Psy znów pogryzły człowieka w łódzkich Łagiewnikach
Kiedy na miejsce ataku przyjechał patrol policji, agresywnych zwierząt nie było już w pobliżu. Funkcjonariusze zajmują się ustalaniem, czy psy są bezdomne, czy może należą do któregoś z mieszkańców okolicy. Uzyskaliśmy także relację osoby, która przyznała, że była na miejscu niedzielnego ataku. - Biegałem i zobaczyłem że ktoś woła o pomoc - opowiada pan Łukasz z Łodzi, który zareagował na krzyki pierwotnie zaatakowanego mężczyzny. - Rozejrzałem się, znalazłem drąga i zacząłem walczyć z psami. Ich agresja przeszła na mnie. Myślałem, że mnie rozszarpią. Na szczęście, ten długi kij się złamał na pół i miałem lepsze możliwości walki. Jeden pies dostał prosto w głowę. Zaskowyczał i reszta jakoś odpuściła. To kolejny atak psów, wałęsających się bez opieki w Łagiewnikach. W marcu 2019 r. dwa wilczury oraz mieszaniec mastifa i boksera pogryzły 56-latka. On także w niedzielny poranek biegał po lesie - w rejonie hotelu Prząśniczka w Arturówku. Czytaj o ataku z marca 2019 r. Do kogo należały psy?