Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pożar w wieżowcu na Retkini

Wiesław Pierzchała
Jerzy Węgierek: - Gdy strażacy pokonali drzwi do mieszkania sąsiadów, buchnął gęsty dym
Jerzy Węgierek: - Gdy strażacy pokonali drzwi do mieszkania sąsiadów, buchnął gęsty dym Jakub Pokora
Starsze małżeństwo nie miało szans. Pożar zaskoczył ich we śnie, wybuchł w sobotę nad ranem w wieżowcu przy ul. Rajdowej na osiedlu Piaski na Retkini. 67-latka zginęła na miejscu w pokoju, jej 79-letni mąż najpewniej chciał się wydostać na klatkę schodową. Nie zdążył. Jego ciało znaleziono w przedpokoju. Dawał oznaki życia, ale wkrótce zmarł. Zabił go czad.

Do tragedii doszło o godz. 5 nad ranem. Gdy z mieszkania na trzecim piętrze zaczął wydobywać się dym, lokatorzy wezwali strażaków.

- Wciąż jestem w szoku. Jeszcze spałem, gdy nagle usłyszałem głuche walenie w drzwi - opowiada Jerzy Węgierek, który w bloku mieszka od połowy lat 70. i doskonale znał ofiary pożaru, które wprowadziły się do wieżowca w tym samym czasie. - Przez wizjer zobaczyłem strażaków dobijających się do sąsiadów. Wyszedłem na klatkę schodową. Gdy strażacy silnym kopnięciem sforsowali drzwi, z mieszkania buchnęły kłęby gęstego dymu. Strażacy, którzy byli z aparatami tlenowymi, poradzili, żebym schował się do mieszkania. Tak też uczyniłem.

Strażacy wpadli do mieszkania i natknęli się na częściowo nadpalone zwłoki kobiety. Jej już nie można było pomóc. W przeciwieństwie do jej męża.

- W drugim pomieszczeniu leżał podczadzony, ale dający oznaki życia, starszy mężczyzna - informuje młodszy aspirant Grzegorz Wawryszuk z zespołu prasowego KWP w Łodzi. - Natychmiast wyniesiono go na klatkę schodową i przystąpiono do reanimacji. Niestety, mimo wysiłków 79-latek zmarł. Inni lokatorzy nie byli zagrożeni, dlatego nie było ewakuacji.

Sąsiedzi podkreślają, że było to spokojne, niestwarzające żadnych problemów małżeństwo. On to były milicjant, który rzadko wychodził z mieszkania, gdyż od kilku lat chorował. Jego żona także narzekała na bóle w nogach i rzadko wychodziła. Mieszkali z 32-letnim synem, który feralnej nocy przebywał poza Łodzią.

Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez domowników. Mogło być tak, że któreś z małżeństwa zapaliło papierosa, nie zgasiło i usnęło. Wybuchł pożar, który doprowadził do tragedii. Spaliła się kanapa z pościelą i wyposażenie pokoju. Straty oszacowano na 30 tys. zł.

Akcja gaszenia trwała do godz. 6.40. Wzięły w niej udział cztery zastępy strażackie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto