Wojna o domki dla uchodźców i bezdomnych arcybiskupa Grzegorza Rysia. Dlaczego łodzianie ich nie chcą?
Opłacenie dwóch domków ze swoich honorariów autorskich zadeklarował sam abp. Ryś, część środków od razu wpłacił. Pomysł spodobał się też papieżowi Franciszkowi. Przekazał 30,5 tys. dolarów, co powinno pokryć większość kosztów jednego domku.
Wierni nie byli już jednak tak hojni. Do dziś, razem z darowiznami papieża i biskupa, zebrano zaledwie 1,2 mln złotych, od kilku miesięcy zbiórka stoi. Tymczasem wiosną 2020, gdy arcybiskup ogłosił zbiórkę na respiratory dla łódzkich szpitali, milion złotych zebrano w trzy dni.
Caritas chciał mimo wszystko budować, dokładając kolejne domki w miarę napływu środków. Pojawiły się jednak dużo poważniejsze problemy.
Na potrzeby inwestycji władze Łodzi przygotowały działkę przy ulicy Opalowej na osiedlu Radogoszcz-Zachód. Była to działka uzbrojona, gotowa do inwestycji i dobrze skomunikowana z miastem. Jednak mieszkańcy osiedla sprzeciwili się. Bali się bezdomnych, którzy mieliby zastąpić matki z Ukrainy, a na wyznaczonej działce od dawna chcieli stworzyć teren rekreacyjny. Padły argumenty o tworzeniu getta i enklawy dla osób nieprzystosowanych. Sugerowano, by domki rozrzucić po całej Łodzi – na przykład po jednym na parafię.
DALEJ PRZY KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
.