We wtorek dowiedzieli się o tym tamtejsi handlarze i natychmiast rozpoczęli zbieranie podpisów w obronie targowska. Błyskawicznie poparło ich ponad 500 osób.
- Do końca tygodnia chcemy uzbierać co najmniej 5 tysięcy podpisów - zapowiada pan Piotr, handlujący tam od kilku lat. - To wyjątkowe miejsce, do którego przychodzą tysiące osób. Nie tylko łodzianie, ale także odwiedzający nasze miasto Francuzi, Niemcy, Rosjanie.
Przy Dolnej można kupić wszystko: od zardzewiałej latarki, którą ktoś wyrzucił na śmieci, używanych butów, po przedwojenne zdjęcia i porcelanę.
Przemysław Porębski od półtora roku sprzedaje rzeczy z niemieckich wystawek. Oferuje buty za 4 złote, ma też ubrania i stare firanki.
- Póki jest bieda, na każdą rzecz znajdzie się amator - twierdzi pan Przemysław. - Jak pchli targ zlikwidują, przeniosę się do Ozorkowa, Pabianic lub Piotrkowa, bo w Łodzi innego placu na handel wprost z ziemi nie ma.
Marek Gralak, członek zarządu Spółki Przedsiębiorców i Rolników targowiska Dolna-Ceglana, zarządzającej tym terenem, ma już gotowe ulotki informujące o likwidacji ryneczku.
- Musimy wywiązać się z umowy z władzami miasta. Tu, zgodnie z planami, będzie parking dla samochodów rolników i klientów - tłumaczy. Boi się jednak, że handlujący dobrowolnie nie opuszczą tego miejsca. Dlatego wynajął firmę ochroniarską, która od przyszłego tygodnia będzie strzegła wstępu na plac. Handlujący starzyzną zapewniają, że jeżeli nie pomoże petycja do władz miasta, z wózkami pełnymi towaru pojadą pod prezydencką siedzibę.
- Może w ten sposób ożywimy umierającą ul. Piotrkowską - kpią sprzedawcy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?