W "Błękitnej linii" TP SA możemy wysłuchiwać jedynie formułek podawanych przez automat. Z żywym człowiekiem zostaną połączeni tylko wyjątkowo cierpliwi. To kolejna próba "ułatwienia" życia abonentom. Łodzianie są oburzeni.
Chcemy np. dowiedzieć się, jak zmienić abonament na tańszy. Wykręcamy 9393. Głos z automatu mówi: Jeżeli chcesz dowiedzieć się o usługach abonamentowych, naciśnij "1", jeżeli chcesz dowiedzieć się o swój rachunek, naciśnij "2" itd. Doradca powinien zgłosić się, gdy naciśniemy "0".
Wykonujemy polecenie i... znów odzywa się automat. Tym razem głos z taśmy każe wprowadzić nasz numer telefonu. Później musimy podać sześciocyfrowy numer PIN ustalony przez TP SA. Nie każdy abonent go ma (trzeba wcześniej połączyć się z "Błękitną linią", by ustalić swój własny). Wbijamy więc dowolne liczby i słyszymy, że podany PIN jest nieprawidłowy. Ale automat proponuje nam, byśmy jeszcze raz spróbowali. Za trzecią próbą urządzenie groźnie mówi, że weryfikacja nie powiodła się... W tym momencie normalny człowiek ma dosyć i rzuca słuchawką. To błąd! Trzeba być cierpliwym, bo jeżeli poczekamy, wówczas system łączy wreszcie z doradcą. Można pogadać!
- Wprowadziliśmy automatyzację informacji po to, by ułatwić klientom załatwienie spraw - przekonuje Zbigniew Drohobycki, rzecznik TP SA. - Często niepotrzebny jest im kontakt z żywym człowiekiem, a wystarczy jedynie automatyczna obsługa.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?