Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwaj koledzy z boiska oraz debiutant w ekstraklasie

Redakcja
Andrzej Pyrdoł
Andrzej Pyrdoł Krzysztof Szymczak
Wszystkie trzy kluby okręgu łódzkiego w nowym sezonie 2011/2012 poprowadzą "nasi" trenerzy, urodzeni w Sieradzu, Pabianicach oraz w Poddębicach.

Po Orecie Lenczyku ze Śląska 66-letni trener ŁKS Andrzej Pyrdoł jest najstarszym szkoleniowcem w lidze. Paradoksem jest więc, że dopiero teraz zaczyna realizować się jako trener ekstraklasy. Może dlatego, że wychowanek Warty Sieradz nie lubi przepychać się łokciami, dobrze czuje się z dala od szumu medialnego i ma inne atuty niż przebojowość i brawura?

Kiedy 20 lat temu z ŁKS odchodził legendarny Wojciech Łazarek wiadomo było, że zespół przejmie po nim jeden z asystentów Andrzej Pyrdoł lub Ryszard Polak. Obaj są ełkaesiakami, razem zaczynali kariery ligowe przy al. Unii, ale powszechnie więcej szans dawano Pyrdołowi. A jednak na pierwszego namaszczony został Polak, który później wiele lat pracował z bardzo dobrymi efektami, a Pyrdołowi przypadła rola drugiego.

Miał też Pyrdoł epizod w Widzewie, w którym niegdyś zapisał piękną kartę jako piłkarz, ale i tu wyraźnie na niego nie stawiano. Nie lubił pracować pod nieuzasadnioną presją. Zszedł więc na jakiś czas na drugi plan, szukając upustu dla swoich ambicji w prezesowaniu mniejszemu klubowi, Stali Głowno i w szkoleniu młodzieży. Kiedy rok temu otrzymał propozycję poprowadzenia ŁKS i zadanie powrotu do ekstraklasy podjął je z zapałem wprost młodzieńczym. Na futbolu zna się, jak mało kto i wiedział, że jest w wieku, w którym nic nikomu nie musi udowadniać. Atmosfera w klubie była bardzo dobra, jak 40 lat temu, kiedy z jego podań gole strzelał snajper-legenda Jerzy Sadek. Gdy w 1971 roku ŁKS bił się, jak w minionym sezonie, o powrót do ekstraklasy właśnie dwa gole Pyrdoła strzelone we Wrocławiu Śląskowi (2:1) przesądziły o awansie. I teraz, jak 4 dekady temu, spokój Pyrdoła w atmosferze podniecenia i umiejętność pracy planowej, a nie żywiołowej, okazały się bezcennymi atutami. Komfort stworzyło trenerowi ŁKS zaufanie szefów klubu, co przełożyło się pozytywnie na grę i wyniki zespołu.

Z polskich trenerów ekstraklasy najlepszym piłkarzem był Paweł Janas, brązowy medalista MŚ Espania 82 (53 mecze w reprezentacji). Urodzony 4 marca 1953 roku w Pabianicach zaczynał w tamtejszym Włókniarzu. W 1975 roku wraz z m.in. Pyrdołem awansował z Wi-dzewem do ekstraklasy, w którym był wicemistrzem Polski (1977), europejskich pucharach (1977 z Manchester City) oraz debiutował w reprezentacji (1976 z Argentyną w Chorzowie). Później był zawodnikiem Legii, Auxerre (uznany za najlepszego piłkarza spoza Francji) i znów Legii. Absolwent AWF w Warszawie zaczynał jako asystent w Legii, której później był trenerem (grała wtedy z Lidze Mistrzów), Amice Wronki, GKS Bełchatów (17 meczów, 10 zwycięstw, 1 remis, 6 porażek w sezonie 2008/2009), Widzewie ( w 2010 roku pierwszy wprowadził klub do ekstraklasy jako trener i zawodnik), Polonii Warszawa i od 17 czerwca znów w Bełchatowie. Jako pierwszy Polak grał jako piłkarz w mistrzostwach świata (1982) i trenował reprezentację Polski (2006). Był też trenerem reprezentacji olimpijskiej (1996-1999). Jego hobby to myślistwo.

Radosław Mroczkowski jest najmłodszy i najmniej znany z trójki trenerów klubów ekstraklasy okręgu łódzkiego. Urodził się pod znakiem Skorpiona 4 listopada 1967 roku w Poddębicach. Jego roczny kontrakt z Widzewem, z możliwością przedłużenia o dwa lata, był zaskoczeniem. Choć w gronie szkoleniowców, zwłaszcza w okręgu łódzkim, był znany nie tylko dlatego, że z zespołem Młodej Ekstraklasy Widzewa zajął 6. miejsce. Wcześniej pracował z zespołami młodzieżowymi Wi-dzewa, Startu, Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi, a także z reprezentacją Polski juniorów do lat 18,19 i 21. Był członkiem sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski seniorów, gdy selekcjoner był Holender Leo Beenhakker. Praca z seniorami pierwszoligowego Dolcanu od grudnia 2009 do kwietnia 2010 nie była udana dla absolwenta warszawskiej AWF, którego czeka teraz debiut w ekstraklasie. - Kiedy pierwszy raz przychodziłem do Widzewa, to były bardzo dobre czasy, gdy klub grał w Lidze Mistrzów i pucharach. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości na taki poziom wejdzie - powiedział na konfrencji prasowej, gdy odchodzący Czesław Mich-niewicz przekazywał mu funkcję pierwszego trenera.

Mroczkowski jest żonaty. Ma 15-letniego syna i 13-letnią córkę. Mieszkania służbowego mieć nie musi, bo od lat jest mieszkańcem Łodzi. To jest też oszczędność dla klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto