Ryżową szczotką: Krótka pamięć

Patrzę i widzę, że życiem futbolowym rządzi dziś wielka obniżka i przecena wartości. A wielu domorosłych moralistów wykazuje się wyjątkowo krótką pamięcią. Minister sportu Tomasz Lipiec poucza nas, czym jest honor i ambicja. Biedak zupełnie zapomniał o tym, jak honorowo walczył o medale i zaszczyty w chodzie przy pomocy środków... dopingujących.

Kurator PZPN - Andrzej Rusko odsądza od czci i wiary zawieszone władze związku, ale nie chce pamiętać o kukułczym jaju w swoim gnieździe. W radzie nadzorczej dowodzonej przez niego spółki Ekstraklasa aktywnie działał Jacek M. - prezes Arki Gdynia, aresztowany w aferze korupcyjnej.

Słynny były bramkarz Jan Tomaszewski dopomina się surowego ukarania nowego Widzewa, a zupełnie zapomina o tym, co stało się ze starym. Jakoś przez gardło nie chce mu przejść proste pytanie: Gdzie wyparował kapitał, czyli piłkarze upadłej spółki. Kto ich oddał, sprzedał, ile na tym zarobił i czy pieniądze poszły na spłacenie wierzycieli.

Prezesi Zagłębia Lubin rzucają na nas gromy, że twierdzimy, iż transfer (?!) do ich klubu Roberta Kolendowicza, to farsa. Mówią, że wpływu na decyzje PZPN w tej sprawie nie miały układy, bo oni młodzi i ambitni ich nie posiadają. Grubą kreską niepamięci chcą się odciąć od tego, co robili ich poprzednicy. A ci radowali się wraz z działaczami centrali, gdy ich ukochany klub w ostatniej minucie, bodaj najważniejszego II-ligowego meczu w historii z RKS Radomsko, strzelał bramkę, na wagę dzisiejszych pieniędzy i sportowych zaszczytów. Gol był sportową farsą. A Zbigniewem M., który go zdobył, zajmuje się prokuratura. Smutne, ale prawdziwe.