MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jak prezydent Sieradza spółkę założył

(ćma)
Prokuratura Okręgowa bada sprawę domniemanej niegospodarności w Urzędzie Miasta w Sieradzu. W kręgu zainteresowania prokuratorów są działania prezydenta miasta Krzysztofa Michalskiego, prywatnego przedsiębiorcy ...

Prokuratura Okręgowa bada sprawę domniemanej niegospodarności w Urzędzie Miasta w Sieradzu. W kręgu zainteresowania prokuratorów są działania prezydenta miasta Krzysztofa Michalskiego, prywatnego przedsiębiorcy Krzysztofa W., jego żony Zofii oraz przedstawicieli miejscowego oddziału banku PKO BP - dyrektora Zbigniewa P. i Elżbiety F., naczelnika wydziału obsługi klientów instytucjonalnych. W sieradzkim urzędzie są inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli.

Sprawą zajęli się też policjanci z Centralnego Biura Śledczego.

W połowie 1998 roku Krzysztof Michalski jako prezydent Sieradza powołał do życia spółkę „Prosir”. Urząd miasta objął w niej 96 proc. udziałów i pokrył je w całości aportem w postaci niezabudowanej działki (ponad 35 arów) położonej w Sieradzu przy ul. Jana Pawła II. Pozostałe udziały objął kolega prezydenta - Krzysztof W. (właściciel firmy budowlanej) wraz z żoną Zofią. Kilka miesięcy później kapitał zakładowy „Prosiru” został podniesiony.

Nowe udziały nabył jednak tylko Krzysztof W. Zapłacił za połowę, a resztę rozliczył opracowanym projektem technicznym, który sam sobie wycenił na ponad 180 tys. zł. Osiągnął 51 proc. udziałów, pozostawiając gminie mniejszościowe 49 proc. Zgodził się na to prezydent Sieradza, który był zarazem przewodniczącym zgromadzenia wspólników. Krzysztof W. został też prezesem spółki i decydował o wszystkim, bo rady nadzorczej nie ustanowiono.

Kredyt na dwie umowy?

Głównym celem spółki było wybudowanie na działce przy ul. Jana Pawła II kompleksu biurowo-sklepowego z apartamentami mieszkalnymi. W tym celu „Prosir” postanowił zaciągnąć kredyt w wysokości 2 mln zł w oddziale Banku PKO BP w Sieradzu. Umowę podpisali Zbigniew P., dyrektor oddziału i Elżbieta F., naczelnik wydziału obsługi klientów instytucjonalnych oraz Krzysztof W., prezes „Prosiru”.

Kredyt poręczyło Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (jego właścicielem w 100 proc. jest Urząd Miasta w Sieradzu) oraz Krzysztof W. z żoną.

Krzysztof W. jako prezes „Prosiru” większość prac budowlanych zlecał firmie „Zakład Ogólnobudowlany”, którego właścicielem jest... Krzysztof W., czyli on sam.

Ponieważ „Prosir” nie spłacał kredytu, bank wezwał MPWiK, jako poręczyciela, do jednorazowego spłacenia kredytu wraz z odsetkami - ponad 2,8 mln zł.

Wtedy też okazało się, że „Prosir” jest winny pieniądze także wykonawcom. Krzysztof W. obliczył sobie, że „Prosir”, którego jest prezesem, jest winien „Zakładowi Ogólnobudowlanemu”, którego jest właścicielem - 3,2 mln zł.
Skandal wybuchł, gdy 25 lutego tego roku okazało się, że istnieją dwie różne umowy na ten sam kredyt. Jedna oficjalna i jedna utajniona.

Mają ten sam numer, zostały zawarte tego samego dnia i podpisane przez te same osoby. Widnieje na nich ta sama kwota, ale zmieniły się trzy paragrafy. Druga umowa - jak ustaliliśmy - inaczej określa uprawnienia banku, inaczej traktuje poręczycieli, a także sposób wystawienia weksla in blanco.

Następnie okazało się, że „Prosir” w ogóle nie powinien otrzymać pożyczki, gdyż nie miał zdolności kredytowej.

Tajemnica bankowa

Próbowaliśmy skontaktować się ze Zbigniewem P., dyrektorem sieradzkiego oddziału PKO BP, który podpisywał umowę kredytową z „Prosirem”, ale okazało się, że jest na urlopie, a od 1 marca został już oddelegowany do oddziału banku w Wieruszowie. Nadal pracuje Elżbieta F., naczelnik wydziału obsługi klientów instytucjonalnych.

- Nie jestem upoważniona do rozmów z prasą - rzuciła krótko.

Zapytaliśmy więc nowego dyrektora, czy często praktykuje się zawieranie dwóch różnych umów na jeden kredyt?

- Nigdy tak się nie robi - odparła Elżbieta Golczyk-Król, obecna dyrektorka oddziału PKO BP, która została oddelegowana do Sieradza z Wielunia.

Zadaliśmy pani dyrektor jeszcze kilka innych pytań odnośnie udzielenia tego kredytu. Powiedziała, że do nas oddzwoni. Skontaktowała się w ciągu godziny:

- Ponieważ sprawa dotyczy banku i naszego klienta nie mogę udzielić żadnych informacji. Nie pozwala mi na to tajemnica bankowa - zakończyła rozmowę.

12 marca sieradzki sąd wydał postanowienie o egzekucji komorniczej przeciwko „Prosirowi” oraz poręczycielom wekslowym:

MPWiK, Krzysztofowi W. oraz jego żonie.
Ponieważ MPWiK wiedziało tylko o pierwszej umowie kredytowej, złożyło oświadczenie o cofnięciu poręczenia.

Mimo to bank wszczął postępowanie egzekucyjne, zajął rachunek i zabrał z niego ponad 600 tys. zł. Dziwnym trafem bank nie wszczął egzekucji wobec zarówno małżeństwa W. jak i „Prosiru”, chociaż także miał klauzulę wykonalności.

Pokrzywdzeni

- Władze miasta zamiast uzdrowić zły stan finansowy „Prosiru”, w którym gmina jest udziałowcem, liczą, że całość zadłużenia tej spółki spłaci MPWiK, które też jest spółką gminy - mówi jeden z wysokich sieradzkich urzędników. - W ten sposób długi prywatnej osoby zostaną pokryte z pieniędzy podatników.

Pokrzywdzonymi w całej sprawie są też przyszli mieszkańcy apartamentów. Mimo że wcześniej wpłacili „Prosirowi” spore zaliczki na poczet kupna, bank ustanowił hipoteki na tych lokalach. Mieszkańcy przez kilka dni okupowali Urząd Miasta i siedzibę spółki „Prosir”, ale nic się nie zmieniło. Mimo że kasa „Prosiru” świeci pustkami, jej władze (Krzysztof W. i prezydent Krzysztof Michalski) za pośrednictwem jednego z oddziałów Banku Przemysłowego nadal regulują płatności wobec Krzysztofa W. jako prywatnego wykonawcy, będącego wierzycielem „Prosiru”, czyli samego siebie. W międzyczasie okazało się, że Urząd Miasta ma już tylko 4 proc. udziałów w „Prosirze”, a Krzysztof W. - 96 proc. (nikt nie wie od kiedy).

Doniesienie do prokuratury...

18 marca zarząd MPWiK złożył do sądu wniosek o zawieszenie postępowania egzekucyjnego, jednocześnie wezwał bank do umorzenia egzekucji.

Postanowił także złożyć zawiadomienie o popełnieniu przez Krzysztofa W. oraz przedstawicieli banku - Zbigniewa P. i Elżbietę F. przestępstw: niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wyrządzenia szkody majątkowej, przedłożenia w celu uzyskania kredytu dokumentów stwierdzających nieprawdę, a także niepowiadomienia właściwego organu o „powstaniu okoliczności mogących mieć wpływ na wstrzymanie lub ograniczenie kredytu”. Za przestępstwa te, zgodnie z kodeksem karnym grozi do 8 lat więzienia.

Sprawę obecnie prowadzi Centralne Biuro Śledcze i Zamiejscowy Ośrodek Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Zarówno prezydent Sieradza Krzysztof Michalski jak i prezes „Prosiru” Krzysztof W. mimo wielu prób z naszej strony nie znaleźli czasu, aby z nami porozmawiać.

*****

Aktualnie w Sądzie Rejonowym w Łodzi - XX Wydziale Krajowego Rejestru Sądowego znajduje się wniosek o zmianę ilości udziałów w „Prosirze”. Krzysztof W. ma znów 51 proc., a Urząd Miasta w Sieradzu - 49 proc. Do zakończenia inwestycji przy ul. Jana Pawła II „Prosirowi” brakuje ponoć około 5 mln zł. Obecnie prezydent Michalski wraz z Krzysztofem W. szukają banku, który mógłby ich wspomóc.

Ostatnio pukali do drzwi Banku Przemysłowego. Wszędzie, gdzie się pojawiają, mówią, że budynek, który wybudowali przy ul. Jana Pawła II jest wart 18,5 mln zł.

*****

Niezależnie Prokuratura Rejonowa w Wieluniu prowadzi śledztwo przeciwko członkom zarządu miasta Sieradza w sprawie niegospodarności w zakresie zarządzania majątkiem gminy. Kilka miesięcy temu doniesienie złożył NIK, który skontrolował sieradzki urząd.

Od kilku dni pracownicy NIK badają, jakie dochody uzyskała gmina w Sieradzu z majątku wniesionego do spółek, w tym do „Prosiru”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto