– Marek Kłopocki ma zrezygnować z ubiegania się o fotel burmistrza. W przeciwnym razie Urząd Miasta Brzeziny wyleci w powietrze – usłyszał w słuchawce we wtorek około godz. 22 oniemiały ochroniarz brzezińskiego Urzędu Skarbowego.
Urząd Skarbowy znajduje się na drugim piętrze budynku brzezińskiego magistratu. We wtorek wieczorem, kiedy dzwonił szantażysta, tylko tam znajdował się ktoś, kto mógł odebrać telefon.
– Ochroniarz był tak zaskoczony, że nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Zadzwonił więc do swoich przełożonych, a ci polecili mu skontaktować się z nami – mówi nadkom. Aldona Kostrzewa, komendant powiatowy policji w Brzezinach.
Do urzędu przyjechali policjanci i wyciągnięci z łóżek przedstawiciele instytucji, które mają swe siedziby w gmachu, w tym między innymi Urzędu Miasta, Starostwa Powiatowego i Urzędu Gminy.
– Do godz. 1.30 strażacy i policyjni pirotechnicy skrupulatnie sprawdzali cały budynek – wyjaśnia Grażyna Dziedzic, sekretarz miasta. – Na szczęście, żadnej bomby nie znaleziono. Ponieważ jednak grożono jednemu z kandydatów, jako pełnomocnik do spraw wyborów w naszym mieście telefonicznie powiadomiłam o całej sprawie dyrektora łódzkiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Część mieszkańców Brzezin, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, nie traktuje poważnie całej sprawy. Śmieją się, że ktoś zamiast zaszkodzić – tylko dopomógł starającemu się o reelekcję burmistrzowi. Inni są oburzeni:
– Tego typu próby wywarcia nacisku na kandydata są niedopuszczalne! Uważam, że policja jak najszybciej powinna znaleźć sprawcę – twierdzi Czesław Karwacki.
Podobnego zdania jest Ewa Mądra, rywalka M. Kłopockiego, która w niedzielę zmierzy się z nim w wyborczej dogrywce. Nazwała incydent nieodpowiedzialnym, kryminalnym wybrykiem.
A co na to sam burmistrz?
– Groźby pod moim adresem zaczęły się już w 1998 roku. Zaraz po tym, kiedy okazało się, że w Brzezinach nie będzie powiatu – mówi.
– Najpierw były głuche telefony w środku nocy, potem pojawiły się listy z pogróżkami, że mój syn zostanie zarażony wirusem hiv. W mieście ukazywały się szkalujące mnie ulotki, a moje auto ktoś porysował gwoździami. Teraz zastraszani są właściciele sklepów, w których witrynach chciałbym powiesić swoje plakaty wyborcze – u tapicera na ul. Kościuszki wybito nawet szybę.
Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie telefonicznych pogróżek.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?