Jak twierdzą świadkowie, przechodził przez przejście dla pieszych, a zjeżdżający do zajezdni pojazd nie zatrzymał się na przystanku. Pieszy dostał się pod przedni wagon, który ciągnął go około 30 m. 40-letnia kobieta, która prowadziła tramwaj, była w szoku. Płakała. Jeszcze na miejscu zdarzenia przesłuchiwała ją policja. Była trzeźwa.
– Nie słyszałam odgłosów hamowania – mówi mieszkająca nieopodal Joanna Kowalczyk, obecna na miejscu wypadku. – Najpewniej tramwaj nie zatrzymał się na przystanku, tylko pędził do zajezdni.
Kilka minut po wypadku na miejscu pojawiły się trzy zastępy strażaków.
– Dźwig podniósł tramwaj, ale lekarz pogotowia mógł już tylko stwierdzić zgon pieszego – mówi kpt. Tomasz Glonek ze straży pożarnej.
Zdarzenie obserwowało kilkadziesiąt osób. Twierdziły, że to wyjątkowo pechowe skrzyżowanie, gdzie często dochodzi do wypadków. Nie ma świateł, w okolicy mieszkają głównie ludzie starsi, a w pobliżu przystanku są dwie szkoły.
– Mieszkam tutaj ponad 40 lat i nie ma miesiąca, aby coś się nie stało – mówi starsza kobieta. – Od dawna zgłaszaliśmy ten problem w administracji i prosiliśmy, aby założono światła. Sąsiedzi zbierali nawet podpisy w tej sprawie i zanieśli pismo do prezydenta miasta. Skończyło się, jak zwykle, na niczym.
Policja prowadzi dochodzenie. Ustalono, że tramwaj miał awarię i zjeżdżał do zajezdni przy ul. Dąbrowskiego.
– Nie przewożono nim pasażerów i nie zatrzymywał się na przystankach – informuje podinspektor Magdalena Zielińska z biura prasowego łódzkiej policji.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?