Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Szczot wraca do ŁKS. Zagra w poniedziałek?

Paweł Hochstim
Robert Szczot przyjechał w czwartek na testy do ŁKS. Piłkarz w przeszłości przez półtora roku występował w łódzkim klubie, po czym został sprzedany do Jagiellonii Białystok. Później grał jeszcze w Górniku Zabrze i greckim Iraklisie Saloniki, ale nigdzie tak dobrze, jak w Łodzi.

- Od kilku tygodni rozmawiamy z Robertem na temat jego gry w ŁKS - mówi szef departamentu sportu w ŁKS Tomasz Wieszczycki. - Nareszcie nic nie stoi na przeszkodzie, aby zawodnik zaczął treningi z zespołem. Po kilku dniach podejmiemy ostateczną decyzje w sprawie podpisania kontraktu.

Czy jest możliwe, by Szczot już w poniedziałek mógł zagrać przeciwko Legii Warszawa? Teoretycznie tak, choć problemem może być szybkie uzyskanie certyfikatu z greckiej federacji.

29-letni Szczot jest pomocnikiem. Do tej pory rozegrał 56 spotkań w ekstraklasie i strzelił w nich sześć bramek. W ŁKS spędził półtora roku, w barwach którego zaliczył 29 występów i strzelił cztery gole. Ostatni sezon spędził w greckim Iraklisie Saloniki, gdzie zagrał w dziewięciu spotkaniach, nie zdobywając ani jednego gola.

Jak zapewnia Wieszczycki, wciąż prowadzone są rozmowy z kolejnymi graczami i jest duże prawdopodobieństwo, że ewentualne pozyskanie Szczota nie będzie ostatnim transferem tego lata.

Tymczasem piłkarze ŁKS, którzy mają już na swoim koncie pierwszy ligowy punkt, marzą teraz o pierwszym golu. Strzelecka indolencja w czterech pierwszych kolejkach ma zostać przełamana w spotkaniu z Legią, które odbędzie się w poniedziałek o godz. 18.30 w Bełchatowie.

Teoretycznie ełkaesiacy są bez szans, bo przecież Legia ma bardzo mocny skład i jest faworytem poniedziałkowego starcia. Sam Daniel Ljuboja zarabia miesięcznie tyle, co kilku czołowych piłkarzy ŁKS razem, ale nie oznacza to, że piłkarze trenera Dariusza Bratkowskiego nie podejmą walki z Legią.

W łódzkim zespole jest kilku piłkarzy, którzy w przeszłości byli związani z Legią, jak choćby Marcin Mięciel, Marcin Smoliński, Sebastian Szałachowski, Marek Saganowski, czy Bogusław Wyparło. I przynajmniej trzech z nich - Mięciel, Smoliński i Szałachowski - chcieliby udowodnić szefom Legii, że nadal mogliby występować w warszawskim zespole. Dwaj pierwsi trafili do ŁKS rok temu, natomiast Szałachowski przeniósł się z Warszawy do Łodzi kilka tygodni temu.

Ełkaesiacy z pewnością będą mogli liczyć na zmęczenie Legii, która w czwartek rozgrywała swój mecz w kwalifikacjach Ligi Europy. Niestety, wypoczęty będzie najlepszy piłkarz warszawskiej drużyny w tym sezonie Miroslav Radović, który z powodu żółtych kartek nie mógł zagrać w Moskwie. Ale ełkaesiacy liczą nie tylko na gole i punkty, ale także na to, że po raz ostatni w tym sezonie w roli gospodarza będą musieli zagrać w Bełchatowie. Jest ponoć szansa, że już następny ligowy mecz rozegrają na stadionie przy al. Unii, bo prace remontowe idą szybciej, niż zakładano. Kolejne spotkanie w roli gospodarza łódzki zespół ma rozegrać 17 września z Górnikiem Zabrze. Gdyby stadion do tego czasu spełnił wszystkie wymagania, już kilka dni później kibice znów obejrzeliby łodzian w akcji, bo w 1/16 finału Pucharu Polski gracze Bratkowskiego podejmować będą Ruch Chorzów. Gdyby okazało się, że oba te mecze trzeba będzie zagrać w Bełchatowie, ŁKS znów straciłby kilkadziesiąt tysięcy złotych, a kibice możliwość obserwowania meczów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto