Powiem szczerze, że gdybym (odpukać) musiał wynająć adwokata, to na pewno nie byłby nim żelazny komisarz PZPN - Michał Tomczak. Kreujący się na jedynego sprawiedliwego prawnik, gwiazda mediów, ostatnio spuścił z tonu i odwraca kota ogonem.
Mający walczyć o dobro polskiej piłki Tomczak ma bowiem niezrozumiałe dla mnie poczucie sprawiedliwości. Jego twierdzenie, że skoro Zagłębie Lubin przehandlowało mniej spotkań od Łęcznej czy Gdyni, to kara dla niego powinna być zdecydowania łagodniejsza, zakrawa na kpinę.
Jaka bowiem miałaby to być kara - surowa ale i sprawiedliwa? Zdaniem adwokata znakomitym rozwiązaniem byłoby odjęcie lubinianom kilku punktów przed nowym sezonem i... pogrożenie paluszkiem. Oj, niedobrze bawiliście się w miedziowym klubie, niedobrze. Niegrzeczni chłopcy, więcej macie tego nie robić! Nic dziwnego, że ci, których ukarano znacznie surowiej też zaczynają podnosić głowy. W Łęcznej po cichu liczą na to, że i im PZPN okaże łaskawość i za ambitną i dobrą grę w końcówce rozgrywek nie ześle klubu na banicję do III, tylko do II ligi.
Zagłębie od zawsze miało znakomite lobby w Warszawie. Każdy mniej lub bardziej zdolny polityk chciałby zasiadać w radzie nadzorczej obracającego miliardami złotych kombinatu. Takie nastawienie do Lubina w stolicy oddziałuje na myśli i opinie futbolowych działaczy pracujących w pocie czoła na Miodowej, oczywiście dla dobra polskiej piłki.
Cha! cha! cha! Gdyby rzeczywiście korupcyjna afera skończyła się tak, że potentatom ekstraklasy nie stałaby się wielka krzywda, to można być pewnym, że już następnego dnia zło znów odzyska rezon, a odkrycie kolejnych przekrętów stanie się tylko kwestią czasu i dociekliwości organów ścigania.
Milik już po operacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
