Łodzianki zakończyły już przygodę z Ligą Mistrzyń. Z ośmiu startujących w europejskich rozgrywkach polskich zespołów tylko one nie zdołały awansować do kolejnej rundy. I zapewne ten fakt powinien być powodem szczególnej analizy w spółce, nie tylko od strony sportowej, ale także finansowej.
Wiele wskazuje na to, że prezes i menedżer Marcin Chudzik, raczej z małym doświadczeniem w siatkarskim świecie, porwał się z motyką na słońce. Wydaje się, że bez należytych podstaw rzucono się na głębokie wody. To prawda, że niewątpliwym sukcesem klubu był awans do ekstraklasy i wywalczenie Pucharu Polski. To jednak powinna być dopiero podstawa do budowania zespołu o solidnym zapleczu finansowym i organizacyjnym. Jednak taki proces liczony jest w latach. W Organice uwierzono, że można ten etap przeskoczyć bez konsekwencji. Dlatego teraz rozczarowanie musi być ogromne.
Trudno mówić, by występy w Lidze Mistrzyń były doskonałą promocją Łodzi, jak to próbowano przedstawiać. Wszak uznanie i rozgłos zyskują jedynie zwycięzcy, a nie przegrani.
Nie przekonuje mnie także twierdzenie, że mecze w LM były okazją do zbierania doświadczeń. No bo kto zagwarantuje, że w następnym sezonie barw Organiki będą bronić te same zawodniczki?
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?