Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Wisła Kraków 0:1 - Jednak grali jak beniaminek

Bogusław Kukuć
Ataki lewym strzydłem Tomasza Lisowskiego były groźne. Tu próbuje powstrzymać go Patryk Małecki
Ataki lewym strzydłem Tomasza Lisowskiego były groźne. Tu próbuje powstrzymać go Patryk Małecki
Start do rozgrywek ekstraklasy określaliśmy sami jako udany w sumie powrót czterokrotnych mistrzów Polski do grona najlepszych. Jednak już w trzeciej kolejce łodzianie przypomnieli, że są beniaminkiem.

Nie wiem jak grała Wisła z Widzewem w Łodzi w 1948 roku, kiedy zremisowała 2:2, ale w pozostałych meczach przy al. Piłsudskiego Biała Gwiazda prezentowała się znacznie lepiej niż w sobotę (nawet gdy przegrywała, tracąc trzy czy cztery gole). Teraz Wisła wygrała, ale to raczej Widzew przegrał mecz na własne życzenie, grając ostatnie pół godziny z przewagą jednego zawodnika.

Obie drużyny rozpoczęły mecz w zmienionych składach w stosunku do poprzedniej kolejki. W wyjściowej jedenastce łodzian nie było Ugo Uhaha i Bruno Pinheiro, których zastąpili Jarosław Bieniuk oraz Piotr Kuklis. Jeszcze większych roszad dokonał trener gości, wystawiając 8 obcokrajowców. Na ławce kończyli mecz reprezentanci Słowenii z mundialu w RPA Andraż Kirm oraz Polski Mariusz Pawełek, jeden z najdroższych piłkarzy ligi Łukasz Garguła, a Radosław Sobolewski i Łukasz Łobodziński pozostali w Krakowie. Bracia Broż-kowie i Rafał Roguski byli tylko zmiennikami. Mimo to goście byli bardziej walecznym, rozumiejącym się kolektywem, choć grali pierwszy raz w tym zestawieniu. To daje obraz kadrowego potencjału wicemistrza Polski. Ale to nie tłumaczy absolutnie słabego występu gospodarzy. Tego dnia Wisła była drużyną do ogrania.

Pierwsze pół godziny nie zapowiadało, że bezbramkowy wynik się zmieni. Obaj trenerzy zostawili w przodzie o jednym napastniku (Darvydasa Sernasa i Macieja Żurawskiego), których pilnowało po czterech obrońców Wisły i Widzewa. Bramkarze nie mieli okazji do interwencji. W środku walka była twarda, którą początkowo warszawski arbiter tolerował. Widać było, że goście nie zmarnowali tygodniowych treningów agresywnego odbioru piłki. Łodzianie sprawiali wrażenie speszonych. Ale do nich należała pierwsza wyborna akcja, po której wynik nie mógł się zmienić, ale musiał się zmienić. W 31 minucie dalekie podanie Adriana Budki z prawej dotarło do rozpędzonego Tomasz Lisowskiego, który wyłożył piłkę Veliborowi Duriciowi, ale ten odchylony do tyłu zmarnował stuprocentowaą sytuację, posyłając piłkę nad poprzeczkę. Nie chce nam się wierzyć, że widzewski Bośniak będzie miał lepsze okazje bramkowe. Jeśli ich nie wykorzystuje, to znaczy, że się nie nadaje. Tym bardziej, że do końca meczu człapał po boisku i nie próbował się zrehabilitować.

Trzy minuty później goście pokazali jak należy wykorzystywać błędy rywali. Nieszczęście dla gospodarzy zaczęło się od Piotra Kuklisa, zaczynającego akcję w pobliżu własnego pola karnego. Twardą interwencją na pograniczu faule odebrał mu piłkę Argentyńczyk Andres Rios i podał do Patryka Małeckiego. Ten szybkim podaniem w lukę między zaskoczonymi obrońcami obsłużył Dragana Paljicia. Serb strzelił po ziemi zza linii szesnastki. Maciej Mielcarz wykonał jakąś dziwną interwencję i piłka trafił do siatki tuż przy słupku. To pierwszy gol byłego piłkarza Kaiserslautern i koszulce z białą gwiazdą.

Sądziliśmy, że zmiana wyniku wymusi na trenerze gospodarzy korekty w składzie, bo słabo grających było sporo. Niestety do przerwy to nie nastąpiło i Widzew stracił kwadrans, bo do końca połowy łodzianie nie doszli do siebie.

Drugą część gry gospodarze rozpoczęli z Prejuce Nakoulmą. Gra toczyła się już na połowie wicemistrza, który nawet zrezygnował z kontrataków, a stawiał na przetrzymanie piłki. W 52 min. Dudu strzelił silnie z 25 metrów, ale mininalnie obok górnego rogu bramki. W 56 min. po akcji lewą stroną Lisowskiego strzelał głową Darvydas Sernas, lecz piłka po koźle trafiła w bramkarza.

W 64 min. po żółtych kartkach za faule na Sernasie krakowianie zostali ukarani kartonikiem po faulu Erika Cikosa na rozpędzonym Dudu. To była druga kartka Słowaka w tym spotkaniu i od tego momentu Widzew grał w przewadze.

Gospodarze mieli optyczną przewagę, ale nie potrafili tego wykorzystać. Budowano akcje ofensywne czytelnie, a zbyt lekkie podania były przejmowane przez rywali, którzy zwalniali grę, a nawet wykopywali piłkę na dach trybuny krytej. Sędzia, niczym wesoły sanitariusz, pozwalał na liczne przerwy w grze i przywoływał lekarzy, zamiast wyrzucać symulujących urazy poza boisko. Inna sprawa, że trwało wtedy uzupełnianie płynów, bo mecz toczył się upale.

Widzew atakował non stop, lecz klarownych okazji nie stwarzał. Kolejni dublerzy nie potrafili zmienić dynamiki ataków. Goście nie starali się atakować. Wyjątkiem był strzał Cezarego Wilka raczej na wiwat w 83 min. Uderzenie z 30 metrów w środek bramki sprawiło zaskakujące kłopoty Mielcarzowi i widać było, że kapitan łodzian przeżywa niepowodzenie drużyny.

Do ataku przesunął się nawet Bieniuk, ale okazało się, że wygranie główki na przedpolu wiślaków jest trudne. Udało się to dopiero w przedostatniej minucie. Najgrożniejszy z dublerów Piotr Grzelczak podał do Grischoka, a ten z sześciu metrów posłał piłkę obok słupka. Byłby bohaterem meczu, a tak udowodnił, że poza ambicją brakuje mu jeszcze sporo.

W Widzewie najlepszym zawodnikiem był znów Darvydas Sernas. Za faule na Litwinie goście ujrzeli 3 żółte kartki. Widać, że najskuteczniejszy piłkarz łodzian będzie już dokładnie pilnowany. Lepiej spisywała lewa strona Widzewa, gdzie współpraca między Dudu i Lisowskim była płynniejsza. Z pewnością zauważył to trener Poloniia Warszawa Jose Maria Bakero, który oglądał mecz w towarzystwie Piotra Stokowca.

Widzew potwierdził, że w ekstraklasie nie umie dobrze rozpocząć meczu. To trzecie spotkanie łodzian, w którym rywale prowadzili 1:0. Z mistrzowskim Lechem drużyna Andrzeja Kretka potrafiła wyrównać. W Kielcach pokonać Koronę 2:1. Teraz z wicemistrzem nie zdołała bramki. Był to ostatni mecz gości pod wodzą Tomasza Kulawika, którego zastąpi 41-letni Holender Robert Maaskant (z Bredy), który podpisał dwuletni kontrakt.

Widzew - Wisła Kraków 0:1
Gol: 0:1 Dragan Paljić (34).
Widzów: 9.560 (800 fanów gości).
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa).
Widzew: Mielcarz - Broź, Bieniuk, Szymanek, Dudu - Panka, Kuklis (46 Nakoulma) - Budka (54 Grischok), Durić, Lisowski (74 Grzelczak) - Sernas. Trener: Andrzej Kretek.
Wisla: Jovanić - Cikos, Cleber, Bunoza, Diaz - Wilk, Jirsak - Małecki (84 Paweł Brożek), Rios (72 Boguski), Paljić (61 Piotr Brożek) - Żurawski. Trener: Tomasz Kulawik.

* * * * *

Zdaniem trenerów
Andrzej Kretek (Widzew):
Gratuluję Wiśle, bo wygrała mecz oddając dwa strzały na naszą bramkę, z czego jeden był skuteczny. Nie wiem, czemu byliśmy tak przestraszeni w pierwszej połowie, w której praktycznie nie podjęliśmy walki. Jednak później walczyliśmy już do końca. Bruno Pinheiro na odprawie meczowej powiedział, że nie jest w stanie grać i musiałem w ostatniej chwili zmienić koncepcję ustawienia zespołu. Nie będę oceniał indywidualnej postawy moich piłkarzy, w tym Macieja Mielcarza. Jestem pewien, że moja drużyna będzie starała się z rehabilitować w najbliższych meczach, począwszy od środowego spotkania w Pucharze Polski z Zawiszą w Bydgoszczy.
Tomasz Kulawik (Wisła): Mogłem sobie powiedzieć, że mężczyznę poznaje się nie jak zaczyna, a jak kończy. Dlatego dziękuję chłopakom za dwa tygodnie, które ze mną spędzili, bo jak wiadomo, jest już nowy trener. W każdym razie nie stracili tego czasu i dzięki solidnej pracy, jaką wykonali, głównie nad odbiorem piłki, wygrali w Łodzi. To duża sztuka, że ci zawodnicy po pierwszym szoku z Karabachem potrafili zagrać w Łodzi tak skutecznie. Strata do lidera nie jest duża.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto