Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znany łódzki socjolog był groźnym agentem SB

Mariusz Goss, Paweł Spodenkiewicz
Przedstawiamy dowody na to, że dr Andrzej Mazur, znany łódzki socjolog i opozycjonista, był „Wacławem” – jednym z najgroźniejszych agentów Służby Bezpieczeństwa w PRL „Wacław” zakładał ...

Przedstawiamy dowody na to, że dr Andrzej Mazur, znany łódzki socjolog i opozycjonista, był „Wacławem” – jednym z najgroźniejszych agentów Służby Bezpieczeństwa w PRL

„Wacław” zakładał tajne organizacje, by je potem ujawnić, wydawał pismo podziemne, by przenikać do tajnych drukarni opozycji, i przez prawie 40 lat donosił na znajomych i przyjaciół. Co do tego nikt się nie spiera – zachowało się kilkaset meldunków tego konfidenta. Sprawą sporną jest, czy „Wacław” to Andrzej Mazur – łódzki socjolog, zmarły w 1995 roku.

Dobrego imienia mazura broni wdowa po nim, która oskarżyła prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego o naruszenie dóbr osobistych. Powodem była jego wypowiedź drukowana na łamach „Dziennika Łódzkiego”, że Mazur był „klasycznym donosicielem”. Proces ten jeszcze się toczy.

Naszym zdaniem, lektura akt Służby Bezpieczeństwa i Urzędu Bezpieczeństwa, w których występuje nazwisko Andrzeja Mazura, nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, że był agentem. W niektórych miejscach można się tego domyślać, w innych czytamy o tym wprost.

Zwierzenia przy koniaku

Nie zachowała się teczka personalna tajnego współpracownika o pseudonimie „Wacław”. Szkoda, bo jej zawartość – na przykład pokwitowania pieniędzy – mogłaby bardzo pomóc w identyfikacji „Wacława”. Ocalały jednak trzy „teczki pracy”, czyli zbiór kilkuset jego meldunków z lat 1975-1983, spisywanych i komentowanych przez oficera SB, na ogół przez podpułkownika Czesława Chojaka. Teksty te były pisane przez oficera prowadzącego i na ogół dzielą się na trzy części: najpierw jest informacja o tym, czego „Wacławowi” udało się dowiedzieć, potem „zadanie”, jakie sobie wyznacza, wreszcie „uwagi i wnioski” oficera prowadzącego.

Oto treść meldunku z końca 1975 r., podpisana przez „Wacława”: „Zadanie: zasugerować A. M. [Andrzejowi Mazurowi] zaproszenie w dn. 30 XI b.r. K.G. Karola Głogowskiego z żoną na imieniny, gdzie będzie okazja do bardziej wnikliwej rozmowy przy koniaku, który może u niego wywołać jeszcze większą chęć do zwierzeń”.

W pierwszej chwili można by pomyśleć, że Wacław” i Andrzej Mazur to dwie różne osoby – konfident pisze przecież o socjologu w trzeciej osobie, jak o kimś obcym. To jednak tylko kamuflaż: oficerów Służby Bezpieczeństwa i konfidentów uczono takiego pisania notatek, by nie można było wywnioskować na ich podstawie, kto jest agentem. Konfident zawsze „rozdwajał się” na papierze na autora meldunku i osobę opisywaną. Mimo tego kamuflażu pewne szczegóły z meldunków naprowadzają nas na socjologa. „Wacław” obchodzi imieniny 30 listopada, w andrzejki – wtedy zawsze dostawał prezenty od pułkownika Chojaka. Jest naukowcem, donosi na pracowników Instytutu Medycyny Społecznej Akademii Medycznej. Tam pracował naukowo Andrzej Mazur. To tylko poszlaki, które nie mogłyby wystarczyć do identyfikacji agenta. W meldunkach „Wacława’ znajdujemy jednak również dowody poważniejsze.

Pismo dziwnie znajome

Gdy Andrzej Ostoja-Owsiany, niegdyś opozycjonista, a później senator RP, dostał z Instytutu Pamięci Narodowej swoje akta, zasłabł z wrażenia. Na jednej z kartek rozpoznał pismo Andrzeja Mazura. Meldunki były na ogół pisane na maszynie, ale przez przeoczenie – a może nawet celowo, by móc szantażować agenta – zostawiono kilka własnoręcznych notatek „Wacława”. Andrzej Ostoja-Owsiany znał to pismo dobrze, był przecież zaprzyjaźniony z Andrzejem Mazurem przez kilkadziesiąt lat, nieświadom, że tamten na niego donosił, intrygował przeciw niemu i paraliżował jego inicjatywy.

Listopad 1975 roku: „Wacław” pisze, że Andrzej Ostoja-owsiany proponuje Andrzejowi Mazurowi wspólne opracowanie wystąpienia sprzeciwiającego się planom wprowadzenia do polskiej konstytucji zapisu o kierowniczej roli partii. Zaraz potem czytamy następującą uwagę oficera prowadzącego: „Wacław” sugerował wyrażenie naszej zgody na przygotowanie przez niego elaboratu w złagodzonej formie”(...) Był natomiast za tym, abyśmy przejęli w odpowiednim czasie nadany przez Mazura i Ostoję elaborat i nie dopuścili do jego przesłania do adresata. Takie bowiem formy postępowania były przyjęte w poprzednim okresie”.

Dwa miesiące za kratami

11 maja 1982 roku, stan wojenny. Poprzedniego dnia Służba Bezpieczeństwa internowała Konstantego Szwemberga, członka konspiracyjnej organizacji solidarnościowej, którą zakładał Andrzej Mazur, a która została zdemaskowana przez „Wacława”. W notatce sporządzonej tego dnia czytamy w dziale „uwag i wniosków”: „Konstanty Szwemberg w dn. 10 b. m. został internowany. W związku z tym wskazane jest również internowanie A. Mazura”.

Następny meldunek, z 29 maja 1982, przyjmowany jest już w Zakładzie Karnym w Łowiczu. „Wacław” donosi na księdza, pomagającego więźniom, mówi, kto był inspiratorem głodówki protestacyjnej i odbiera odżywkę, przekazaną mu przez oficera Służby Bezpieczeństwa. Sporządza listę osób ze swojej celi. To cela Andrzeja Mazura.

2 lipca 1982 r. „Wacław” jest już na wolności, sam na sam z oficerem SB w „mieszkaniu kontaktowym”.

Z teczki zawierającej dokumenty osób internowanych z województwa łódzkiego wynika, że Andrzej Mazur był internowany dokładnie w tym samym czasie, co „Wacław”. Czesław Chojak, naczelnik wydziału operacyjnego, wystąpił o jego internowanie 11 maja 1982 r.

Wniosek o uchylenie decyzji o internowaniu Mazura został wystawiony 25 czerwca 1982. Czytamy w nim, że socjolog: „w działalności związków zawodowych zachowywał lojalność wobec polityki Rządu”. Powodem zwolnienia miał być udział Mazura w zespole realizującym eksperyment wolnego wyboru lekarza, prowadzonym przez Akademię Medyczną.

Na odcinku młodzieżowym

Odłóżmy na bok meldunki „Wacława” z lat 70. i sięgnijmy po pożółkłą teczkę UB i SB, założoną 25 czerwca 1955 r. Nosi ona tytuł „Kadra” i zawiera dokumenty na temat inwigilacji środowiska harcerskiego. Znajdziemy w niej informacje, w jaki sposób zwerbowano „Wacława” do rozpracowywania ZHP.

W notatce z 19 września 1958 r. Ze spotkania porucznika W. Ledzińskiego z informatorem o pseudonimie „Harcerz” czytamy, że Andrzej Mazur, pracujący w „Książce i Wiedzy” jako cenzor i sekretarz redakcji, bardzo nienawidzi kleru: „Przygotował artykuł o ks. Kowalskim Alfonsie jako demagogu i fanatyku, który miał zostać opublikowany w „Odgłosach” pod pseudonimem”.

Reakcja kapitana Czesława Chojaka, zastępcy naczelnika wydziału III była natychmiastowa: „Tow. Ledziński – miejcie rękę na pulsie, jeżeli mazur to opracuje, co zamierza, będziemy z nim rozmawiać o Kowalskim i na bazie dogadamy się z nim, może zrobimy z niego kontakt lub informatora”.

17 marca 1959 starszy oficer operacyjny W. Ledziński napisał, że spotkał się z kandydatem na informatora, ob. M. A. (w tym czasie stawiano nazwisko przed imieniem). Rozmawiano o wpływie kleru na młodzież. Kandydat powiedział, że „harcerstwo doputy tak w oryginale nie będzie laickie, dopuki nie będzie kadry, która nie zostawałaby pod bezpośrednim wpływem kleru”. W pierwszych akapitach jako kandydat występuje M. A., ale później pojawia się zapis „Wacław uważa, że...”. Ledziński komplementuje go za umiejętność wyciągania wniosków, błyskotliwą inteligencję, sumienność w wykonaniu zadań, punktualność.

Nieudana ucieczka

Wszystko wskazuje na to, że Andrzej Mazur został donosicielem jeszcze w więzieniu, gdy odsiadywał wyrok za próbę ucieczki na Zachód samolotem LOT. Aresztowano go wiosną 1950 roku, skazano po półrocznym śledztwie na karę 16 lat więzienia. Wyszedł po kilku latach, jeszcze przed „Październikiem”. O tym, że donosił, świadczyłyby słowa oficera SB W. Ledzińskiego, zapisane w tej samej notatce z 17 marca 1959. „Z rozmów, które odbyły się można wysnuć wniosek, że „Wacław”, choć nie pracował wśród ludzi na wolności a jedynie w więzieniu, posiada dużo wiadomości o pracy naszego aparatu i to pomaga mu w uzyskiwaniu danych podczas rozmów”.

Zachowała się teczka akt śledczych z procesu mazura, z protokołami zeznań, aktem oskarżenia i sentencją wyroku za próbę ucieczki na Zachód. Na końcu jest kilka niewielkich pism z prośbą o wypożyczenie teczki. Oto treść jednego z nich: „18.19.1956. Do naczelnika Wydziału X. Proszę o nadesłanie teczki personalnej i roboczej wyeliminowanego inf[ormatora] p[seudonim]. „Wacław”, który rejestrowany jest w wydziale X do nr 31036. (...) Dla orientacji podaję nazwisko w/w. Mazur Andrzej s. Józefa ur. 12.6.1928 w Łodzi”.

Słowo „wyeliminowany” może oznaczać, że Andrzej Mazur przestał donosić po wyjściu z więzienia, ale po kilku latach SB odnowiła z nim kontakt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto