W łódzkim zoo zamieszkał młody lew azjatycki o imieniu Loki. Drapieżnik przyjechał z Irlandii ZDJĘCIA
– Jego przybycie opóźniło się o kilka miesięcy z powodu epidemii koronawirusa – mówi Tomasz Jóźwik, wiceprezes łódzkiego zoo. Lokiego trudno wypatrzeć na wybiegu. Na pewno wychodzi z budynku, gdzie są pomieszczenia wewnętrzne. Jest widywany głównie rano i wieczorem, gdy w ogrodzie panuje już cisza i spokój, a upał już nie dokucza. Jednak Loki zaraz ucieka w zarośla. – Jest wciąż nieśmiały, musi się oswoić z nowymi warunkami, z otoczeniem, z opiekunami – dodaje Tomasz Jóźwik. Chociaż nieco wystraszony i zdezorientowany, to młody lew czuje się dobrze, apetyt mu dopisuje zjada tygodniowo 20 kg mięsa, głównie wołowinę i króliki. Jest dorodnym lwim młodzieńcem, waży 220 kg, już mu wyrosła grzywa. W irlandzkim zoo, gdzie żył w lwim stadzie, zaczął być konkurentem dla starszego samca. ZOBACZ ZDJĘCIA