Gaelforce Dance znowu zatańczyli w Łodzi

Gaelforce Dance zaprenetowal wczoraj** (14 listopada) dwa pokazy**. W prawie dwugodzinnym programie tancerze, muzycy i wokaliści przedstawili być może starą, ale zawsze aktualną historię uczuć między mężczyznami a kobietą. Nie od dziś przecież wiadomo, że tego typu historie zawsze gwarantują odpowiednią dawkę dramatu, emocji, a przy świetnie zrobionym widowisku i zachwytu.

Ten trzeci element występował tu nad wyraz często, bo choć być może nie wszystkie układy mogły przypaść do gustu, to jednak nie można powiedzieć, że nie było perfekcji w każdym calu. Taniec, światła i muzyka wspaniale grały na naszych zmysłach. Jednak nie tylko taniec z muzyką w tle był wart naszych zachwytów.

Istotnym elementem przedstawienia byli zaraz obok tańca - muzycy, którzy często grali pierwszoplanowe role. Podczas gdy tancerze przygotowywali się do kolejnego wejścia, sceną rządziła czteroosobowa grupa muzyczna, racząc nas najczęściej wesołymi i skocznymi utworami, co oczywiście nie pozostawało bez echa na spokojnej i skupionej jeszcze przed chwilą widowni.

Szczególnie głośną owacją przyjęta została nasza rodzima "Pszczółka Maja" wygrana na skrzypcach oraz węgierski czardasz. Jak w każdym tego typu irlandzkim widowisku oprócz muzyki i tańca nie mogło zabraknąć śpiewu. I tutaj znów publiczność została mile zaskoczona, gdy podczas jednej z piosenek wokalista zaśpiewał kilka wersów po polsku.

Idąc na to widowisko można być pewnym dwóch rzeczy - mistrzowskiego wykonania i niesamowicie dynamicznego finału, dzięki któremu widowisko pozostaje nam jeszcze dłużej w pamięci.

Czytaj więcej o kulturze w Łodzi:

Napisz tekst, opublikuj zdjęcia i wygraj nawet 500 zł! Każdy, kto opublikuje artykuł lub fotoreportaż w MMLodz.pl automatycznie weźmie udział w konkursie dziennikarstwa obywatelskiego. Redakcja MM co miesiąc wybierze autorów najlepszych prac i rozda nagrody pieniężne o łącznej wartości 500 zł.
dodaj artykuł	dodaj wpis do bloga	dodaj fotoreportaż	dodaj wydarzenie