W regionie łódzkim nie ma żadnej zewnętrznej kontroli paliw na stacjach benzynowych i pewnie nie będzie przez najbliższy rok. Inspekcja Handlowa nie ma na to pieniędzy.
Ostatnią kontrolę stacji paliw na większą skalę inspekcja przeprowadziła rok temu w województwach przy wschodniej granicy. Powodem były sygnały o przemycaniu do polskich stacji taniego, lecz zanieczyszczonego paliwa z Rosji. – W ponad jednej trzeciej stacji stwierdziliśmy nieprzepisowe dodatki – mówi Bogumił Ciaś, zastępca szefa Inspekcji Handlowej.
Dopiero 1 stycznia 2004 roku wejdzie w życie ustawa o monitoringu jakości paliw, ale nie wiadomo, czy i ona coś załatwi, jeśli nie pójdą za nią finanse. Zbadanie próbki paliwa z jednej tylko stacji kosztuje od 1 do 3 tys. zł i musi być wykonane w akredytowanych laboratoriach, których jest tylko kilka w Polsce.
– Dowiadywałem się, ile to kosztuje w instytucie w Krakowie, ale gdy usłyszałem, że 1.500 zł, dałem sobie spokój – mówi Tadeusz Damm, łódzki inspektor wojewódzki IH.
– Ponieważ jednak mieliśmy sygnały dotyczące jakości paliw, wspólnie z Urzędem Miar i Wag przeprowadziliśmy kilkanaście kontroli w ciągu dwóch lat. Badaliśmy jednak tylko podstawowe parametry paliw, a te były w porządku.
Tymczasem tankowanie, zwłaszcza w przygodnej stacji, jest wielką niewiadomą. Co więcej – nie ma się do kogo zwrócić, jeśli podejrzewamy, że paliwo jest zaprawione nieprzewidzianymi dodatkami.
– Nie mamy możliwości skontrolowania paliwa, nawet gdybyśmy otrzymali takie sygnały – mówi Zbigniew Nowakowski, miejski rzecznik konsumentów w Łodzi. – Jeśli już, to może inspekcja handlowa?
Piknik motocyklowy w Zduńskiej Woli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?