– Znamy się nie tylko zwiedzenia – zapewniają. – Klucze sobie powierzamy, opiekujemy się dziećmi, psami. To nie jest wspólnota na papierze, ale sąsiedztwo starej daty, gdzie ludzie są dla siebie otwarci.
Alę Rycharską sąsiedzi nazywają "swoim kaowcem". To ona najlepiej sprawdza się jako organizatorka zabaw. Pod jej okiem dzieci skakały w workach, rzucały do celu, rozgrywały turnieje tenisa stołowego, piłki nożnej i badmintona, a potem odbierały nagrody – piłki, rakietki, foremki itd. Każdy coś dostał.
Mieszkańcy zorganizowali na podwórku boisko i plac zabaw. Postarali się o ogrodzenie, bramę i monitoring. Postawili ławki i stół.
– Wychodzimy tu z sąsiadkami na kawkę –mówi Anna Widzińska, mieszkająca tu od 11 lat. – Co chwila ktoś się dosiada. Panie mogą na siebie liczyć – jak zabraknie im mąki czy soli, sąsiadki pożyczą. Panowie pomagają sobie w odśnieżaniu czy odpalaniu aut.
– Wszystko się zmieniło, odkąd zawiązaliśmy wspólnotę – zauważa Tadeusz Maronowski, który od 46 lat mieszka tu z żoną. – Najstarsze pokolenie się już nieco wykruszyło albo nie ma siły, ale młodsi się starają.
Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
