kandydaci na prezydenta Łodzi
Oboje kandydaci do objęcia fotela prezydenta Łodzi głosowali przed południem. Narzekali na niską frekwencję i spodziewali się... każdego rozwiązania.
Jako pierwszy w swoim lokalu wyborczym na Retkini (Gimnazjum nr 20 przy ul. Olimpijskiej) punktualnie o godz. 10.30 zjawił się kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński. Przyszedł - podobnie jak dwa tygodnie temu - razem z żoną Małgorzatą Espinosą-Jońską.
- Frekwencja w drugiej turze wyborów jest zwykle niższa niż w pierwszej. Mam jednak nadzieję, że mróz i śnieg nie zniechęcą łodzian do głosowania. Ma być słonecznie, co powinno zachęcić do wyjścia z domu. Podobna pogoda była zresztą 17 stycznia, w dniu referendum, w którym łodzianie odwołali Jerzego Kropiwnickiego - mówi Dariusz Joński.
Hanna Zdanowska, kandydatka Platformy Obywatelskiej, głosowała o godz. 12 na Kozinach (Gimnazjum nr 19 przy ul. Wapiennej). Tak jak poprzednio, towarzyszył jej 25-letni syn Robert. Kandydatka PO zabrała z sobą także wnuczkę siostry - 3,5-letnią Julkę, która przyjechała do niej w odwiedziny. I to właśnie Julka wrzuciła różową kartę do głosowania do urny.
- To są wybory, by zbudować Łódź dla takich osób, jak ona. Ja nigdy nie jestem pewna wyniku, to pewnego rodzaju ruletka - mówiła Hanna Zdanowska.
Wieczór wyborczy kandydaci spędzili w lokalach przy ul. Piotrkowskiej: Zdanowska w pubie Łódź Kaliska, a Joński w siedzibie Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?