MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Właściciel firmy z Pabianic wygrał w sądzie z urzędnikami

Wiesław Pierzchała
Szef firmy z Pabianic wygrał w łódzkim sądzie z urzędnikami, którzy sprawdzali legalność zatrudnienia w jego firmie. Inspektorzy zarzucili mu, że utrudniał kontrolę.

Szef firmy z Pabianic wygrał w łódzkim sądzie z urzędnikami, którzy sprawdzali legalność zatrudnienia w jego firmie. Inspektorzy zarzucili mu, że utrudniał kontrolę. Przedsiębiorca podkreślał zaś, że kontrolerzy zbyt długo nękają jego firmę, przez co łamią przepisy i torpedują jego działalność gospodarczą. Okazało się, że miał rację. To pierwszy taki spór sądowy w Łodzi i regionie.

Pabianiczanin prowadził małą firmę produkującą okna. Miał tylko jednego pracownika. Kłopoty przedsiębiorcy zaczęły się w marcu 2005 roku. Tomasz Żardzin, ówczesny szef policji pracy pamięta tę sprawę: - Otrzymaliśmy sygnał, że firma w Pabianicach zatrudnia na czarno pracownika. Kontrola w firmie trwała dzień i przeniosła się do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. Szef firmy był wzywany do urzędu, ale nie stawiał się na wezwania. Dlatego wystąpiliśmy do sądu z pozwem o utrudnianie kontroli.

Pabianiczanin wiedział jednak, że zgodnie z przepisami kontrola może trwać tylko cztery tygodnie. Dlatego zdziwił się, że gdy w marcu 2005 r. minął 4-tygodniowy okres kontroli, otrzymał wezwanie do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. Odmówił. Wkrótce dowiedział się, że będzie miał sprawę w Sądzie Grodzkim w Łodzi.

Sąd orzekł jednak, że przedsiębiorca nie popełnił wykroczenia, a kontrolerzy nie mogli go nękać dłużej niż cztery tygodnie.

Marek Kostanek, kierownik oddziału nadzoru rynku pracy przy Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, zapewnił nas, że była to jedyna tego typu sprawa w sądzie. Jednak przedsiębiorcy do dziś narzekają na przeciągające się kontrole. Dużym firmom łatwiej je przetrwać. Małym przedsiębiorcom, zatrudniającym kilka osób, kontrolerzy potrafią sparaliżować firmę.

Łodzianin Janusz F. (dane do wiadomości redakcji) wspomina kłopoty jego firmy działającej w branży paliwowej. - W ciągu roku mieliśmy 14 kontroli: od fiskusa i celników po Państwową Inspekcję Pracy. Nasz szef wydzielił kontrolerom oddzielny pokój z dwoma biurkami i krzesłami, zaś jeden z siedmiu pracowników został oddelegowany do obsługi kontrolerów. W końcu zdesperowany przedsiębiorca przeniósł firmę z Górnej na Widzew. I kontrole ustały...

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto