Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci na półkoloniach pracują jako wolontariusze

Matylda Witkowska
Rano idą do muzeum albo na basen, a po południu lub w sobotę pakują towary w hipermarkecie. Tak wyglądają półkolonie zorganizowane przez fundację "Dziewczynka z Zapałkami".

Rano idą do muzeum albo na basen, a po południu lub w sobotę pakują towary w hipermarkecie. Tak wyglądają półkolonie zorganizowane przez fundację "Dziewczynka z Zapałkami". W akcji biorą udział nawet siedmioletnie dzieci. Podczas kwesty bawią się wręczanymi darczyńcom zapałkami.

Hipermarket Real. Przy każdej kasie stoi dwójka dzieciaków, ubranych w stroje z logo fundacji. Najmłodszym główki ledwo wystają znad lady, ale twardo przez dwie godziny pakują zakupy. - Jesteśmy z półkolonii, pomagamy biednym dzieciom - tłumaczy chuda blondynka z warkoczykami. Na oko ma 9 lat.

Organizatorzy zapewniają, że wszystkie dzieci są wolontariuszami, a zakupy pakują dobrowolnie. Nikt ich do tego nie zmusza. - To nie jest praca, tylko zabawa. Dzieci odgrywają baśń "Dziewczynka z zapałkami", ale we współczesnej wersji. Mogą nawet mieć baśniowe kostiumy - tłumaczy Ewa Korulczyk, koordynator akcji. - Dzięki temu uczą się pomagać innym, biedniejszym dzieciom - tłumaczy. Normalne półkolonijne zajęcia organizowane są od poniedziałku do piątku, a w soboty - zbiórka pieniędzy. Czasem jednak częściej. Nagrodą są pochwały, słodycze oraz kilkudniowe wyjazdy.

- Dzieci, które biorą udział w sprzedaży zapałek, mogą wyjechać na wycieczkę nad morze lub w góry. Pomagają biedniejszym kolegom, którzy w sprzedaży zapałek nie muszą brać udziału - tłumaczy Piotr Potasiak, jeden z koordynatorów akcji marketowej.

Tymczasem grupa, która idzie do marketu wieczorem, za tę samą "zabawę" dostaje prawdziwe pieniądze. To osoby powyżej 16 lat, które mogą legalnie pracować. W oparciu o umowę o dzieło dostają 4 złote za godzinę i dziesięć procent od zebranych pieniędzy.

Maluchy wręczają darczyńcom dziesięciocentymetrowe zapałki do grilla albo paczuszki zapałek z logo fundacji. Czy zapałki w ręku dziecka nie stwarzają niebezpieczeństwa?. - Zawsze jest opiekun, który ma na nich oko. Na kilkaset akcji tylko kilka razy dzieci miały "jakieś pomysły", ale opiekunowie zaraz je udaremnili - zapewnia Potasiak.

Piotr Cholajda, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi, pomysł dawania dzieciom zapałek uważa za kontrowersyjny. - Wszystko zależy od tego, czy organizatorzy pouczyli dzieci. Czasem pięciolatki postępują z ogniem bardziej odpowiedzialnie od rodziców, ale zapałki w rękach dzieci są potencjalnie niebezpieczne - komentuje. - Nie ma zakazu sprzedawania bądź dawania dzieciom zapałek. Liczymy w tej kwestii na odpowiedzialność dorosłych - podsumowuje.

Co to za fundacja
Fundacja "Dziewczynka z zapałkami" powstała w 2000 roku. Znana jest z dystrybucji zapałek z charakterystycznym logo fundacji. Organizuje półkolonie, kolonie i wyjazdy dla zaniedbanych dzieci. Finansuje podręczniki, odzież, obiady w szkołach i wycieczki. Z bezpłatnych półkolonii na terenie Łodzi korzysta w tej chwili 140 dzieci, podzielonych na 6 grup. Organizatorzy zapewniają, że wszystkie dzieci są wolontariuszami, a zakupy pakują dobrowolnie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto