Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znani ludzie wspominają szkolne lata

iwona polak, liliana bogusiak
Do łódzkiego IV LO chodził były wicepremier i minister Marek Belka
Do łódzkiego IV LO chodził były wicepremier i minister Marek Belka
W poniedziałek przed 102 tysiącami łódzkich dzieci i młodzieży początek drogi przez mękę: odpytywanie, klasówki i prace domowe. Szkoła to jednak nie tylko stres i wielomiesięczne oczekiwanie na kolejne ferie, ale i ...

W poniedziałek przed 102 tysiącami łódzkich dzieci i młodzieży początek drogi przez mękę: odpytywanie, klasówki i prace domowe. Szkoła to jednak nie tylko stres i wielomiesięczne oczekiwanie na kolejne ferie, ale i wspaniałe przygody i chwile pełne radości.

Komu dziadek, babcia, rodzice czy rodzeństwo nie opowiadali o ściągach chowanych w krawacie, matematyczce, która zasypiała podczas klasówki albo siedzeniu w szkole w sobotę za wagary?!

Po latach nawet na wielkie – wydawać by się mogło – porażki, człowiek spogląda z uśmiechem, a pani profesor od polskiego, która wydawała się kiedyś okrutną „piłą” staje się we wspomnieniach wielkim przyjacielem.

Takie chwile zostają w pamięci na całe życie i każdy chyba mógłby na zawołanie przytoczyć choć jedną anegdotę związaną z własną edukacją. A jak szło w szkole ministrowi finansów? A kto wie, że uczeń wieczorówki został jednym z najbardziej cenionych w kraju i za granicą ekonomistów?
Poprosiliśmy znanych łodzian, aby opowiedzieli nam o szkolnych czasach.

Cezary Józefiak ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej

– Szkolne czasy kojarzą mi się przede wszystkim z... nieprzespanymi nocami. Nigdy nie mogłem się wyspać. A to dlatego, że bardzo wcześnie zacząłem zarabiać na życie.

Kiedy miałem 16 lat, poszedłem do pracy. Chodziłem do szkoły wieczorowej, której już chyba nawet nie ma. Mieściła się przez ścianę ze szkołą filmową na Targowej. Wcześnie rano wstawałem do pracy, potem szedłem na zajęcia, a po nocach odrabiałem lekcje. Dlatego najwspanialszy był dla mnie ostatni dzień w szkole. Kiedy ją skończyłem i zdałem maturę, wreszcie mogłem się porządnie wyspać! Później, na studiach było już lżej.

Jan Machulski aktor

– Zdążyłem zrobić czwartą klasę, gdy wybuchła wojna. Szkolne czasy kojarzą mi się zatem z radością, że mogłem wrócić na lekcje. Cztery lata wypadły z życiorysu, więc bardzo chciałem zaliczyć V i VI klasę w ciągu roku.

Pamiętam jak dziś, kiedy biegłem ulicami w strugach deszczu szczęśliwy, że zgodzili się na to i przyjęli mnie na Gdańskiej. Później poszedłem do Piłsudskiego, czyli obecnego III LO. Z tego okresu utkwiła mi w pamięci historia, jak dzień przed maturą z matematyki poszliśmy z dwoma kolegami do kina. Tak dla zabawy, na biletach zanotowaliśmy sobie jakieś zadanie z książki. Następnego dnia – cud. Na egzaminie było takie samo ćwiczenie!

Pan Bóg nade mną czuwał. Podobnie jak na fizyce, która kompletnie mi nie leżała. Miałem zeszyt pod koszulą, stanąłem za szafą, spisałem wzór, a dalej już poszło. Nie wiem dlaczego nikt nie krzyknął na mnie: „Janek, co ty robisz!”. Ale na jaki temat pisałem na polskim, już nie pamiętam. Po tylu Szekspirach i Molierach wyleciało mi z głowy...

Agnieszka Frykowska uczestniczka Big Brothera

– Najbardziej utkwiły mi w pamięci „zielone szkoły”. Moja klasa była bardzo zgrana, a takie wyjazdy jeszcze mocniej nas integrowały. Zresztą czasy liceum to jeden z najwspanialszych okresów w moim życiu.

Nie myślało się o dniu jutrzejszym, żyło chwilą, nie trzeba się było martwić szarością dnia codziennego, co najwyżej człowiek bał się klasówki. Z chęcią wróciłabym do tamtych frywolnych czasów. Znów można by było zerwać się na wagary i iść całą klasą do kina. Tak jak kiedyś, gdy wybraliśmy się na seans w tym samym budynku, gdzie mieliśmy zajęcia, czyli w Łódzkim Domu Kultury.

Beztrosko oglądaliśmy film 2 piętra niżej niż sale lekcyjne, aż tu nagle nakryli nas nauczyciele. Stracone lekcje musieliśmy odrabiać, ale i tak wspominam tę przygodę z uśmiechem.

Tatiana Okupnik wokalistka zespołu Blue Café

– Każda szkoła, jaką kończyłam, dobrze mi się kojarzy, bo nigdy nie miałam kłopotów z nauką. Na wagary nie chodziłam, chyba że zwalniałam się z lekcji, żeby iść na kółko teatralne w liceum.

Uczyłam się we wspaniałym XXVIII LO, gdzie oprócz świetnych przyjaciół z klasy, cudowną atmosferę tworzyli nauczyciele.

To była niesamowita kadra ludzi – jak ja to mówię – z duszą. Chodząca encyklopedia, czyli pani profesor Agnieszka Jabłońska, polonistka, Halina Szulc ucząca chemii, czyli przedmiotu, do którego kompletnie się nie nadaję, ale u niej uwielbiałam dostawać nawet jedynki. No i ukochany historyk – Tomasz Derecki. Na jego lekcje chodziło się po to, by słuchać, jak snuje pasjonujące opowieści. Czuło się, że ten przedmiot to jego konik.

Leon Niemczyk aktor

– W moich szkolnych wspomnieniach najsilniejszy jest obraz płaczącej matki, która chciała ukoić mnie w nieszczęściu. Zdarzyło się to, gdy byłem w pierwszym lub drugim oddziale szkoły podstawowej. Do naszego domu zawitał domokrążca sprzedający niebieskie bambosze z pomponami.

Tak bardzo chciałem je mieć, że matka mi je kupiła. Na drugi dzień poszedłem w nich do szkoły. Koledzy mnie wyśmiali. Wróciłem do domu z płaczem. Matka usiadła obok mnie i pocieszając rozpłakała się.

Długo siedzieliśmy złączeni wspólnym bólem i płaczem, i to przeżycie uczyniło mnie bardzo szczęśliwym.

Jan Kudra były mistrz Polski w kolarstwie

– Uczyłem się bardzo źle i z wielkim trudem przechodziłem z klasy do klasy. Raz jednak poczułem się w szkole podstawowej, jakbym za jednym razem dostał dziesięć piątek.

Polonistka wezwała mnie do odpowiedzi i kazała coś napisać na tablicy. Wykaligrafowałem całe zdanie nie odrywając kredy od deski. Gdy pochwaliła mnie za tak niezwykłą w jej oczach umiejętność, byłem z siebie bardzo, bardzo dumny. Kolejnym moim szkolnym sukcesem okazała się dopiero praca dyplomowa w technikum budowlanym. Przez lata jej fragmenty eksponowano w gablocie na Dworcu Kaliskim. Miały zachęcać młodzież do nauki w naszej szkole.

Marek Belka były wicepremier i minister finansów

– Trafiłem do klasy z rozszerzonym językiem angielskim w IV Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi. Pamiętam, jak kiedyś podczas lekcji astronomii (nikt z nas się jej nie uczył) nauczyciel wywołał mnie do tablicy. Miałem pustkę w głowie. Na szczęście w klasie panowało tak ogromne zamieszanie, że bezczelnie podszedłem do swojej ławki i przeczytałem notatki z zeszytu. Wróciłem pod tablicę, odpowiedziałem na pytania i dostałem czwórkę.

Mile wspominam czasy licealne, choć towarzysko był to dla mnie okres stracony. Dziewczyny nie traktowały mnie poważnie, bo byłem o dwa lata młodszy od kolegów z klasy.

Jacek Moll kardiochirurg dziecięcy

– Ojciec umieścił mnie w podstawowej szkole muzycznej. Nie chciałem jednak grać na skrzypcach, a nauczyciele nie potrafili mnie do tego zmusić. W V klasie wydarzyła się historia, która położyła kres moje muzycznej edukacji. Przyniosłem do szkoły plombownicę zabraną ze szpitala, w którym pracował ojciec, i zabawiałem się nią na lekcji. Nauczyciel był święcie przekonany, że mam broń. Bał się zwrócić mi uwagę i po cichu powiadomił dyrektora. Wezwano mojego ojca, by odebrał mi pistolet. Po tym zdarzeniu tato przeniósł mnie do szkoły z internatem prowadzonej przez księży, którzy mieli mnie poskromić.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto