W Łodzi rekordowa liczba psów trafiła w wakacje do schroniska dla zwierząt

– Nie było dnia, żeby kilka osób nie zadzwoniło z pytaniem: czy możemy przywieźć psa, bo jutro lecę na wakacje i nie mam z kim go zostawić – mówi Marta Olesińska ze schroniska. – To wcześniej nie wiedzieli, ze lecą i trzeba psu opiekę zapewnić? Przecież wyjazdu na wakacje nie planuje się z dnia na dzień.

Schronisko przyjmuje psy właścicielskie tylko w szczególnych okolicznościach i tylko wtedy, kiedy nie ma kto zaopiekować się psem lub kotem osoby, która umiera lub trafia do szpitala.

Niestety w Łodzi ciągle traktuje się psy jak przedmioty, które można po prostu wyrzucić na ulicę, kiedy przeszkadzają w wakacyjnych planach. Choć już drugi rok działa urzędowa platforma wyszukiwania opieki tymczasowej dla pupila za jej pośrednictwem nikt z mieszkańców naszego miasta nie szukał opieki dla czworonoga. Odpowiedzialny opiekun znajduje hotel lub kogoś kto się zaopiekuje zwierzakiem we własnym zakresie. Nieodpowiedzialny po prostu pozbywa się problemu. Pies lub kot błąka się po ulicy aż zainteresuje się nim przechodzień lub Animal Patrol straży miejskiej.

– Najbardziej dramatyczne sytuacje to Róża przywiązana do drzewa w parku, Krzyś wyrzucony w lesie z samochodu i Kostek przywiązany smyczą do małego mostu nad kanałem na odludziu – dodaje Marta Olesińska. – Ustawa o ochronie zwierząt traktuje porzucenie psa jak znęcanie się nad nim. Niestety mało kto się tym przejmuje.

31 lipca w placówce przebywało 478 psów, o blisko 80 więcej niż rok temu . W sierpniu było identycznie. W sumie w lipcu trafiło na ul. Marmurową 133 psy, a w sierpniu 164. Wiele z nich to szczeniaki.