Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studenci dostarczali zwolnienia z wf. podpisane przez nieżyjących lekarzy

Maciej Kałach, Adam Socha
Studenci Uniwersytetu Łódzkiego podczas zajęć na basenie. Już tylko 2 proc. ich kolegów ma zwolnienia z wf.
Studenci Uniwersytetu Łódzkiego podczas zajęć na basenie. Już tylko 2 proc. ich kolegów ma zwolnienia z wf.
Uniwersytet Łódzki wymyślił, jak przywrócić formę ponad 80 procentom niedomagających studentów, którzy byli dotąd zwolnieni z zajęć wychowania fizycznego.

Uniwersytet Łódzki wymyślił, jak przywrócić formę ponad 80 procentom niedomagających studentów, którzy byli dotąd zwolnieni z zajęć wychowania fizycznego. W tym semestrze nie ćwiczy już tylko 200 z tysiąca słabowitych żaków. Jakim sposobem doszło do cudownego ozdrowienia tylu młodych ludzi?

- Niezupełnie cudownego- odpowiada dr Jerzy Jaworowicz, kierownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UŁ. O jego niezwykłe metody wypytują uczelnie z całej Polski. Okazuje się, że wystarczyło kilka prostych posunięć.

- Po pierwsze, każde zwolnienie lekarskie musi przejść przez moje ręce. Zdarzało się, że dostawałem druki podpisane przez znanych mi medyków, tyle, że już nieżyjących - mówi dr Jaworowicz. Doprowadził do rozbicia giełdy zwolnień działającej w jednym z akademików. Papierek na semestr kosztował 50 zł, na dwa - 100 zł. Zakup druków przestał się opłacać. Kierownik studium postanowił też wzywać do siebie każdego studenta niechętnego ćwiczeniom.

- Kiedy przedstawiają zwolnienie na całe dwanaście miesięcy, mówię: dobrze, teraz ci odpuszczam, ale i tak spotkamy się za rok. Poćwiczysz z młodszymi, kiedy twoi koledzy wpis z zajęć będą już dawno mieli w indeksie. Ćwiczenia na większości kierunków trwają przez dwa pierwsze semestry - tłumaczy dr Jaworowicz. Niesprawnym studentom proponuje też gimnastykę korekcyjną. I ta propozycja okazała się hitem! Zapisało się na nią ok. 500 chętnych. Uczelnia poleca ją osobom po urazach, o małej sprawności fizycznej, z wadami postawy, wzroku, albo płaskostopiem. Studenci chętnie ćwiczą ze wstążką albo chodzenie na palcach z woreczkami wypełnionymi ryżem na głowie. Zaliczenie otrzymuje się za obecność, a nie za uzyskiwane czasy. Zajęcia przebiegają w umiarkowanym tempie z piłkami rehabilitacyjnymi lub hantlami o niewielkiej wadze. Żadnych przewrotów w tył oraz stania na głowie. Odpada strach przed kompromitacją na oczach grupy.

- A to jeden z podstawowych powodów niechęci do zbiorowych ćwiczeń - tłumaczy Elżbieta Narzekalak, psycholog kliniczny. Jakie są inne? Nie da się ukryć, że zajęcia z wf. wymagają obnażenia własnego ciała. Szczególnie na basenie. A po latach lewych zwolnień w podstawówce i szkole średniej ciało nie zawsze jest idealne...

Gdzie ćwiczą jeszcze niechętniej niż na Uniwersytecie Łódzkim?

- Na 4 tysiące studentów mamy 10 procent zwolnień - mówi Wojciech Grześkiewicz z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. W poprzednich latach było ich nawet 4 razy więcej. Ale szef tamtejszego studium wprowadził komisje orzekające o niezdolności do ćwiczeń. W ich skład wchodzi lekarz oraz rehabilitant. Także co dziesiąty student unika ruchu na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

- Wiemy, że nie wszystkie lewe zaświadczenia o pokręconych kręgosłupach są prawdziwe - nie ukrywa Jolanta Siekierska z tej drugiej uczelni.

Niecałe 10 procent studentów Uniwersytetu Śląskiego z siedzibą w Katowicach nie chce ćwiczyć. - Bo u nas nie ma niechodzenia na wychowanie fizyczne - mówi Piotr Nowak, kierownik tamtejszego studium. - Niezdolni do ćwiczeń są wykorzystywani do mierzenia czasu sprinterom, liczenia punktów koszykarzom i sędziowania siatkarzom. A jak nie ma rozgrywek, grają w szachy na ławeczkach pod ścianą hali sportowej.

* * * * *

Łże-studenci
Studenci Uniwersytetu Łódzkiego, by uniknąć zajęć z wf, dostarczali zwolnienia podpisane przez... nieżyjących lekarzy. W jednym z akademików działała giełda zwolnień. Papierek na semestr kosztował 50 zł, na dwa - 100 zł.
Ten proceder wykrył dr Jerzy Jaworowicz, kierownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UŁ. Nie wiemy, ilu z tysiąca studentów kupiło fałszywe zwolnienie, gdyż władze uczelni nie zawiadomiły prokuratury, a było to ich obowiązkiem, bo mamy tu do czynienia z przestępstwem fałszowania dokumentów. Wiemy, że po tym, jak dr Jaworowicz zaczął kierować przynoszących "lewy" dokument na ćwiczenia korekcyjne, 800 studentów nagle ozdrowiało. Zważmy, o kim mowa - o przyszłych sędziach, adwokatach, prokuratorach, nauczycielach, posłach, lekarzach, inżynierach. A więc mówimy o przyszłej elicie narodu. Dołóżmy do tego sprzedawanie przez profesorów wyników egzaminów wstępnych, zrzutkę studentów na profesora, by zaliczył egzamin z jakiegoś przedmiotu, kupowanie prac magisterskich, plagiatowanie prac doktorskich - a będziemy mieli pełen obraz naszych elit. Bo tak się składa, że ci oszuści z dyplomem wyższej uczelni w następnych latach, drogą układów i korupcji, zdobywają czołowe miejsca w korporacjach zawodowych, zabierając miejsce uczciwym, mądrym, komptetentnym ludziom, którzy muszą wyjechać, by pracować na zmywaku w Londynie. Dlatego słowa najwyższego uznania dla dra Jaworowicza, że położył temu kres. Czekamy na innych.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto