MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - ŁKS 2:2 - Mecz, który się będzie pamiętać

Dariusz Kuczmera
W derbach nie brakowało walki. Rafał Pawlak (od prawej) toczy pojedynek ze strzelcem drugiej bramki dla ŁKS Jarosławem Piątkowskim fot. Krzysztof Szymczak
W derbach nie brakowało walki. Rafał Pawlak (od prawej) toczy pojedynek ze strzelcem drugiej bramki dla ŁKS Jarosławem Piątkowskim fot. Krzysztof Szymczak
W pierwszej połowie derbów obraz gry był nad wyraz czytelny: Widzew walczył i dominował, a ŁKS tylko statystował. Tymczasem po przerwie nastąpił nieoczekiwany zwrot wydarzeń.

W pierwszej połowie derbów obraz gry był nad wyraz czytelny: Widzew walczył i dominował, a ŁKS tylko statystował. Tymczasem po przerwie nastąpił nieoczekiwany zwrot wydarzeń. Mecz ten przejdzie do historii także z powodu bojkotu kibiców ŁKS.

Nigdy wcześniej przed piłkarskimi derbami Łodzi nie było tak wielu różnego rodzaju emocji, jak teraz. Było zamieszanie z biletami, bojkot i protesty. Zaledwie 62 kibiców ŁKS zasiadło na trybunie, na której przygotowano dla nich 1.700 miejsc. Pozostałe sektory były wypełnione przez kibiców Widzewa, co mocno kontrastowało z pustym sektorem dla gości. Zarówno garstka ełkaesiaków, jak i blisko 8 tysięcy widzewiaków przeżyło podczas meczu spore emocje.

ŁKS zaczął bojaźliwie, a Widzew z ogromnym animuszem. Podopieczni trenera Stefana Majewskiego walczyli o każdą piłkę i każdy metr boiska. Ełkesiacy zostali zepchnięci na własną połowę i uciekali się do gry faul. Już w trzeciej minucie Zdzisław Leszczyński został ukarany żółtą kartką za atak na Kamila Kuzerę. Nie brakowało ostrych spięć. Dynamiczniejsi gospodarze w 5 minucie mogli prowadzić 1:0, ale w sytuacji sam na sam Rafał Pawlak nie sięgnął piłki. Chwilę później Bartłomiej Grzelak kopnął piłkę do siatki, ale wcześniej faulował Artura Kościuka.

Widzew objął prowadzenie w 19 minucie. Po wrzutce z głębi pola Sławomira Szeligi do piłki wystartowali Bartłomiej Grzelak i Bogusław Wyparło. Szybszy i odważniejszy był widzewiak, który nogą przelobował bramkarza ŁKS. Piłka zawisła przed bramką gości i główkowy pojedynek stoczyli Grzelak z Aleksandrem Radunoviciem. Sprytniejszy był napastnik Widzewa i wepchnął piłkę do siatki. Po meczu pojawiły się głosy, że pomógł sobie ręką, ale sędzia uznał bramkę.

Widzew w pierwszej połowie nie wykorzystał przewagi i fatalnej dyspozycji Aleksandra Radunovicia. Na przerwę schodził z przewagą tylko jednego gola, chociaż Rafał Pawlak w sytuacji sam na sam w 30 minucie i Bartłomiej Grzelak po akcji Kamila Kuzery w 36 minucie powinni zdobyć gole.

ŁKS ani razu nie strzelił silnie w bramkę Tomasza Kościukiewicza.

Po przerwie nadal trwała walka. W 55 minucie Jarosław Piątkowski ostro sfaulował Bartosza Iwana. Kontuzjowany widzewiak na noszach opuścił boisko. ŁKS stał się drużyną nie do poznania. Podjął walkę, zaczął grać odważniej i szybciej. Widzewiakom jakby brakło sił.

Konsekwencją nowego układu sił na boisku była wyrównująca bramka. Do wrzuconej w pole karne Widzewa piłki najwyżej skoczył Igor Sypniewski i zagrał ją do Dariusza Kłusa. Ten ubiegł Tomasza Michalskiego i przy biernej postawie Tomasza Kościukiewicza płasko strzelił do bramki.

Dwie minuty później kibice Widzewa zamarli, kiedy piłkę na 40 metrze przejął Igor Sypniewski i popędził z nią na bramkę Widzewa. W sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy strzelił z 14 metrów, a Tomasz Kościukiewicz odbił piłkę.

Widzewiacy pogubili się, tymczasem ŁKS dążył do zmiany wyniku. I to przyniosło efekty, choć asystę przy drugiej bramce dla gości zaliczył obrońca Widzewa Tomasz Michalski. Tak niefortunnie wybijał piłkę sprzed własnego pola karnego, że trafiła ona do Jarosława Piątkowskiego.

Aktywnie grający prawy pomocnik ŁKS strzelił z półwoleja z 20 metrów, a Tomasz Kościukiewicz nawet nie próbował interweniować. Gole obciążają konto bramkarza Widzewa.

Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Wprowadzony na boisko Davor Maras zamieszał w polu karnym ŁKS, obrońcy klubu z al. Unii zbyt krótko wybili piłkę, a na to tylko czekał najlepszy gracz Widzewa Barłomiej Grzelak. Strzelił bez zastanowienia, piłka przeleciała jeszcze między nogami Roberta Sieranta i wpadła do siatki ŁKS.

Wynik nie uległ już zmianie, chociaż do końca tempo gry nie spadało. Może brakowało olśniewających akcji, ale woli walki i ambicji obu stronom odmówić nie można. Truizmem jest mówienie o piłkarskich spektaklach jako o meczach walki, ale te właśnie derby takie były.

Zapamiętamy je także z powodu niespodziewanego zwrotu akcji, metamorfozy ŁKS w drugiej połowie i pustego sektora gości. Kibice Widzewa, którzy fantastycznie przygotowali się do derbów pod względem oprawy meczu, wywiesili transparent: „Puchalski, gdzie są nasze derby?”.

Pytanie to stało się jeszcze bardziej aktualne wczoraj, choć trzeba by skierować je nie do prezesa Widzewa, ale sponsora ŁKS. Daniel Goszczyński zapowiedział rezygnację.

Czyżby w sobotę rozegrano ostatnie derby Łodzi? Oby tak się nie stało, bo choć oba łódzkie kluby zdobyły tylko po punkcie, to jednak zachowały nadzieje na awans do ekstraklasy.

•••

Widzew – ŁKS 2:2 (1:0)

• Gole
1:0 – Bartłomiej Grzelak (19), 1:1 – Dariusz Kłus (62), 1:2 – Jarosław Piątkowski (71), 2:2 – Bartłomiej Grzelak (72).

• Składy

Widzew: Kościukiewicz – Nowak, Michalski, Konieczny – Kuzera (89, Klepczyński), Szeliga, Białek (75, Kardasz), Iwan (59, Maras), Lato – Grzelak, Pawlak. Trener: Stefan Majewski.

ŁKS: Wyparło – Łakomy, Kościuk, Sierant, Radunović – Piątkowski, Kłus, Leszczyński, Niżnik (71, Sotirović), Mysona – Sypniewski (90+1, Łochowski).
Trener: Wiesław Wojno.

• Kartki
Żółte: Szeliga, Kuzera – Leszczyński, Mysona, Piątkowski.

• Sędzia
Adam Konarski (Poznań). Widzów 8.000.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto