Grzegorz Wesołowski: - Nie oznacza to wcale, że przestałem być ełkaesiakiem.
Ale można odnieść wrażenie, że gra drużyny nie interesowała już pana, bo nie oglądał pan jej spotkań w rundzie jesiennej...
- Tak nie można stawiać sprawy. Dobrze wiem, jak prezentuje się obecny zespół, bo nie straciłem kontaktu z futbolem. Musiałem sobie jednak przemyśleć pewne sprawy związane z sytuacją w ŁKS.
Jak pan zatem ocenia obecną drużynę z al. Unii?
- Muszę przyznać, że udało się stworzyć bardzo ciekawą ekipę. Wszystkie transfery są trafione, a to bardzo ważne. Myślę, że wreszcie ŁKS awansuje do ekstraklasy. Jak popatrzymy na pierwszoligowców, to kto ma zagrać w krajowej elicie, jak nie ŁKS. Z tego, co wiem, sytuacja organizacyjna w klubie poprawiła się i to znacznie. Mogę tylko żałować, że za mojej kadencji nie mogłem marzyć o takich warunkach. Trzymam jednak kciuki, by łodzianie awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Pańskim następcą w ŁKS został Andrzej Pyrdoł. Zadzwonił do pana, by spytać o sprawy zespołu?
- Nie. Widać nie miał takiej potrzeby.
Ma pan do niego żal? W końcu pozbawił pana pracy...
- Nic z tych rzeczy. Taka jest specyfika trenerskiego fachu. Zawsze ktoś kogoś zastępuje na stanowisku szkoleniowca i to jest wliczone w naszą pracę. Z drugiej strony, dobrze się znamy z Andrzejem. Obydwaj jesteśmy ełkaesiakami. Spotkaliśmy się na początku grudnia na kursokonferencji organizowanej przez PZPN. Długo rozmawialiśmy o piłce i także o łódzkim klubie.
Niedawno spróbował pan swoich sił w trzecioligowym Radomiaku. Nie trwało to jednak długo...
- Wyszła z tego komiczna sytuacja. Prezes klubu przedstawił mi wieloletnie plany budowy silnego klubu. Muszę przyznać, że były niezwykle ciekawe i dlatego zdecydowałem się uczestniczyć w tym projekcie. Okazało się, że startował w wyborach samorządowych. Pewnie liczył na dobry wynik i poparcie kibiców. Okazało się, że zagłosowała na niego ledwie setka ludzi. Pewnie zdenerwował się i poinformował o wycofaniu z działalności w klubie. Kilka dni później spakowałem się i wróciłem do Łodzi.
Dlaczego?
- Nie chciałem po raz drugi przeżywać sytuacji podobnych do tych, które miały miejsce w ŁKS. W takich warunkach trener nie może wiele zdziałać. Traci się zdrowie i nerwy, a to i tak nie ma żadnego wpływu na wynik.
Jakie najbliższe plany?
- W lutym chcę się wybrać na staż do jednego z klubów Bundesligi. Pomaga mi w tym Tomasz Hajto, który u naszych zachodnich sąsiadów ma nadal szerokie kontakty.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?