W Łodzi nie ma "koronaferii". Do dwóch tysięcy widzów pierwszej transmisji online lekcji łódzkich nauczycieli dla maturzystów
W Łodzi nie ma "koronaferii". Przynajmniej dla maturzystów, którzy zaczęli w poniedziałek (16 marca) oglądanie transmisji ze specjalnie przygotowanych dla nich lekcji. Poprowadzili je nauczyciele miejskich liceów ogólnokształcących i techników - magistrat spełnił zatem obietnicę sprzed weekendu i wykorzystał dla wsparcia najstarszych uczniów swój oficjalny kanał w serwisie You Tube (Youtube.pl/lodztube). Pomysł można uznać za dość trafiony. W pierwszym dniu akcji transmisję z sali, która zwykle służy łódzkim radnym miejskim, oglądało do dwóch tysięcy widzów. W samorządowych szkołach Łodzi wiedzę zdobywa obecnie ok. 4 tys. maturzystów. Takie transmisje są zaplanowane do 25 marca, czyli do końca, aktualnie wyznaczonej przez rząd, przymusowej przerwy w normalnej pracy polskiej oświaty. Wyjątek to najbliższa środa (18 marca) - z uwagi na zaplanowaną sesję Rady Miejskiej w Łodzi. Przedmiotowcy, którzy pozytywnie odpowiedzieli na inicjatywę magistratu, prowadzą wirtualne lekcje w ramach swojej gotowości do pracy. W takiej gotowości jest aktualnie każdy nauczyciel placówki publicznej i otrzymuje za to swoje wynagrodzenie - mimo przerwy w normalnych zajęciach. Co działo się w pierwszym dniu wirtualnych zajęć? – Spotykamy się w jakże miłych okolicznościach - zaczęła pierwszą lekcję Ewelina Woźniak-Wrzesińska, nauczycielka języka polskiego z XXI LO w Łodzi. Przez 45 minut mówiła o kształceniu językowym: m.in. o dialektach i gwarach oraz o stylizacji w literaturze. - „Bogurodzica” to wcale nie przykład archaizacji! - przestrzegała nauczycielka XXI LO przed jednym z częstych błędów uczniowskich. – Ona jest tak napisana, bo wtedy taki był język. Przedstawicielka XXI LO wypominała uczniom, iż mówią lub piszą w swoich rozprawkach „ów powieść”, zamiast ewentualnie „owa powieść” - ponieważ to rzeczownik rodzaju żeńskiego. Polonistka napominała także o bezsensie stosowania takich formułek jak „akwen wodny” czy „całkowita likwidacja” (bo „likwidacja” zawsze jest „całkowita”). >>> Czytaj dalej na kolejnych slajdach >>>