MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa ze Zbigniewem Zarzyckim, mistrzem świata i złotym medalistą olimpijskim w siatkówce

Marek Kondraciuk
* Marek Kondraciuk: Urodził się pan w Lęborku, ale uważa się pan za łodzianina. Starsze i średnie pokolenie kibiców pamięta pana z występów w pierwszoligowej Anilanie.

* Marek Kondraciuk: Urodził się pan w Lęborku, ale uważa się pan za łodzianina. Starsze i średnie pokolenie kibiców pamięta pana z występów w pierwszoligowej Anilanie.

Zbigniew Zarzycki: - Moi rodzice byli łodzianami i choć przyszedłem na świat w innym mieście, to moje dzieciństwo było związane z Łodzią. Zaczynałem przygodę z siatkówką w Starcie. Moim pierwszym trenerem był Leszek Latek, który polecił mnie do reprezentacji Polski juniorów i ukierunkował drogę kariery. Dużo zawdzięczam też Ryszardowi Felisiakowi, który był moim nauczycielem w XXII liceum na Pojezierskiej. Trenował żeński zespół ŁKS i kiedyś zabrał mnie na wycieczkę do Warszawy, na AWF. Zachęcił, abym zdawał na tę uczelnię i tak zostałem studentem oraz zawodnikiem stołecznego AZS. W latach 1969-71 grałem w łódzkiej Anilanie. Mieliśmy fajny zespół - Hendzlik, Garys, Makarski, Grzelak, Tomczak, Niemczyk. Marzyły nam się sukcesy, ale wkrótce drużyna rozpadła się. Rozjechaliśmy się po kraju. Ja trafiłem do Płomienia Sosnowiec. Sentyment do Łodzi jednak pozostał, często odwiedzam miasto, bo mam tu całą rodzinę. Proszę pozdrowić łódzkich kibiców.

* Pochodzi pan z Bałut. W ówczesnych czasach mieszkali tam podobno ludzie o twardych charakterach, co w sporcie jest niezwykle ważne.

- Sportową edukację zdobywałem wraz z rówieśnikami na ulicach. To była nasza bieżnia, tu kopało się piłkę, na podwórkach odbijało przez trzepaki, na okolicznych polach wokół Żubardzia organizowaliśmy zawody w wielu dyscyplinach. Trochę cwaniactwa, którego nabyłem w tamtych czasach na pewno przydało się później w sporcie.

* Należy pan do złotego pokolenia, mistrzowskiej drużyny nieodżałowanego trenera Huberta Wagnera - mistrzostwa świata w Meksyku '74, olimpijskie złoto w Montrealu '76. Następne pokolenia siatkarzy żyły w cieniu tej legendarnej paczki Kata. Czy współczesny zespół trenera Waldemara Wspaniałego stać na nawiązanie do waszych sukcesów?

- Oczywiście! Mogą wygrać z każdym. Krew mnie zalewa jak słyszę, że to jest stracone pokolenie. Jeszcze wszystko przed nimi, ja w nich wierzę, ale przede wszystkim oni muszą uwierzyć w siebie. Nie wygrywa się przypadkiem z Rosją i Brazylią, a oni tego już dokonali. Jak ktoś raz zbije piłkę w trzeci metr, to dlaczego nie może zrobić tego pięć razy?! Jak ktoś skoczy w dal osiem metrów, to znaczy, że może skoczyć jeszcze dalej, że na tyle go stać. My też zanim zdobyliśmy złoto w Montrealu, przegraliśmy dwie olimpiady, choć w Meksyku '68 i cztery lata później w Monachium mieliśmy wspaniałe zespoły. Powiedzieliśmy kiedyś trenerowi Wagnerowi - dość przegrywania, a jak się nie uda, to kończymy zabawę i nich do kadry przyjdą inni. Ja wiem, co to znaczy trenować sześć godzin dziennie i nie mieć satysfakcjonującego wyniku.

* Czym, pana zdaniem, jest spowodowana taka olbrzymia popularność Ligi Światowej, między innymi w Łodzi?

- Myślę, że nieco starsze pokolenie jeszcze żyje wspomnieniami naszych sukcesów i przekazuje swoje opowieści młodzieży. Poza tym polska siatkówka ze wszystkich gier zespołowych jest najbliżej światowej czołówki. Organizacja meczów w Łodzi jest na miarę dwudziestego pierwszego wieku, kibice w Polsce nie znają imprez mających taką oprawę i to również przyciąga.

* Brakuje tylko światowej klasy zespołu?

- Z Hiszpanią chłopaki Waldka Wspaniałego nie grali źle. Coś im jednak brakuje, coś musi być w sferze psychicznej. Co? Nie wiem. Trzeba by pobyć z nimi bliżej, w środku tej drużyny, żeby spróbować postawić diagnozę. Jestem przekonany, że wszelkie wyniki badań fizycznych mają nie gorsze od najlepszych drużyn świata. Zawodzi psychika. Muszą poczuć swoją siłę, pokazać, że nie boją się nikogo w Europie. Czasem ich krytykuję, ale to dlatego, że siatkówkę mam w sercu. Liczę, że krytyka im pomoże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto