Łodzianie przystąpili do meczu bardziej zdeterminowani i waleczni. Osiągnęli wyraźną przewagę, czego efektem były dwa karne wykorzystane przez nowego łącznika ataku Gruzina Sokhadze. Budowlani, mając w pamięci ostatnie starcie, gdy prowadzenie 12:0 nie zapewniło im końcowego sukcesu, nie zamierzali dopuszczać do głosu rywala.
W 30 min spotkania przeprowadzili najładniejszą akcję meczu. Sokhadze dostrzegł wbiegającego między obrońców Dułkę, podał mu piłkę, a środkowy łódzkiego ataku położył ją między słupami. Atak łodzian trwał nadal. W 36 min obrońca Stępień, przeprowadził akcję, której nie powstydziliby się zawodnicy z najlepszych lig. Z odległości 40 metrów popisał się znakomitym uderzeniem z drop gola (kop między słupy z gry) i Budowlani prowadzili 16:0. W ostatnich sekundach pierwszej połowy Arka wykorzystała rzut karny. Kto wtedy przypuszczał, że będą to ostatnie punkty w tym pojedynku?
Drugą odsłonę Budowlani rozpoczęli od gry w osłabieniu (10-minutowąkarę za żółtą kartkę musiał odcierpieć Dułka). Gdynianie atakowali metr od pola punktowego łodzian, ale nie byli w stanie się przebić przez ich szczelną obronę. W tej fazie pojedynku więcej było walki niż składnych ataków, a zawodników często łapały skurcze, gdyż gra na sztucznej murawie jest dla nóg każdego sportowca morderczym wyzwaniem.
Zdaniem trenera Mirosława Żórawskiego, kluczem do zwycięstwa była skuteczna obrona i dobra gra nogą. Finałowy mecz był ostatnim tej jesieni w łódzkich barwach kapitana zespołu Kacpra Ławskiego, który będzie grał we Francji razem z innym łódzkim graczem – Kamilem Bobrykiem.
27 sierpnia, o godz. 15, w premierowym meczu ekstraligi Budowlani podejmą Juvenię Kraków.
Finał Pucharu Polski
Arka Gdynia – Budowlani Łódź 3:1 6 (3:16)
Punkty – Arka Gdynia: Beka Ciklauri 3; Budowlani Łódź: Teimuraz Sokhadze 8, Grzegorz Dułka 5, Tomasz Stępień 3.
Budowlani: Królikowski, Stolarz (70, Szyburski), Grabski (77, Pepliński), Karpiński (77, Fortuna), Gabunia, Michał Mirosz (71, Skwarciak), Grabowski (61, Gugushvili), Ławski, Żórawski, Sokhadze, Kaniowski, Dułka (62,Gomulak), Łuczak, Kozakiewicz, Stępień (71,Grodecki).
* * * * *
Telewizyjny skandal
Finał Pucharu Polski w rugby odbył się w kuriozalnym terminie, zamiast kończyć minione rozgrywki, inaugurował nowe. Wszystko zostało podporządkowane transmisji telewizyjnej, którą podobno można było przeprowadzić tylko na początku sierpnia. Żaden inny termin nie wchodził w grę.
Związek spełnił żądania Polsatu, ale ten i tak dał ciała. Zapatrzony w siatkówkę zlekceważył fanów rugby. Retransmisja finałowego spotkania w Polsacie Sport miała się rozpocząć w sobotę o godz. 22.30. Nic z tego, o tej porze telewizja przeprowadzała retransmisję nieudanego meczu siatkarek. Na internetowej stronie co prawda pojawiła się informacja, że trwa relacja z... rugby, ale rzeczywistość pokazywała co innego. Próba dowiedzenia się czegokolwiek spaliła na panewce. Polsatowski telefon kontaktowy nie odpowiadał. Bez słowa wyjaśnienia i zwykłego przepraszamy rugbowa retransmisja rozpoczęła się z 65-minutowymopóźnieniem. Skandal, którego nie da się nazwać inaczej, niż kompletnym brakiem szacunku dla widzów. (PAS)
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?