Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rutkowski i sukces gwarantowany?

Sławomir Jastrzębowski
Dobrze zarządzana prywatna szkoła licząca 100-150 słuchaczy może przynosić miesięcznie około 20-30 tys. zł zysku. Także dlatego, że do prywatnego interesu dokłada państwo.

Dobrze zarządzana prywatna szkoła licząca 100-150 słuchaczy może przynosić miesięcznie około 20-30 tys. zł zysku. Także dlatego, że do prywatnego interesu dokłada państwo.

Za pół roku w całej Polsce ma powstać 30 szkół detektywistycznych Rutkowski&Czerwiński. Ale z tej pierwszej, łódzkiej, uciekła właśnie ponad połowa słuchaczy. Czy tylko dlatego, że Krzysztof Rutkowski tak naprawdę poza „sprzedaniem” szkole swojego nazwiska niewiele ma z nią wspólnego?

Przyjazne przejęcie?

Waldemar Czerwiński jest jednym z najlepszych detektywów w Łodzi. Jest też człowiekiem ciekawym nowości. To ciekawość sprawiła, że zaczął się uczyć izraelskiego systemu walki Krav Maga.

Uczył go założyciel prywatnej szkoły detektywów i ochroniarzy „Marlow” w Łodzi. Czerwiński ma jeszcze jedną cechę – potrafi wykorzystać okazję. Okazja przyszła do niego sama, jego nauczyciel dobrze walczył, ale gorzej szło mu prowadzenie szkolnego biznesu. „Marlow” bankrutował.

– Nie kupiłem jego szkoły, założyłem swoją – mówi Waldemar Czerwiński. To prawda, ale prawdą jest także, że było to wyjątkowe założenie szkoły. Czerwiński nie zaczynał od zera. Po szkole „Marlow” przejął wszystko oprócz długów: słuchaczy, kadrę nauczycielską i program, a nauczanie odbywało się w tych samych pomieszczeniach, przy ul. Kopcińskiego w Łodzi.

– Dla tych młodych ludzi to było wybawienie, stara szkoła przestała istnieć, a słuchacze mogli zostać na lodzie – mówi detektyw.

We wrześniu 2002 roku szkoła Waldemara Czerwińskiego dostała od prezydenta Łodzi uprawnienia szkoły publicznej. Jeżeli czegoś jej brakowało, to tylko jednego: magnesu, który przyciągnąłby nowych słuchaczy, a z nimi, oczywiście, pieniądze.

Taki magnes był pod ręką. Był nim wspólnik Czerwińskiego z biura detektywistycznego – Krzysztof Rutkowski. Panowie prowadzą część interesów wspólnie, a część oddzielnie.
Czerwiński mógłby prowadzić szkołę sam, ale dodanie do nazwy „&Rutkowski” to przy kształceniu ochroniarzy i detektywów najlepsza reklama, jaką można sobie wyobrazić.

Nazwisko człowieka, który wytropił w Budapeszcie i zatrzymał „Jędrzeja”, najgroźniejszego polskiego przestępcę, wielokrotnie pojawiało się na czołówkach gazet.

I pewnie jeszcze nie raz się pojawi. Tak więc Rutkowskiego „doklejono” do szkoły. Ile wziął za tę operację najsłynniejszy polski detektyw?

– Tajemnica handlowa – uśmiecha się Krzysztof Rutkowski.

Żak wkracza do akcji

Waldemar Czerwiński ma mnóstwo obowiązków, Rutkowski jeszcze więcej. Czasu na prowadzenie szkoły brakowało im tak bardzo, że Rutkowskiego słuchacze widzieli w pierwszym semestrze raz, na… otwarciu szkoły we wrześniu ubiegłego roku.

Od czego są jednak specjaliści? Detektywi uznali, że specjaliści to łódzkie Centrum Nauki i Biznesu „Żak”, dyrektor i właścicielka Małgorzata Morzyszek oraz jej ojciec i więcej niż pełnomocnik, Andrzej Prusik. Rutkowski i Czerwiński dali nazwiska i pomysł, a „Żak” – swoje doświadczenie i sieć szkół średnich działającą już w 13 miastach Polski. Ile kosztowało „Żaka” kupno szkoły i comiesięczne opłaty dla detektywów patronów?

– To tajemnica handlowa – mówi Andrzej Prusik.

– Tajemnica – potwierdza Waldemar Czerwiński.

Kwota ma być uzależniona od liczby słuchaczy, którzy zapiszą się do szkół. Według szacunków konkurencji, łódzcy detektywi tylko za sprzedanie pomysłu mogą zarabiać miesięcznie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Będą jednak mieli pewne obowiązki, na przykład nadzorowanie i prowadzenie od czasu do czasu wykładów. Wersja bardzo optymistyczna mówi, że raz na dwa tygodnie.

Od stycznia tego roku pomysł Czerwińskiego i „Żaka” zaczął działać w łódzkiej szkole. Początek okazał się gigantycznym niewypałem.

Słuchacz idzie za nauczycielem

Kiedy pod koniec 2002 roku Czerwiński sprzedał szkołę „Żakowi” część kadry pedagogicznej nie zaakceptowała nowego właściciela, planu zajęć i warunków płacowych. Zresztą nie tylko kadra zaczęła protestować.

– Poczułem się oszukany. Rutkowskiego widywaliśmy w gazetach i telewizorze, a nie na zajęciach czy wykładach. Zapisując się do tej szkoły miałem nadzieję, że Rutkowski będzie się z nami dzielił swoją wiedzą. Nic takiego się nie stało – mówi jeden ze słuchaczy.

Ze Szkoły Detektywów i Ochrony Fizycznej Osób i Mienia „Rutkowski i Czerwiński” – tak brzmi pełna nazwa po przejęciu jej przez „Żaka” – odszedł jeden z kluczowych wykładowców, Jerzy B. (zgodził się na rozmowę pod warunkiem niepodawania nazwiska) razem z innym wykładowcą, swoją żoną Beatą, psychologiem.

Jerzy B. jest emerytowanym oficerem Urzędu Ochrony Państwa i menedżerem w dużej firmie ochroniarskiej. Po odejściu od Czerwińskiego-„Żaka” założył własną szkołą detektywów „Dragon” przy ul. Nowej w Łodzi. Większość słuchaczy szkoły „Rutkowski&Czerwiński” rzuciła starą placówkę i poszła za swoim nauczycielem. Do niego mieli zaufanie, u niego pisali prace dyplomowe, które chcieli dokończyć, on obiecał im utrzymanie starego, wysokiego poziomu nauczania.

– Przykre jest to, że ci młodzi ludzie ulegli zabiegom socjotechnicznym, że zostali zmanipulowani. To dlatego opuścili naszą szkołę – mówi Waldemar Czerwiński. Do prokuratury złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Jerzego B. i jego żonę, polegającego – według niego – na rozgłaszaniu nieprawdziwych informacji o szkole i agitowaniu w jej budynku na rzecz konkurencji. Czerwiński nie wyklucza także pozwu o odszkodowanie za utracone korzyści.

– Nie agitowałem, nie namawiałem, a tylko poinformowałem słuchaczy, że odchodzę z żoną z pracy w tej szkole i zakładamy swoją. Zainteresowanych zaprosiłem na spotkanie w kawiarni w Teatrze Wielkim, przyszło kilkadziesiąt osób – mówi Jerzy B. – Nie widziałem, żeby pan Rutkowski prowadził jakieś zajęcia czy wykłady, chyba mu nawet nie wolno, ponieważ nie ma pedagogicznego wykształcenia.

Fakt: Rutkowski i Czerwiński mają średnie wykształcenie. Chcą to zmienić, właśnie zapisali się na politologię w łódzkiej Wyższej Szkole Humanistyczno–Ekonomicznej. Zaoczne studia trwają 3,5 roku.

Jerzy B. zaproponował swoim nowym-starym słuchaczom czesne w wysokości 240 zł, o 30 zł mniej niż Rutkowski&Czerwiński. To pewnie też miało znaczenie dla słuchaczy. Jednak w rozmowie z nami podkreślają, że podstawowym powodem był zawód, jaki przeżyli w związku z ciągłą nieobecnością Rutkowskiego w szkole.

Krzysztof Rutkowski: – Mam wiele różnych obowiązków, wynikających z mojej pracy zawodowej i z faktu bycia posłem. Grafik w szkole był tak przygotowany, żeby moje wykłady znalazły się czasie drugiego semestru. Mam cykl wykładów „Specyfika pracy detektywa XXI wieku”, które zacząłem właśnie w łódzkiej szkole prowadzić. To absolutnie nie jest tak, że ja w tej szkole jestem figurantem. Zdaję sobie sprawę, że nazwisko Rutkowski ma zachęcać do studiowania w niej, ale mój patronat oznacza także merytoryczny nadzór nad placówką i spotkania ze słuchaczami. Do chwili przekazania szkoły „Żakowi” nie zarobiłem na niej ani złotówki.

*****

Pieniądze

Czesne w szkole Rutkowski&Czerwiński wynosi 270 zł. Przy 150 słuchaczach daje to 40 tys. 50 zł co miesiąc. Do tego mogą dojść dotacje z Urzędu Miasta Łodzi wyliczane na podstawie wzorów przesyłanych z ministerstwa. W tym przypadku to około 65 zł na ucznia, a więc prawie 10 tys. zł co miesiąc. Łódzka szkoła detektywów nie dostała jeszcze ani razu państwowej dotacji, ale stara się o nią i prawdopodobnie dostanie w przyszłym miesiącu. Według nieoficjalnych danych, rzeczywiste koszty wynikające z utrzymania tego typu szkoły policealnej mogą nie przekraczać 50 proc. przychodów. Daje to około 25 tys. zł zysku miesięcznie. Razy 30 szkół? Takie wyliczenia to tylko czysta teoria, bo praktycznie szkoły mogą długo przynosić straty.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto