Justyna Chrapowicz, przewodnicząca związków w Lidlu wyjaśniając powody założenia związku mówiła, że pracowników w Lidlu jest za mało. Gdy ktoś zachoruje lub przytrafi mu się jakieś zdarzenie losowe, to nie ma nikogo na zastępstwa. Ciągle zmienia się grafik pracy.
Justyna Chrapowicz opowiadała, że gdy 4 lata temu zaczynała pracę w Lidlu, były 2-3 osoby więcej podczas każdej zmiany. Obecnie jest tak mało pracowników , że ludzie stoją w kolejkach, chociaż wszyscy siedzimy przy kasach.
Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej NSZZ Solidarność obawia się, że osoby, które organizują związki w Lidlu, mogą mieć problemy z pracodawcą. Było tak w przypadku niemieckiego oddziału tej firmy. W centrali firmy w Poznaniu zażądano nazwisk członków związku, a to niezgodne z prawem. Pracodawca może znać tylko ich liczbę.
Zdaniem Waldemara Krenca organizacje związkowe powstają nie tylko z powodu łamania praw pracowniczych, ale również w walce o wynagrodzenia. Krenc twierdzi, ze prezesi i zarządy dużych polskich firm w 2012 roku podnieśli sobie pensje o 25 proc. Nie chcieli podzielić się zyskami ze swoimi pracownikami. Stąd frustracja załogi i przyczyny zakładania związków.
Strefa Biznesu: Dzień Matki. Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?