Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew walczy o zwycięstwo z Lechią Gdańsk

(pas)
fot. Paweł Łacheta
Widzew podejmuje w środę, o godz. 19, Lechię Gdańsk i będzie to spotkanie drużyn, którym skuteczna ligowa końcówka może zapewnić udział w europejskich pucharach.

Trener Czesław Michniewicz przyznaje, że gdyby ta sztuka się udała, to byłby... kłopot organizacyjny. Wcześniej trzeba by było przeprowadzić transfery, inaczej zorganizować przygotowania, skrócić wakacje, ale... Cel jest wart zachodu - zgodnie uważają szkoleniowiec i stoper Wojciech Szymanek. Podobnie myślą w Gdańsku...

- Remis nie zadowoli żadnego z zespołów - mówi Michniewicz - Dlatego spodziewam się ciekawej gry w otwarte karty, w której doczekamy się bramek. Chcemy godnie pożegnać się z łódzką publicznością (a na trybunach ma zasiąść 8-9 tysięcy widzów!). Przed nikim nie padamy na kolana.

Widzew, jeśli wygra mecz 2:0, zrówna się punktami z Lechią, ale wyprzedzi gdańszczan w tabeli, bowiem jesienią przegrał spotkanie 1:3. Gol zdobyty na wyjeździe będzie miał decydujące znaczenie. Łodzianie mają też lepszy bilans bramkowy od rywali.

Z kartkowych powodów pauzować będzie Jarosław Bieniuk. Szkoda, bo był wyróżniającym się zawodnikiem zwycięskiego spotkania z Cracovią. W tej sytuacji partnerem Wojciecha Szymanka na środku defensywy zostanie prawdopodobnie Sebastian Zalepa, do którego trener ma pełne zaufanie. Sami wyeliminowali się z udziału w tym pojedynku Ugo Ukah, Bogdan Straton i Bruno Pinheiro, którzy z powodu kontuzji nie zagrali w ostatnim spotkaniu drużyny rezerwowej. Na widzewskiej ławce usiądzie natomiast Ben Radhia, który wyleczył już kontuzję. - To jest piłkarz, który zasłużył sobie na to, żeby choć przez kilka minut wystąpić przed kibicami - uważa Michniewicz.

Zdaniem trenera, najgroźniejszym piłkarzem Lechii nie jest bramkostrzelny Abdou Traore, ale znakomicie kierujący zespołem duet Łukasz Surma i Paweł Nowak. Ich należy się najbardziej obawiać. Kartki wyeliminowały z gry podstawowego prawego obrońcę Deleu.

Mecz poprowadzi sędzia Szymon Marciniak, przez którego Michniewicz dwa razy lądował w szatni przed końcem meczu - raz z własnej woli, drugi - decyzją arbitra. Opiekun Widzewa uważa jednak, że jest to jeden z lepszych polskich sędziów. - Nie mam do niego zastrzeżeń - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto