130 milionów strat "Przemysłowego"

Były zarząd łódzkiego Banku Przemysłowego „pomylił się” aż o 55 mln zł, szacując ubiegłoroczne straty tej placówki. Pierwotnie mówiono o 40 mln strat, potem o 75 mln, a ujawnione właśnie sprawozdanie niezależnych kontrolerów ocenia je na prawie 130 mln zł.

Taką kwotą powinien teoretycznie zasilić bank jego nowy partner – inwestor strategiczny, którym ma być Kulczyk Holding SA, kontrolowany przez najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka. W marcu deklarował on władzom nadzoru bankowego wpłatę 100 mln zł, ale wciąż waha się z podjęciem ostatecznej decyzji. Wiadomo dlaczego – wyprowadzenie banku na prostą staje się kosztowniejsze niż sądzono, 40 proc. wszystkich udzielonych przez BP kredytów jest praktycznie nie do odzyskania.

Współczynnik wypłacalności łódzkiego banku spadł do zera. Bożena Chełmińska-Miernik, szefowa komisarzy, nadzorująca uzdrawianie BP liczy, że grupa Kulczyka jeszcze w lipcu obejmie emisję nowych akcji i wzmocni bank kapitałowo.

Wejście inwestora jest też jednym z warunków uzyskania przez BP 200 mln zł 3-letnieJ pożyczki, której ma udzielić Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Łódzki bank musi mieć też opracowany program naprawczy i strategię działania. Te warunki ciągle nie są spełnione.

Mniejszościowym udziałowcem BP jest gmina Łódź. Bank obsługuje budżet miasta, czyli ponad 1,5 mld zł.

– Na razie nie prowadzimy rozmów, dotyczących wycofania się gminy z Banku Przemysłowego. Na pewno nie zrobimy nic, co mogłoby temu bankowi zaszkodzić – powiedział nam Włodzimierz Tomaszewski, pierwszy wiceprezydent Łodzi.

Wycofanie się Łodzi oznaczałoby dla banku katastrofę. W ślady łódzkiego samorządu poszłyby Sieradz i Błaszki, które też lokują swoje pieniądze w tym banku.