Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radosław Becalik - Z bankowej kasy na ligowe boiska

(dk)
Niezwykłą profesją zajmował się jeszcze nie tak dawno piłkarz Widzewa Radosław Becalik. Był… kasjerem Banku Przemysłowego w Zduńskiej Woli. Do dziś pracę tę wspomina mile i twierdzi, że gdyby nie był ...

Niezwykłą profesją zajmował się jeszcze nie tak dawno piłkarz Widzewa Radosław Becalik. Był… kasjerem Banku Przemysłowego w Zduńskiej Woli.
Do dziś pracę tę wspomina mile i twierdzi, że gdyby nie był piłkarzem, zostałby kasjerem. Grając w IV-ligowej Pogoni Zduńska Wola Radosław Becalik postanowił odpowiedzieć na ogłoszenie o naborze pracowników do banku. Trzeba było mieć średnie wykształcenie i przejść rozmowę kwalifikacyjną. Ani z jednym, ani z drugim piłkarz nie miał problemu. I tak, choć z wykształcenia jest elektronikiem, zasiadł w bankowym okienku.

- Zdarzało się, że rano trenowałem, później pracowałem w banku i wieczorem znów szedłem na boisko - mówi Radosław Becalik. - Praca w kasie sprawiała mi wiele radości. Przerzucało się miliony złotych, szkoda, że nie były to moje pieniądze.

Któregoś dnia kasjer Becalik popełnił błąd, dużo gorszy od tego, który może zdarzyć się we własnym polu karnym. W banku nie było prądu i w takich warunkach nie powinno się pracować. Zgodził się jednak na wykonywanie obowiązków i stało się. W kasie zabrakło 2.000 zł.
- Nie było wyjścia, trzeba było oddać te pieniądze - dodaje Radosław Becalik. - To nie było powodem zwolnienia z banku. Były po prostu redukcje, a ja byłem najmłodszy. Straciłem pracę, która dawała mi wiele radości. Gdybym nie był piłkarzem, chciałbym pracować jako kasjer.

Mimo że miał do czynienia z potężnymi kwotami, praca w banku przynosiła mniejsze dochody niż gra w Zduńskiej Woli. Becalik pracował prawie 5 lat w bankowym okienku. W styczniu br. skończył przygodę z bankiem i zajął się piłką. Do dziś nie ma najmniejszych kłopotów z szybkim obliczeniem matematycznych działań, czy przeliczeniem dużej sterty banknotów. Mógłby z powodzeniem pomagać kasjerce Widzewa w przygotowywaniu wypłat, ale akurat w łódzkim klubie częściej czeka się na pieniądze, niż je otrzymuje.

Nie tylko z powodu niezwykłego, jak dla piłkarza, zawodu, Radosław Becalik jest ciekawą postacią. Ma już 27 lat i w każdym okresie transferowym o tym zawodniku było głośno. Kilkakrotnie próbowano podpisać z nim kontrakt w ŁKS.

- W testach i sparingach w ŁKS nie grałem na swojej pozycji, a właściwie trzeba by zapytać trenerów, dlaczego w końcu ze mnie rezygnowali - opowiada Radosław Becalik. - Dobrze jednak, że tak się działo, bo zawsze moim marzeniem było przejście do Widzewa. W Zduńskiej Woli ludzie kibicują klubowi z al. Piłsudskiego.

Szybko wkomponował się w zespół Widzewa. Imponuje dużą wytrzymałością, mógłby biegać non stop po boisku od jednego pola karnego do drugiego. To efekt tego, że jest bardzo zawzięty na boisku i słynie z ambicji. Wyróżnia się także długimi włosami, niczym Janosik. Fryzura również przywołuje wspomnienie pracy w banku. - Kiedy pracowałem w okienku, nie mogłem mieć długich włosów - wspomina Becalik. - Było wiele wymogów, jak choćby odpowiedni strój. Od kiedy przestałem być kasjerem, zapuściłem włosy. Na boisku zupełnie mi nie przeszkadzają. A do banku chodzę tylko jako klient.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto