Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fabryka kawy Gorana

maj
Goran Gligorov chociaż z zawodu jest elektronikiem samochodowym, o kawie wie wszystko...
Goran Gligorov chociaż z zawodu jest elektronikiem samochodowym, o kawie wie wszystko...
Kiedy przyjechał do Polski, musiał gryźć naszą mieloną kawę. Strasznie go to denerwowało. Dlatego założył własną palarnię. Teraz w Łodzi sam parzy kawę innym.

Kiedy przyjechał do Polski, musiał gryźć naszą mieloną kawę. Strasznie go to denerwowało. Dlatego założył własną palarnię. Teraz w Łodzi sam parzy kawę innym. – W Jugosławii, skąd pochodzę, kawę pije się inaczej niż w Polsce – mówi Goran Gligorov, właściciel niewielkiej palarni kawy przy ul. Zgierskiej.

– Nie mogłem się przyzwyczaić do tutejszej, grubo mielonej i sypanej do szklanki. Dlatego postanowiłem otworzyć małą palarnię kawy.

Takich jest mnóstwo na południu i są bardzo popularne.
Goran Gligorov wie o kawie wszystko, chociaż z zawodu jest... elektronikiem samochodowym.

– Ale już różne rzeczy robiłem w życiu – mówi. – Poszukiwałem ropy, prowadziłem wypożyczalnię samochodów, a nawet zespół wyścigowy. Później, już w Polsce, mieliśmy z żoną sklep spożywczy, a teraz od kilku miesięcy handluję kawą.

Mały sklepik wypełniony jest akcesoriami do palenia, mielenia i parzenia kawy. Cały rytuał zaczyna się na zapleczu, gdzie spakowane w worki, zielonkawe ziarna kawy bez zapachu i smaku, trafiają do bębna maszyny. Tam poddawane są procesowi palenia. Proces przez cały czas kontroluje się oglądając próbki w specjalnym korytku.

Od doświadczenia palacza zależy, czy kawa wypalona będzie miała wszystkie swoje właściwości. Podczas palenia oddzielane są zanieczyszczenia, a gorące ziarna wpadają do kolejnego bębna. Tam są studzone za pomocą powietrza i dochodzą do właściwych parametrów. Wtedy już tylko krok do młynka i na stół.

– Przemysłowo stosuje się do mielenia kawy metalowe żarna lub noże – mówi Goran. – Ja używam młynka kamiennego. Żarna wykonane są z kwarcu. Takie żarno nie grzeje się przy mieleniu, nie pogarsza jakości kawy.

Te same gatunki z różnych części świata smakują inaczej. Inaczej też smakują przyrządzone na setki sposobów. Goran Gligorov zapewnia, że potrafi podać kawę na 200 sposobów.

Choćby kawa po turecku. Gorącą wodę leje się do miedzianego tygielka, sypie trochę cukru, kawę i gotuje się. Kiedy zawartość podnosi się w tygielku, zestawia się z ognia, a po drugim uniesieniu się kawy, nadaje się ona do picia. W innym wariancie przygotowuje się kawę w gorącym piasku – jak Arabowie na pustyni.

– W naszych warunkach można nasypać piasku w formę do ciasta i postawić na ogniu – mówi właściciel kafejki. – Taka kawa gotuje się około 40 minut, ale ma zupełnie inny smak.

Palarnia już znalazła swoich stałych klientów, którzy – jak zapewniają – tylko tu kupują kawę od czasu, kiedy pierwszy raz właśnie taką zaparzyli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto