Łódzki ogród botaniczny odwiedzają nie tylko miłośnicy flory i relaksu na łonie natury. Plagą tego roślinnego raju są wandale i złodzieje.
Nie przychodzą w dzień podziwiać 4,5 tysiąca odmian, gatunków i podgatunków roślin. Zachwycać się największą w naszym kraju kolekcją róż w kolorach od białego, poprzez wszystkie odmiany czerwieni i żółci, aż po granatowy. Oni przychodzą, by okaleczyć ten piękny zakątek Łodzi lub wyrwać kwiaty i krzewy dla nielegalnego zysku.
- Przykre to, ale kradzieże i zniszczenia zdarzają się często - mówi Dorota Kimaczyńska, botaniczka z ogrodu.
- Wandale niszczą tabliczki przy ścieżkach dydaktycznych, a z naprawianiem ławek nie można nadążyć. Kosze na śmieci często lądują w stawie. Szkoda że tak się dzieje, bo zamiast naprawiać szkody, pieniądze lepiej byłoby przeznaczyć na wzbogacanie kolekcji.
Złodziejom potrafią się oprzeć tylko największe, najbardziej rozrośnięte drzewa i krzewy. Takie jak cis z zielonożółtymi igłami i czerwonymi koralikami owoców. Perukowiec podolski zaskoczy tego, co by go chciał mieć w małym ogródku. Rośnie tak szybko, że błyskawicznie zagłuszyłby inne rośliny. Oprze się zakusom złodziei metasekwoja chińska, jedna z najstarszych roślin świata, odkryta na nowo w 1941 r. A także iglicznia trójcierniowa, która wygląda jak największa fasola świata. Wśród jej liści zwisają duże strąki ubarwione na bordowo.
- Bywa, że i duże okazy stają się łupem złodziei - mówi Dorota Kimaczyńska. - Tak było ze świerkiem wężowym, który rósł w naszym ogrodzie przez dziewięć lat. Miał trzy metry wysokości. Złodziej musiał poprzycinać mu korzenie i pewnie nie będzie miał z niego pociechy w swoim ogrodzie. Piękna odmiana dwumetrowej magnolii zdążyła zakwitnąć, kiedy ktoś ją wykopał i ukradł. Przypuszczamy, że był to stały bywalec w ogrodzie, który zauważył, że dwa dni wcześniej ją posadziliśmy. Jednak najczęściej giną małe rośliny. Dlatego zwykle hodujemy je na zapleczu i prezentujemy zwiedzającym gdy już podrosną.
Wielu nieuczciwych amatorów znajdują wrzosy i wrzośce, które dopiero zakwitną. Moda na iglaki zrobiła swoje. Giną z ogrodu świerki, jodły i daglezje. Kradzione są nagminnie przed 1 listopada i świętami. Istnieje przesąd, że kradzione lepiej rośnie. Ale ja, z całą powagą przyrodnika, mogę zdementować te brednie.
- Na szczęście ludzie czasem nam coś podrzucają - optymistycznie kończy nasze wspólne zwiedzanie "Botanika" Dorota Kimaczyńska. - Pewna łodzianka przywiozła nam magnolię, którą dostała od córki. Kobieta uwielbia kwiaty magnolii, lecz nie ma ogródka. Podrzucony nam został żółw czerwonolicy, który upodobał sobie skałkę wystającą ze stawu w ogrodzie japońskim.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?