Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Telimena: był szyk i znikł

Jolanta Bilińska
Co dzieje się ze słynną łódzką firmą odzieżową, której ubrania były niegdyś symbolem elegancji? Telimena – o której ubraniach marzyły kiedyś polskie elegantki – straciła blask i egzystuje gdzieś na skraju ...

Co dzieje się ze słynną łódzką firmą odzieżową, której ubrania były niegdyś symbolem elegancji? Telimena – o której ubraniach marzyły kiedyś polskie elegantki – straciła blask i egzystuje gdzieś na skraju odzieżowej branży. Dlaczego Telimena tak łatwo uległa konkurentom?

Dawnych wspomnień czar

Dom Mody Telimena powstał w 1957 r. W latach 70. i 80. szyte przez nią ubrania kojarzyły się z luksusem i nadążaniem za nowinkami w modzie. Klientki sklepu przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi o dostawie dowiadywały się pocztą pantoflową. Szefowe i ekspedientki salonu firmowego przekupywano oferując czekoladki. Pokazy kolekcji gromadziły tłumy VIP-ów. Zaproszenia zdobywano przez znajomych i przyjaciół. W łódzkim Centralu były wtedy dwa stoiska Telimeny, a po dzieła wyobraźni projektantki – Anny Skórskiej pędziły tłumy, wyprzedzając ruchome schody.

Wycieczki członków Komitetu Centralnego „jedynie słusznej partii”, ministrów i ich małżonek do magazynów, były organizowane przez człowieka-legendę polskiego handlu – Lecha Sosnowskiego, dyrektora Spółdzielczych Domów Towarowych Central. W kreacjach łódzkiej firmy Stanisława Gierek, żona byłego I sekretarza PZPR, jeździła za granicę. Telimena ubierała w latach 80. Annę Nehrebecką, Grażynę Szapołowską, Annę Seniuk, Irenę Jarocką, Irenę Santor, Krystynę Loskę.

– Jakie to ma teraz znaczenie, kto kupował nasze ubrania? W tamtych czasach modny ciuch był tak samo deficytowym towarem jak kiełbasa, meble i telewizor. Teraz jest inaczej – broni dobrego imienia firmy Tadeusz Wawrzyniak, prezes Towarzystwa Akcyjnego „Telimena” S. A.

W 1993 r. państwowy Dom Mody Telimena przekształcił się w Towarzystwo Akcyjne „Telimena” S. A., a większość udziałów przejął Tadeusz Wawrzyniak, ówczesny dyrektor przedsiębiorstwa (był nim od 1985 r.). Towarzystwo (dziś zatrudnia kilka osób) stało się spółką-matką dla innych firm tworzących grupę Telimeny.

Od 10 lat istnieje też spółka Telimena-bis z siedzibą w Turku, powiązana kapitałowo z T. A. Telimena i zatrudniająca 290 osób. W Radzie Nadzorczej Telimeny-bis jest... Tadeusz Wawrzyniak, Sylwia Wawrzyniak (żona) i Thomas Henne.

Telimena wchłania Emfor

Sześć lat temu Towarzystwo Akcyjne „Telimena” wykupiło udziały Emforu, zakładu specjalizującego się w okryciach damskich, ale i mundurach dla wojska. Dyrektorem przedsiębiorstwa został początkowo Tadeusz Wawrzyniak (do 2001 r.), a potem Stanisław Jaros (teść Wawrzyniaka), doświadczony menedżer branży tekstylnej. Wraz z murami zakładu przy ul. Rewolucji do grupy Telimeny trafiło ponad 400 pracowników Emforu. Grupa zatrudniała wtedy 900 osób. Zabudowania fabryczne po Emforze kupiła Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna...

Problemem okazało się tylko zagospodarowanie wykwalifikowanej siły roboczej.

– Wtedy prezes Wawrzyniak wpadł na pomysł przeniesienia do Turku tzw. przeszyć kolekcji dla zagranicznych firm – mówi były pracownik Emforu. – Znalazło się miejsce dla firmy-córki, czyli Telimeny-bis. Specjalnymi autobusami szwaczki jeździły do pracy prawie 80 kilometrów. Przejazd autobusem zajmował im do dwóch godzin.

Niewiele szwaczek to wytrzymało. Kobiety miały przecież domy, rodziny, a spędzały cały dzień w pracy i w podróży za kilkaset złotych miesięcznie. Telimena musiała wypłacić gigantyczne odprawy dla zwalnianych pracowników, co jeszcze pogorszyło jej kondycję. Restrukturyzacja firmy – według wyliczeń prezesa Wawrzyniaka – kosztowała 7 mln zł.

Emfor S. A. zatrudnia dziś 64 osoby, zarządza 30 salonami i sklepami firmowymi Telimeny, ma prawo do używania marki przy sygnowaniu swoich wyrobów. Od ubiegłego roku Emfor ma problemy z płynnością finansową. Straty w 2002 r. sięgały 4 mln zł.

Za pracę w grupie Telimena dwa lata temu podziękowały znane projektantki. – Zespół, z którym pracowałam, to profesjonaliści – mówi Ewa Kozieradzka-Kurpeta, projektantka, która z własnej woli rozstała się z firmą. – Potrafiliśmy uszyć w trzy miesiące kolekcję 200 modeli. Mieliśmy sukcesy na targach, pokazach mody. Niestety, ubrania pokazywane na wybiegu były szyte z pierwszorzędnych tkanin, za to te w masowej produkcji powstawały już z tkanin gorszej jakości.

Wielu dyrektorów firm odzieżowych, projektantów, przedsiębiorców z branży zastanawia się, dlaczego Telimena, dziecko szczęścia czasów komuny, słabo radzi sobie po zmianach ustrojowych. Firma miała najlepszy park maszynowy. Była monopolistą, a projektanci pracujący dla Telimeny byli dyktatorami polskiego świata mody. Konstruktorów odzieży i wzorników zazdrościli łódzkiej firmie konkurenci.

– Może kierowanie tak dużą firmą przekracza możliwości jednego człowieka? – zastanawia się kobieta przez lata związana z Telimeną.

Silna ręka pana Tadeusza

Firmą silną ręką rządził Tadeusz Wawrzyniak. Prezes, dyrektor handlowy, menedżer w jednej osobie. Człowiek-orkiestra. Załatwiał sprawy w bankach, negocjował kontrakty, ustalał warunki sprzedaży, sam wybierał tkaniny do szycia ubrań nowych kolekcji.

– Pracowaliśmy tak, jakby to wciąż była firma państwowa – mówi jeden z byłych pracowników Telimeny. – Towar zamawialiśmy u tych samych zagranicznych kontrahentów, uczciwie płaciliśmy na granicy VAT i cło. Nasze ubiory nie były tanie. Nie korzystaliśmy z okazyjnych zakupów, np. kontenera tanich tkanin z Azji, guzików lub taśm wykończeniowych zza wschodniej granicy. Uważaliśmy, że marka, na którą pracowały pokolenia projektantów, m. in. Zofii Sprudinowej, Anny Skórskiej, kierowników wzorcowni Włodzimierza Bartczaka i Marii Piskorskiej, nie może być nijaka. Odbiorcy kręcili nosami, ale prezes Wawrzyniak uważał, że dobry towar musi dużo kosztować.

Wśród 122 członków Krajowej Izby Mody z siedzibą w Łodzi nie ma Telimeny. Kolekcje nie zachwycają, akcje promocyjne giną wśród działań marketingowych prężniejszych przedsiębiorstw. Pracujący w Emforze (grupa Telimena) narzekają. Półtora roku temu stracili premie, od ponad roku pensje są wypłacane z poślizgiem. Według Stanisława Jarosa, prezesa Emforu, opóźnienia w wypłacie nie przekraczają miesiąca, ale pracownicy mówią, że zdarza się, iż na wypłaty muszą czekać trzy miesiące. Zarabiają średnio około tysiąca złotych miesięcznie.

– Czasami trzeba pocierpieć, zapłacić pensję w ratach, a wybrać to, co w tym momencie ma największą wartość dla rozwoju firmy i wykonania kontraktu – komentuje Jaros.

Prezes Jaros tłumaczy, że trudno jest spółkom Telimeny wydostać zapłatę od odbiorców, którzy regulują należności za towar nawet po dwóch miesiącach. Niektórym dłużnikom spółka wytacza sprawy w sądzie. W wydziale gospodarczym łódzkiego Sądu Rejonowego toczy się kilka spraw przeciwko Emforowi.

Telimena w mundurku

Dziś Towarzystwo Akcyjne „Telimena” to zaledwie blask dawnej marki oraz inni projektanci i kolekcje. W czerwcu jedna z projektantek Telimeny wzięła udział w konkursie „Projektant Roku”. Panie, dla których urok klasycznych kostiumów był wspomnieniem młodości, nagrodziły kolekcję brawami, ale jury nie doszukało się nowatorskich tendencji.

Zarząd Telimeny szukał niszy rynkowej, starał się ustalić nową grupę klientek. Przebojem miały stać się mundurki dla urzędników, stewardes i towarzystw ubezpieczeniowych. – Szycie odzieży korporacyjnej to dla firmy zielone światło – podkreśla prezes Jaros. – Ubraliśmy pracowników większości polskich banków, stewardesy Polskich Linii Lotniczych, pracowników towarzystw ubezpieczeniowych. Mocna pozycja firmy w tym segmencie rynku zwiększa nasze szanse po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

Gdy w 1996 r. Wisława Szymborska odbierała literacką Nagrodę Nobla, świat oglądał ją w kostiumie zaprojektowanym i uszytym przez Telimenę. Dwa lata temu Telimena zaprosiła na specjalny pokaz 50 łodzianek zajmujących eksponowane stanowiska w przedsiębiorstwach ubezpieczeniowych, finansowych, właścicielek firm. Firma zaproponowała im status „Złotej Klientki” – projektanci przyjeżdżaliby do nich nawet do pracy, by szyć kreacje na miarę. Po pokazie okazało się, że żadna z pań nie skorzystała z propozycji...

*****

* W czasach studenckich kupno bluzki lub kostiumu w Telimenie było moim marzeniem. Tkaniny, wzory przypominały te, które można było znaleźć w zagranicznych katalogach. Straciłam z oczu Telimenę na wiele lat. Obok jej firmowych sklepów wyrosły inne, z tańszymi i ładniejszymi kolekcjami. Zainteresowałam się losem Telimeny za namową jej pracowników. Nie podoba się im obowiązujący tam styl pracy. Czują, że firma tonie. Prezes Wawrzyniak ma duży wpływ na to, co tam się dzieje, bo albo jest w radzie nadzorczej, albo wykupił większościowy pakiet akcji w spółkach powiązanych kapitałowo z Telimeną. Po spotkaniu ze mną i fotoreporterem zakazał pracownikom rozmawiania z dziennikarzami pod groźbą zwolnienia z pracy. Wypowiedzi, których nam udzielił, wyparł się w rozmowie telefonicznej, gdzie stwierdził, że nie będzie się wypowiadał o Telimenie, ani jej spółkach, bo nie ma o czym pisać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto