Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Telewizja bez wizji

Paweł Patora
Warszawa przydziela łódzkiemu oddziałowi  telewizji co roku mniej pieniędzy, trzeba więc zmniejszać produkcję programów i liczbę godzin emisji
Warszawa przydziela łódzkiemu oddziałowi telewizji co roku mniej pieniędzy, trzeba więc zmniejszać produkcję programów i liczbę godzin emisji
Oddział Telewizji Polskiej w Łodzi zwalnia pracowników, fachowców zastępuje stażystami i produkuje coraz mniej programów. Związki zawodowe i organizacje twórcze alarmują, że już spadł do roli ośrodka drugiej kategorii i ...

Oddział Telewizji Polskiej w Łodzi zwalnia pracowników, fachowców zastępuje stażystami i produkuje coraz mniej programów. Związki zawodowe i organizacje twórcze alarmują, że już spadł do roli ośrodka drugiej kategorii i zmierza do całkowitej marginalizacji, a nawet likwidacji. Szefowie telewizji zapewniają, że w łódzkim ośrodku nie dzieje się nic złego.

Zdaniem Janusza Pieńkowskiego, dyrektora generalnego TVP odpowiedzialnego za ośrodki regionalne, również niedawna zmiana dyrektora (Marka Madeja zastąpił Marek Pietrak) niczego nie zmienia.

„Jeszcze w 1998 roku produkowaliśmy około 100 programów miesięcznie dla regionu i anteny ogólnopolskiej. W tym roku już tylko kilkanaście, w przyszłym – jak tak dalej pójdzie – Telewizja Łódź będzie produkować wyłącznie serwisy informacyjne” – alarmują we wspólnym oświadczeniu związki zawodowe działające w łódzkim ośrodku.

Zdaniem związkowców, mieszkańcy regionu płacą abonament i mają prawo żądać programów ukazujących ich sprawy i problemy, a tymczasem „w tak zwanej regionalnej Trójce dominują produkowane w Warszawie audycje o charakterze ogólnopolskim. Na naszych oczach tworzy się trzeci program ogólnopolski z siedzibą w Warszawie”.

„Działania te uniemożliwiają pełnienie ośrodkowi telewizji publicznej w Łodzi roli kulturalno- i opiniotwórczej w mieście i regionie” – oświadczył łódzki oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

– Skoro Warszawa przydziela nam co roku mniej pieniędzy, trzeba zmniejszać produkcję programów i liczbę godzin emisji. To powoduje, że brakuje pracy dla wszystkich zatrudnionych w ośrodku, więc trzeba zwalniać ludzi – tłumaczy Waldemar Wiśniewski, członek Zarządu głównego Syndykatu Dziennikarzy Polskich.

Widmo zwolnień

W maju postanowiono zwolnić pięćdziesiąt osób. Czy będą następne zwolnienia? Działacze związkowi są przekonani, że tak. Obawiają się, że w ciągu roku dotkną one około stu osób, głównie pracowników twórczych.

– Na razie nie ma żadnych planów zwolnień – twierdzi Janusz Pieńkowski, dyrektor generalny TVP odpowiedzialny za ośrodki regionalne – ale oczywiście nie mogę wykluczyć, że zwolnienia będą w przyszłości.

Janusz Pieńkowski, poprzedni dyrektor łódzkiej telewizji, konsekwentnie redukował zatrudnienie. Miesięcznik „Press” nazwał go reduktorem. Zmniejszanie zatrudnienia kontynuował jego następca, Marek Madej.

Wśród zwolnionych dziennikarzy znaleźli się ci, którzy jawnie krytykowali decyzje władz telewizji. Szef koła Syndykatu Dziennikarzy Polskich, Wojciech Janczyk, został zwolniony pod zarzutem dopuszczenia do emisji kompromitującego łódzki ośrodek wywiadu z Grzegorzem Piotrowskim, zabójcą księdza Popiełuszki, a także relacji z konferencji prasowej z udziałem Piotrowskiego.

Tego, że zarzut ten był tylko pretekstem do pozbycia się niewygodnego działacza związkowego, dowodzą ustalenia Sądu Rejonowego Łódź-Śródmieście. Sąd stwierdził, że Janczyk nie tylko nie ponosi odpowiedzialności za nadanie tych materiałów, ale „najwięcej zrobił, by złagodzić skutki bulwersujących treści, jakie zostały wyemitowane na antenie”.

Mimo zwolnienia przewodniczącego koła, Syndykat Dziennikarzy Polskich w łódzkim oddziale TVP nadal głośno krytykował poczynania władz telewizji. Wkrótce zostali zwolnieni wiceprzewodniczący Hubert Bekrycht i sekretarz koła Violetta Lewandowska. Z pracy w łódzkim ośrodku postanowili odejść też dwaj członkowie ogólnopolskich władz syndykatu. Zbigniew Natkański, gdy został zdegradowany z dziennikarza na archiwistę, a Marek Palczewski, gdy nie otrzymał zgody na bezpłatny urlop w celu przygotowania pracy habilitacyjnej w Stanach Zjednoczonych.

– Pozbywano się ludzi niewygodnych – zauważa Violetta Lewandowska i przypomina, że za nagranie programu o korupcji w telewizji została zwolniona z pracy Elżbieta Więcławska, dziś posłanka PiS.

Świadome łamanie prawa

Członków władz związkowych zwalniano z pełną świadomością, że jest to łamanie prawa. Ci, którzy podejmowali te decyzje, narazili TVP na znaczne straty finansowe.

Bezprawnie zwolnieni związkowcy wygrywają procesy sądowe, a telewizja musi płacić im zasądzone odszkodowania, zaległe składki na ZUS, odsetki za zwłokę w wypłacie wynagrodzeń, koszty procesów i adwokatów.

Wojciech Janczyk szacuje, że jego wygrana sprawa kosztowała telewizję około 70 tys. zł, a za przegraną z Hubertem Bekrychtem TVP zapłaciła w sumie około 50 tysięcy. Sprawa Violetty Lewandowskiej jeszcze się toczy, ale wiadomo, że telewizja ją przegra, gdyż złamanie prawa przez pracodawcę zwalniającego członka zarządu związku zawodowego jest bezsporne. Ponieważ proces się przeciąga, koszty, jakie poniesie telewizja, rosną i mogą sięgnąć nawet stu tysięcy złotych.

Trwa jeszcze proces wytoczony telewizji przez Elżbietę Więcławską. Jeśli też zakończy się przegraną TVP, to kolejna pokaźna suma zostanie wyrwana z jej budżetu, a więc z naszych kieszeni, bo przecież telewizję publiczną utrzymujemy wszyscy.

Zwolnienie Huberta Bekrychta i Violetty Lewandowskiej pracodawca uzasadniał względami ekonomicznymi. Biorąc pod uwagę koszty tych zwolnień (oprócz wymienionych, także trzymiesięczne odprawy), brzmi to absurdalnie.

Również przyczynami ekonomicznymi uzasadniono zwolnienie grupowe 50 osób, w tym siedmiu dziennikarzy. Jednocześnie łódzki ośrodek TVP ogłosił casting na prezenterów i reporterów. – Dziwi nas fakt, że doświadczonych prezenterów i reporterów z kartami prezenterskimi próbuje się zastąpić ludźmi bez żadnego dorobku zawodowego – napisali związkowcy z ośrodka.

– Oznacza to faktyczną czystkę w środowisku dziennikarzy w telewizji łódzkiej – stwierdził zarząd regionu „Solidarności”.

Zdaniem Janusza Cieliszaka, rzecznika TVP, odmładzanie kadr jest korzystne, gdyż średnia wieku w telewizji publicznej znacznie przewyższa średnią na przykład w TVN. – Bez pomysłów i idei nowych, młodych ludzi ta firma po prostu skostnieje – mówi Cieliszak.

– Opowiadanie o oszczędnościach finansowych czy o odmładzaniu kadr to ładnie brzmiące bajeczki – uważa Waldemar Wiśniewski. – Niestety, brakuje jasnej wizji tego, do czego mają prowadzić zmiany. Niechby ci, którzy przeprowadzają restrukturyzację, wskazali docelowy model firmy.

– Jedyny czytelny kierunek działań to zwalnianie ludzi – mówi Wiśniewski. – Gdyby nie ograniczenia wynikające z kodeksu pracy, pewnie już w Łodzi zwolniono by kolejne sto osób, aby jak najprędzej łódzki oddział stał się wyłącznie ośrodkiem korespondenckim. Wszystko wskazuje na to, że stanie się, mimo że łodzianami są: szef Rady Nadzorczej TVP Witold Knychalski, dyrektor generalny Janusz Pieńkowski i wiceprzewodnicząca Rady Programowej, posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska. Łódź jest też miastem premiera. Wszyscy mówią o potrzebie umacniania łódzkiego ośrodka, ale na deklaracjach się kończy.

Cztery związki zawodowe postanowiły więc powołać Komitet Obrony Telewizji Łódź z udziałem polityków, ludzi kultury, nauki, biznesu, by zapobiec likwidacji oddziału.
Zdaniem Marka Madeja, takiej groźby nie ma. Niemożliwe jest nawet sprowadzenie łódzkiego ośrodka telewizyjnego do roli korespondenckiego.

Kierunek – cmentarz

– Przecież są plany przeniesienia oddziału do nowego pawilonu – argumentował Marek Madej, jaszcze przed utratą stanowiska dyrektora oddziału. – To będzie budynek o warunkach bardziej dostosowanych do naszych potrzeb niż obecny. Czy ktoś podejmowałby tak dużą inwestycję, dla ośrodka korespondenckiego?

Prezes TVP Robert Kwiatkowski stwierdził, że ośrodek będzie przeniesiony do nowej siedziby dlatego, że koszty eksploatacji obecnego są wysokie, a w przyszłości jeszcze wzrosną.

– Planowana przeprowadzka to jeszcze jeden przykład szastania przez władze telewizji publicznymi pieniędzmi – mówi Hubert Bekrycht, dziś dziennikarz tygodnika „Angora”.

– Przecież niedawno w stary budynek wpompowano ogromne pieniądze. Urządzono nowe, klimatyzowane archiwum, w miejscu poprzedniego zrobiono newsroom, a teraz to wszystko pójdzie na marne!

– Budowa nowego obiektu – mówił Marek Madej – rozpocznie się dopiero w 2005 roku, a taśmy archiwalne już niszczały. Nie można było czekać. Warunki przechowywania naszych zbiorów wymagały natychmiastowej naprawy. Gdybyśmy nie przygotowali nowego, klimatyzowanego archiwum, z odpowiednim nawilgoceniem, zostałyby nam kasety, na których by nic nie było. Newsroom wybudowaliśmy, bo musieliśmy opuścić wynajmowaną część wieżowca i przenieść pracujących tam ludzi do budynku czteropiętrowego.

Nowa siedziba łódzkiego ośrodka ma znaleźć się na ulicy Cmentarnej, gdzie istnieje już baza transportowa telewizji. Przeniesienie się w pobliże cmentarza ma, zdaniem związkowców, wymowę symboliczną, gdyż zwiastuje rychłą śmierć łódzkiej telewizji.

– Dla naszego oddziału przewidziano rolę ośrodka emisyjnego, a więc drugiej kategorii – mówi Krzysztof Kilański, szef „Solidarności” w łódzkiej TVP. – Mamy to nieszczęście, że Łódź jest blisko Warszawy i w nasz oddział nie inwestowano tak, jak w inne. Teraz te najlepiej wyposażone i odleglejsze od stolicy, takie jak Kraków, Wrocław, Gdańsk czy Poznań, mają charakter oddziałów emisyjno-produkcyjnych. Oznacza to, że oprócz audycji regionalnych produkują dużo programów na zlecenie „Jedynki”, „Dwójki” czy TV Polonia.

– Nie ma ani formalnego, ani nieformalnego podziału ośrodków regionalnych na takie dwie kategorie – zapewnia dyrektor Janusz Pieńkowski. – To jest wymysł pana Kilańskiego. Taka koncepcja podziału na ośrodki emisyjne i produkcyjne pojawiła się jeszcze, gdy byłem dyrektorem w Łodzi, ale nie wprowadzono jej w życie. Oczywiście są ośrodki, które produkują więcej, ze względu na posiadaną bazę czy zaplecze intelektualne i które produkują mniej. Łódź plasuje się, powiedziałbym, w środku tej stawki.

Dlaczego Łódź jest tylko oddziałem emisyjnym, wyjaśnia Janusz Cieliszak, rzecznik TVP: – Stać nas tylko na pięć oddziałów emisyjno-produkcyjnych. Wpływy z abonamentu z roku na rok są mniejsze, stanowią mniej niż jedną trzecią naszego budżetu. Musimy więc zarabiać pieniądze i ograniczać koszty. Jednocześnie mamy obowiązek stworzyć cztery nowe oddziały regionalne, tak aby każde województwo miało swój oddział. Na razie nie ma ani zapotrzebowania, ani możliwości finansowych na stworzenie dodatkowego oddziału producenckiego w Łodzi.

Może Komitet Obrony Telewizji Łódź sprawi, że pojawią się możliwości i zapotrzebowanie…

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto