PZU Polfa jednak dziś

Tego jeszcze nie było. Koszykarki PZU Polfy Pabianice pojechały na mecz czwartej kolejki Euroligi (grupa A) do Podgoricy... o dzień za wcześnie.

Dopiero na miejscu ekipa dowiedziała się, że mecz jest jednak nie w środę, a zgodnie z oficjalnym terminarzem FIBA w czwartek o godz 21 czasu miejscowego (w Polsce godz. 20).
Można rzec dwója z organizacji, ale pabianiccy działacze tłumaczą nieporozumienie błędną informacją otrzymaną z Podgoricy od organizatorów spotkania.

Na szczęście Jugosłowianie zapewnili drużynie trenera Mirosława Trześniewskiego warunki do treningów. W sumie z wcześniejszego przyjazdu mogą być tylko korzyści, bo pabianiczanki mają więcej czasu, aby spokojnie przygotować się na miejscu do bardzo ważnego spotkania.
Dziś w grupie A pozostanie więc tylko jedna drużyna bez zwycięstwa. Wszyscy w ekipie pabianickiej wierzą, że będzie to Buducnost.

– W spotkaniach wyjazdowych w Como i Pecsu przez długi czas prowadziliśmy wyrównaną walkę, a przegraliśmy dopiero w końcówkach – powiedział drugi trener PZU Polfy Ireneusz Taraszkiewicz. – Jeśli chodzi o mecz z Valenciennes, to jest to zespół z zupełnie innej półki niż my. Wydaje się, że Buducnost to zespół, który gra na podobnym poziomie jak my. Niestety, po raz pierwszy w tym sezonie nie udało nam się obejrzeć kasety z meczem rywalek. Byliśmy umówieni z węgierskim MiZo i czeskim Gambrinusem, że przyślą nam kasetę, ale nie wysłali – dodał.

Największym zmartwieniem trenera Mirosława Trześniewskiego jest konuzja Renaty Piestrzyńskiej, która nie poleciała do Podgoricy i czeka ją kilkutygodniowa przerwa.

∂ W grupie B natomiast pierwszej porażki doznały wczoraj mistrzynie Polski: Gysevorsi Euroleasing Sopron
– Lotos VBW Clima Gdynia 79:68 (18:27, 19:10, 22:13, 20:18).