Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filharmonia: Marcin Zdunik ujął nas Czajkowskim

sadrakula
sadrakula
Wiedziałem o wielu prestiżowych nagrodach muzycznych dla Marcina Zdunika, byłem jednak trochę nieufny, czy nie jest to gwiazda tworzona jak w muzyce rozrywkowej. Wykonaniem Wariacji Rococco Czajkowskiego dowiódł jednak,że świat może mieć wkrótce u stóp.

Podczas piątkowego koncertu wielu melomanów czekało na występ Marcina Zdunika, jednak byliśmy mile zaskoczeni utworem poprzedzającym. Uwertura do opery Euryanthe Carla Marii von Webera była mocno dworska. Obfitowała w porywające partie skrzypiec i głośne dynamiczne fragmenty, jednak maestro Jerzy Salwarowski zadbał, by mistrzowsko wybrzmiewały także te ciche.

Po króciutkiej przerwie technicznej 23-letni wiolonczelista Marcin Zdunik wykonał z Orkiestrą FŁ Wariacje na temat rococco Piotra Czajkowskiego z op. 33. Utwór był dla świetnego wiolonczelisty, jakim jest Marcin Zdunik wręcz wymarzony, wirtuozerski, z ciągłymi, ale uzasadnionymi zmianami temp, tonów, barwy. Czajkowski tak napisał dzieło, że orkiestra tylko co nieco akcentowała, nadawała splendoru, ale ważna była tylko wiolonczela.

Przyszło mi do głowy, że to powinien być (jeśli nie jest!) żelazny utwór przy przyjęciach adeptów do orkiestr, bo w życiu nie słyszałem takiej wiolonczeli, w czym ogromna zasługa artysty.

Usłyszymy jeszcze nie raz o Marcinie Zduniku. W moich notatkach napisałem o nim po prostu "bezbłędna gwiazda". Braw było co niemiara, artysta bisował nieznanym mi utworem w stylu nokturnowym, z basem po prostu niewiarygodnym. Oby tak dalej, panie Marcinie, brawo!

Po przerwie niestrudzony maestro Jerzy Salwarowski poprowadził muzyków do wykonania VIII Symfonii G-dur op. 88 Antonina Dworzaka. Dzieło pełne, bogate, o nastroju mieszanym. Słyszałem w II części motywy podhalańskie, choć chyba od południowej strony Tatr, w części III słychać było ogródkową orkiestrę w sennym czeskim miasteczku.

Część ostatnia była po prostu niesamowicie, niesamowicie piękna. Jak to dobrze, że w swoim mieście możemy posłuchać tej klasy dzieł. Dziwi mnie tylko, że nie ma w Łodzi dwukrotnie więcej wiernych melomanów, by było trudniej o bilety i sala zawsze
była pełna, nieomal jak dziś. Wtedy dopiero muzycy czują się w pełni doceniani i ... grają jak Berlińczycy. Może się doczekam, chciałbym.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto