Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skatepark na Siewnej zamknięty

justynalewandowska
justynalewandowska
Budynek na Siewnej 15 nie będzie już gościł amatorów sportów alternatywnych. Skatepark został zamknięty z końcem marca.

O historii, działaniu i zamknięciu skateparku rozmawiałam z Henrykiem Stawickim, prezesem Stowarzyszenia Alternatywa BMX.

Początki

- Zaczęło się w marcu 2008, kiedy jako Łódzka Federacja Organizacji Pozarządowych (do której należy Stowarzyszenie Alternatywa BMX) poszliśmy sprawdzić budynek na Siewnej 15. Ta wielka hala pofabryczna (prawie 2 tysiące metrów) była w kiepskim stanie, ale chcieliśmy spróbować zrobić tam skatepark - opowiada Henryk Stawicki.

W ramach adaptowania przestrzeni hali na skatepark członkowie Stowarzyszenia m.in wymienili 800 m2 nawierzchni oraz wyburzyli ścianę. Konstrukcje i przeszkody starali się pozyskiwać, ale i tak w większości budowali je sami.

- Skatepark był czynny od 5 do 7 dni w tygodniu, w zależności od zapotrzebowania - wiosną i latem warunki atmosferyczne sprzyjają jeżdżeniu w plenerze, więc rzadziej, ale już jesienią i zimą otwarty był częściej, a w ferie prawie na okrągło - dodaje Stawicki.

- To miejsce powstało po to, żeby pokazać potencjał młodych ludzi oraz ich potrzeby. Było unikatowe, bo angażowało bardzo wiele różnych grup, nie tylko sformalizowanych. Chodziło o strategiczną (a zatem również przyszłościową) współpracę z miastem i pozyskiwanie funduszy na tak zwaną działalność bieżącą. W końcu to obiekt, który trzeba utrzymać - opisuje Stawicki.

Przy okazji wielu wydarzeń, których byli gospodarzami - m.in. Ogólnopolskich Mistrzostw BMX, czy Ogólnopolskich Zawodów Deskorolkowych, skatepark gościł ludzi z całego świata. Warto zaznaczyć, że to było jedyne takie miejsce w Łodzi i centralnej Polsce.

Problemy finansowe

- Chcieliśmy zapewnić użytkownikom standard bezpieczeństwa i dostępności, to znaczy, że każdy może ze skateparku korzystać i każdy może się czuć tam bezpiecznie - opowiada Stawicki.

Opłata za korzystanie ze skateparku wynosiła 3zł, obserwatorzy nie płacili nic. - Zakładając skatepark wiedzieliśmy, że sami nie będziemy w stanie go utrzymać. Wszystkie tego typu obiekty w Polsce i na świecie są współfinansowane przez władze. Naszym celem była właśnie współpraca z miastem. Chcieliśmy pokazać, że to miejsce jest potrzebne, że to inwestycja w młodzież, w ich aktywność pozaszkolną. Sami nie pobieraliśmy żadnych wynagrodzeń, choć prowadzenie skateparku jest zbliżone do prowadzenia przedsiębiorstwa - dodaje.

Jedyny ratunek

Z Wydział Sportu proponowano Stowarzyszeniu pozyskiwanie funduszy opcję projektową. - Na na bieżącą działalność i codzienne funkcjonowanie skateparku takie środki nie wystarczą. Już jakiś czas temu z Jarosławem Wojcieszkiem, poprzednim wiceprezydentem Łodzi, który zajmował się m.in sportem, rozmawialiśmy o zagrożeniach skateparku - opowiada Stawicki.

W lutym tego roku władze Łodzi się zmieniły. - Staraliśmy się kontynuować współpracę z miastem z nową wiceprezydent Łodzi, Wiesławą Zewald. W okolicach 23 lutego przesłałem do jej biura maila z informacjami o całym projekcie, od tego czasu 3 razy umawialiśmy się na spotkanie, lecz pani Zewald każde odwoływała - opowiada mój rozmówca.

- Nie podaliśmy oficjalnej informacji prasowej o zamknięciu skateparku, jednak niektóre media się o tym dowiedziały. Prawdopodobnie dlatego wiceprezydent Zewald chciała się z nami spotkać w zeszłym tygodniu, ale odwołała spotkanie. Zapewniono nas, że ktoś do nas oddzwoni. Rozumiem, była żałoba narodowa, to jasne, ale… nikt do nas nie oddzwonił, a gdy zadzwoniłem ja, poproszono mnie, abym znowu przypomniał o czym mowa, choć przecież złożyłem do Wydziału Sportu dokument, w którym wszystko było opisane - kontynuuje Stawicki.

- Chciałbym, żeby władze traktowały nas poważnie, jak partnerów. Nie jesteśmy bandą młodych ludzi na rowerach, skatepark to przedsięwzięcie poważne i skonkretyzowane, a my już od kilku lat jesteśmy aktywistami w sferze sportu.

- Czy szukamy innego miejsca na skatepark? - pyta Stawicki - Cóż, przy opłacie 3 zł za korzystanie (i zerowej dla obserwatorów) miejsca wynajmowane prywatnie wchodzą w grę pod jednym warunkiem: musielibyśmy mieć dodatkowego sponsora. Albo wprowadzić drogie karnety, a wtedy skatepark byłby dostępny dla wąskiego kręgu osób, a nie o to nam chodzi. Jedynym rozwiązaniem, jakie widzę, jest partnerstwo z miastem - odpowiada

Co teraz?

- Zamknęliśmy skatepark, bo nie mogliśmy stworzyć dobrych warunków dla użytkowników, zarówno pod względem bezpieczeństwa jak i dostępności. Nie mamy na to pieniędzy, nie mamy partnera strategicznego, miasto dla nas tym partnerem nie jest. Wychodzę z założenia, że albo robimy to profesjonalnie, albo tego nie robimy. Już 7 lat jesteśmy po to, żeby szerzyć kulturę alternatywną, żeby działać profesjonalnie w porozumieniu z miastem. A teraz? Jeśli się nic nie zmieni, będziemy musieli zrezygnować z tego projektu, ulokować chęci i działania w czymś innym - podsumowuje Henryk Stawicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto