10 dni potrzebował Sławomir Seliga, komendant straży miejskiej w Łodzi, by przyznać się do tego, o czym "Express Ilustrowany" informował 4 maja w artykule pt. "Pan komendant pisze donosy". Wczoraj, podczas posiedzenia komisji ładu społeczno-prawnego, Seliga publicznie przyznał, że donosy, które poddaliśmy badaniu biegłego grafologa, pisał własnoręcznie.
Radni nie zostawili na nim suchej nitki. - Czy zdaje pan sobie sprawę, że skrzywdził pan policjantów, radnego Skrzydlewskiego i cały szereg innych niewinnych osób, na których donosy pan pisał? - pytał Maciej Grubski, przewodniczący Rady Miejskiej. - Zaraz po wybuchu afery remontowej mówił pan razem ze swoim zastępcą Rewekantem, że zostaliście przeze mnie pomówieni i skierujecie sprawę do sądu. Kilka dni później dyscyplinarnie wyrzuca pan Andrzeja Rewekanta, bo ten wykorzystywał strażników do pracy w swoim mieszkaniu. Czyli racja była i jest po mojej stronie. Dlatego, jeśli pan mnie nie przeprosi, skieruję do prezydenta wniosek o pana odwołanie.
Seliga nie chciał odpowiadać. Zasłaniał się specjalną komisją, którą powołał prezydent Kropiwnicki. Przyciśnięty do muru opowiedział historyjkę, która... rozbawiła zgromadzonych na sali.
- Przyszło do mnie starsze małżeństwo i przyniosło list wychwalający straż miejską za skuteczną interwencję i ganiący policję za brak zainteresowania sprawą pogryzienia przez psa - snuł opowieść komendant. - List był nieskładnie napisany, więc osobiście go przepisałem na czysto i zaniosłem swojej sekretarce, by wpisała go na komputerze - zakończył komendant.
- Dzieci potrafią się bardziej wiarygodnie tłumaczyć - rzucił radny Tomasz Kacprzak. - Niestety, ale jest pan dla nas niewiarygodny. Nie mamy już zaufania do dokumentów, które nam pan do tej pory przedstawiał.
Witold Skrzydlewski, na którego Seliga również napisał donos, w końcu nie wytrzymał: - Jeśli jest pan człowiekiem honoru, to powinien pan stąd wyjść i już nie wrócić - mówił zdenerwowany. Później radny Skrzydlewski pytał komendanta, czy dobrowolnie podda się badaniu na wykrywaczu kłamstw. Seliga odpowiedział, że może to zrobić jedynie na wniosek prezydenta miasta.
Ostatnim barwnym i jakże wymownym akordem wczorajszego nadzwyczajnego posiedzenia komisji Rady Miejskiej było wystąpienie radnego Kazimierza Kluski.
- Tyle złego powiedziano dziś na temat straży miejskiej, a przecież funkcjonariusze tej formacji tak dobrze pracują. Niedawno szliśmy z pielgrzymką i tylko oni czuwali nad naszym bezpieczeństwem - mówił Kazimierz Kluska, którego syn Radosław od 14 lat jest... strażnikiem miejskim.
* * * * *
Radni domagają się, by ktoś z nich został włączony do prac prezydenckiej komisji oraz by komisja przedstawiła wnioski do 15 czerwca, a nie do 12 lipca - jak sprytnie wymyślili urzędnicy.
- Przecież 13 lipca wszyscy idziemy na urlopy - przypomniał Jarosław Berger, przewodniczący komisji ładu społeczno-prawnego. - Może właśnie o to chodziło, bo wówczas do sprawy wrócimy dopiero pod koniec sierpnia i nikt o niczym nie będzie już pamiętał?
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?