Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ania nie chciała takiego życia

Paweł Patora
Wstrząsającą opowieść Marii Wójt opublikowaliśmy przed tygodniem, nazajutrz po pogrzebie jej trzynastoletniej córki Ani. Dziewczynka powiesiła się. Jej matka obwinia o tę śmierć ojca Ani.

Wstrząsającą opowieść Marii Wójt opublikowaliśmy przed tygodniem, nazajutrz po pogrzebie jej trzynastoletniej córki Ani. Dziewczynka powiesiła się. Jej matka obwinia o tę śmierć ojca Ani.

Maria Wójt opowiedziała nam, jak przez lata była fizycznie i psychicznie maltretowana przez męża pijaka, który znęcał się też nad dziećmi. Jak odciął im media, żeby tylko wynieśli się z domu, jak kazał im się pozabijać, żeby był święty spokój, jak mówił, że dzieci już są za duże do beczek.

Pewnie nie przyszłaby do „Dziennika”, gdyby nie dramat w jej rodzinie i obawa o los pozostałej dwójki dzieci – 14-letniego Rafała oraz Agnieszki, bliźniaczki Ani. Po naszej publikacji tragedia w Giemzowie, trafiła na czołówki ogólnopolskich gazet, we wsi była telewizja i reporterzy tygodników. Maria Wójt unika już dziennikarzy. – Nie chcę takiego rozgłosu – mówi. – Boję się, że może zaszkodzi to dzieciom.

Ona mnie oczernia

Wiesław Wójt nie czuje się winny śmierci córki. Jest natomiast wzburzony:

– Zrobiła sensację z pogrzebu naszego dziecka – mówi o żonie. – Mnie szkaluje i oczernia, obwinia, że nie interesuję się dziećmi, a to nieprawda. Dzieci były cały czas buntowane przez matkę, żeby nie przebywały ze mną i żeby na mnie w sądzie zeznawały. Jak je wywoziła do swojej mamy, to przyjeżdżały już nabuntowane i do mnie się nie odzywały. A jak potem wracały ze szkoły, to mówiły: cześć tata, cześć!

Alkoholu nie nadużywam. Ona sama robiła awantury i wzywała policję, a policja widziała, że jestem trzeźwy. Więc pisali, że wezwanie bez uzasadnienia, albo udzielali pouczenia.

Raz rzeczywiście zawieźli mnie do Koluszek… Wtedy było zebranie Ochotniczej Straży Pożarnej i było wypite po jakimś kieliszku. Wróciłem do domu i zabiłem baranka. Klient się trafił i dał 200 złotych. Chciałem tym zapłacić dług za światło, ale żona mi te pieniądze wyrwała i zadzwoniła po policję, bo wiedziała, że jestem wypity. Dzielnicowy sześć razy przyjeżdżał, ale nie zastał mnie nigdy pijanego.

Mieliśmy razem stoisko mięsne na rynku, ale ona podstępem mi je zabrała. Złożyła za mnie fałszywy podpis w dyrekcji i mnie usunęła.

Pokradła dokumenty płatności za energię, które były we wspólnej szufladzie i przed sądem kłamała, że płaciła za światło, a to ja płaciłem. Nie płaciłem alimentów, bo nie miałem z czego. Za prąd też przestałem płacić. A ona nie płaci, bo mówi, że jej światło jest niepotrzebne. Ale samochód za pół miliarda to sobie kupiła i teraz spłaca go za pieniądze z funduszu alimentacyjnego.

Nie mówiłem o beczkach

Nigdy nie mówiłem, żeby się pozabijali, ani o beczkach. Że rozwaliłem piec, odciąłem wodę i że wyjadam dzieciom kanapki to kolejne kłamstwa. Pieca nie rozwaliłem, wodę zakręciłem, bo pękła rura i dom by zalało, a jedzenie to sam jeszcze dzieciom robię. Kiedyś teściowa nakrzyczała na dzieci, żeby nie jadły zupy z mojego gara, bo mniejsze alimenty dostaną.

Nie pracuję, bo żona pozbawiła mnie pracy. Żyję tylko z roli. Mój dochód wynosi 2 tysiące rocznie. Dom zbudowałem z własnymi rodzicami. Z jej strony nikt nie pomógł. Dom stał się wspólny dlatego, że ja jako dobry mąż dopisałem żonę do tego gospodarstwa, co je od rodziców dostałem. A przecież materiały na budowę domu już przed ślubem miałem w dużej części zgromadzone.

Dzieci ze mną zawsze przebywały, bo ona wracała późno. Cały ten ostatni tydzień siedziały i rozmawiały ze mną. Ania mi dwa dni przed śmiercią naleśniki usmażyła i dała, chociaż jej mama zawsze zabraniała dawać coś dla mnie. Zawsze mi też włosy z karku wygoliła…

Teraz żona zabrała dzieci do swojej siostry, a jak tam pójdę, to mnie wygania.

Nie biłem żony

Dzieci zeznają w sądzie, że tata ich ani razu nie uderzył. To nieprawda, że dzieciom się dostawało, jak broniły matkę. A kiedy ja ją biłem?! Raz rzeczywiście zrobiła obdukcję. To było 6 lat temu, kiedy zaatakowała mnie butelką. W głowę mnie uderzyła, no to jej przylałem.

Ona była z każdym skłócona, z najbliższymi rodzinami – swoją i moją. Jest taką samą awanturnicą, jak jej matka. Dopiero po tej tragedii pojednała się ze swoją siostrą i bratem.

Dzieci ciągała po sądach. W czerwcu prosiła sąd, żeby zeznawały, żeby potem miały spokojne wakacje. Ale nie dała im tych spokojnych wakacji. Po dwóch tygodniach ciągnęła je na posterunek, żeby zeznawały w tej drugiej sprawie o znęcanie.

•••

Z notatek służbowych Policji

30 lipca 2001 r.

W dniu 30.07.2001 Komisariat Policji w Rzgowie został powiadomiony przez Marię Wójt, że w dniu 15.07.2001 doszło do pobicia zgłaszającej przez męża Wiesława, przy czym czynu tego dokonał nie po raz pierwszy i będąc w stanie po spożyciu alkoholu. Przeprowadzone w tej sprawie czynności potwierdziły fakt zaistnienia zgłoszonych informacji.

24 sierpnia 2001 r.

Osoby z sąsiedztwa stwierdziły, iż Wiesław Wójt od około dwóch lat nadużywa alkoholu, nie zajmuje się rolnictwem. Będąc pod wpływem alkoholu wielokrotnie wszczynał awantury domowe, podczas których dochodziło do wybicia szyb w domu. Dzieci ww. są zalęknione, wielokrotnie musiały z matką uciekać z domu i przebywać po sąsiadach. (…) Osoby rozpytywane nie ujawniły swoich danych z uwagi, iż obawiają się Wiesława Wójta, gdyż wielokrotnie się odgrażał osobom udzielającym pomocy jego żonie i dzieciom.

20 czerwca 2002 r.

Rafał wielokrotnie widział, jak ojciec bił mamę pięściami po głowie, popychał i szarpał. Ciągle słyszy, jak wulgarnie ojciec odzywa się do mamy. Często widzi płaczącą matkę i jest mu wtedy bardzo jej żal. Pijanego ojca widzi codziennie. (…) Często podczas wszczynanych przez ojca awantur dzieci uciekają na ulicę i tam czekają na matkę. Bywa i tak, że noce spędzają w samochodzie (…).

Z protokółów przesłuchań w sądzie

Ania Wójt:

– Ojciec bardzo często jest pijany, a jak jest pijany, to bije mamę, bluźni, wyzywa mamę k…, dziwka. Tata nas nie bije, ale w sytuacji obrony mamy uderzy nas. Na nas mówi, że jesteśmy bachorami, że nie jesteśmy jego dziećmi. Zdarza się, i to często, że ojciec przychodzi w nocy i nas budzi. Bywa i tak, że ojciec nie wraca na noc do domu (…).

Ojciec nie interesuje się nami ani szkołą, ani też zdrowiem. Mama pokrywa koszty utrzymania domu i naszego życia. To co mama naszykuje, to tata nam zje. Tata nam nic nie kupuje do jedzenia, nie martwi się o nas. Boję się ojca jak jest pijany. Boję się ojca jak jest trzeźwy, bo na nas krzyczy. Kładąc się spać, boję się co będzie, jak ojciec przyjdzie. Czuwamy, aby ojca nie wpuścić do domu, aby nie walił w drzwi i nie obudził mamy.

Agnieszka Wójt:

– Była taka sytuacja. Wziął Anię i Rafała, pojechał zapłacić za świnie i poszedł z dziećmi pić do wujka Kazika. Mama ze mną przyjechała i zabrała nas do babci. Babcia spała i nam nie otworzyła. Noc spędziliśmy w samochodzie. Jak wróciliśmy, był pijany na strychu. Kiedy przyjechała policja, tata schował się w kukurydzy. Policja powiedziała, żebyśmy się pozamykali i nie wpuszczali taty, ale tata wszedł po drabinie przez balkon, więc uciekliśmy i spaliśmy wtedy u sąsiadów.

Tata robił nam obiady, ale nie codziennie, tylko raz albo dwa razy w miesiącu. (…) Mama nie bije taty, mama się nie wyraża na tatę, ja nigdy nie widziałam mamy pijanej.

Rafał Wójt:

– Zdarzyła się sytuacja, że tata tłukł szyby, a nawet namawiał do tego mnie, mówiąc, że to wszystko jest jego i że on mi pozwala.

Często się zdarza, że tata pije z kolegami i wujkiem Kazikiem. (…)

Tata znęca się nad nami – kiedyś kazał nam, abyśmy klęczeli i przepraszali go za to, że odjechaliśmy z mamą z miejsca libacji taty z wujkiem Kazikiem. Gdy klęczeliśmy, tata kazał nam całować buty. Chciałbym bardzo, aby tata przestał pić.

Rok więzienia zamieniony na 200 zł

W listopadzie 2002 roku Sąd Rejonowy skazał Wiesława Wójta za znęcanie się nad rodziną na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd uznał, że zeznania żony i dzieci oskarżonego „cechuje stanowczość i konsekwencja, zarazem są spójne, wzajemnie się potwierdzają i uzupełniają”.

Rok temu Sąd Okręgowy uchylił ten wyrok. Oczyścił Wiesława Wójta z zarzutu znęcania się nad dziećmi. Uzasadnił, że uderzenia dzieci były przypadkowe. Za znęcanie się nad żoną, ukarał go… 200-złotową grzywną. Krystyna Pisarska – przewodnicząca, Piotr Augustyniak i Jarosław Klimżyński – to skład zespołu sędziowskiego, który zdrowie kobiety i spokój rodziny wycenił na 200 złotych.

Dla porównania, mężczyźnie, który znęcał się nad kotem, sąd na Widzewie wymierzył 9 lutego karę 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 1000 zł z nawiązką.

Wczoraj Ewa Chałubińska, prezes Sądu Okręgowego w Łodzi, zleciła kontrolę akt tej sprawy, aby stwierdzić, czy tok postępowania był prawidłowy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto