Piłkarzom nie było to na rękę. Chcieli jak najszybciej rozpocząć długie wakacje. Oni strasznie szybko zapominają, że tak naprawdę żyją z grania, a nie podpisywania nowych kontraktów czy leżenia na kanapie z pilotem od telewizora w ręku. Chcieli mieć na długie tygodnie święty spokój od kibiców, dziennikarzy, codziennych treningów, autokarowych wypraw, wczesnych wyjazdów, późnych powrotów.
Nic dziwnego, że lament się podniósł straszny. Jakie to nieszczęście ten Puchar Ekstraklasy. Ludzie na to nie przyjdą, śnieg zasypie boiska, gra stanie się farsą, będą się mnożyć kontuzje. Ot, kolejny sztuczny twór wymyślony nie wiadomo dla kogo, żeby tylko dokuczyć biednym futbolistom, dopiec im do żywego.
Już pierwsze pojedynki pokazały, jak bardzo mylili się ci, którzy kręcili nosem. Aura poszła nam na rękę. Zamiast zimy, mamy piłkarską... wiosnę. Aż chce się grać i oglądać tych, którzy kopią futbolówkę. Spotkania są ciekawe, sypią niespodziankami.
Szansę pokazania się mają zawodnicy, którzy w ligowych rozgrywkach grali mało lub wcale. I oni starają się ją wykorzystać. Podobnie jak i ci, których zaproszono na testy czy sprawdziany.
Kibice też nie zawodzą. Ludzie w Polsce chcą oglądać piłkę jak najdłużej! Przekonali się, że warto chodzić na mecze, bo nie brakuje emocji, goli i indywidualności.
Tę znakomitą futbolową koniunkturę trzeba wykorzystywać. Kolejne spotkania, które po prostu warto było obejrzeć, budują dobrą opinię marketingową o polskiej piłce. Nareszcie, po wielu sezonach zastoju coś się ruszyło i to w dobrym kierunku!
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?