Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alina Pogostkina pokazała mistrzostwo na skrzypcach

sadrakula
sadrakula
Niektórzy uważają muzykę klasyczną kompozytorów skandynawskich za chłodną, niezupełnie przystępną. Koncert 5 lutego wyraźnie udowodnił bezzasadność takich opinii.

Muzyka była po prostu gorąca!

Piątkowy koncert w Filharmonii Łódzkiej otworzył utwór Jona Leifsa "Geysir". Po basowym, powolnym i mocno dętym początku usłyszeliśmy nowoczesny brzmieniowo, spektakularny utwór z dużym poziomem głośności, w najlepszym znaczeniu tych słów.

Skrzypce Aliny Pogostkina jak najlepszy egzemplarz z mistrzowskiej partii

Kiedy Alina Pogostkina zaczęła z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej FŁ grać Kocert Skrzypcowy d-moll op. 47 Sibeliusa zapytałem siebie: Stradivarius? Bo jej skrzypce brzmiały jak wytwór z Cremony lub najlepszy egzemplarz z mistrzowskiej partii instrumentów. Coś wspaniałego! Koncert był wirtuozersko trudny, słuchaliśmy wtedy i po przerwie arcydzieł muzyki klasycznej. Były, tak lubiane przez słuchaczy kontrasty akustyczne i dynamiczne, utwór dawał wypowiedzieć się solistce, która to arcydzieło grała bez przesady perfekcyjnie.

Część druga była pełna pytań skrzypiec i odpowiedzi Orkiestry, trzecia łobuzerska, szybsza, pełna popisów, po prostu cudna. Pani Alina - 26 lat, a już takie umiejętności. No, ale dwoje rodziców skrzypków. Dlaczego, na chińskiego boga nie nagrywano?! Łodzianie zmusili solistkę do bisu, był podobny do czyichś wariacji nt. Bacha, brzmiał, jakby grała trójka skrzypiec, a nie jedne. Rewelacja, brawo!

Lepiej zostawić po sobie jeden taki utwór symfoniczny, niż wiele słabych

Po przerwie usłyszeliśmy Symfonię c-moll Edwarda Griega, jedyną, która wyszła spod pióra Wielkiego Norwega. Przejmująca, porywająca, wykonanie świeże, żywe, perfekcyjne. W drugiej części słyszalna specyfika Skandynawii, oboje i flety genialnie
dawały "podkład" smyczkom w idealnej dyscyplinie. Część trzecia swobodniejsza, otwarta i ta arcyinteresująca muzycznie ostatnia, piekielnie bogata w przejścia. Może lepiej zostawić po sobie jeden taki utwór symfoniczny, niż wiele, ale słabych?

Jak gorąca skandynawska zima

Dyrygentem tego wieczoru był 33-letni Islandczyk, maestro Gudni Emilsson, wszystkosłyszący i jakże wymagający od muzyków. Ale opłaciło się, mieliśmy
wspaniały wieczór. Przy szatni pewien słuchacz powiedział do towarzyszki:  "Muzyka pasowała do tej zimy. Bo była po skandynawsku gorąca."

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto