Jak rozmawiać z końmi, pokazywali w sobotę zwolennicy metody naturalnego jeździectwa opracowanej przez Amerykanina Pata Parelliego.
– Przekonywaliśmy, że ludzie muszą nauczyć się końskiego języka. Chodzi o to, aby porozumiewać się z tymi zwierzętami, a nie bezmyślnie zmuszać je do wykonywania poleceń – mówi Blanka Piro, organizatorka łódzkiego spotkania, które otworzyło ogólnopolski sezon „parelliowców”.
Rozmowy odbywały się w stajni przy ul. Opolskiej. Polegały na pokazach wyjaśniających metodę Parelliego.
– Amerykanin opracował system 10 poziomów rozmawiania z końmi. On sam twierdzi, że jest na 8. – wyjaśnia Blanka Piro. – W Polsce mamy grono osób, które są na drugim poziomie. Zdążyły już poznać koński alfabet, umieją składać litery w słowa i teraz próbują mówić pełnymi zdaniami.
Zdziwieni widzowie obserwowali, jak podczas pokazu konie spokojnie reagowały na czynności, których przeważnie panicznie się boją. Zwierzęta np. z ufnością przyglądały się jeźdźcowi strzelającemu z bata, nie cofały się przed foliowymi workami i przechodziły pod sznurkiem z celofanowymi wstążkami. Bez problemu chodziły też pomiędzy ciasno ustawionymi bramkami i bawiły się piłkami.
– Koń nie może się nas bać. Musimy udowodnić mu, że nie zrobimy mu krzywdy – twierdzi Blanka Piro. – Jeśli chcemy sprawić, aby koń np. bawił się piłką, to nie zmuszajmy go do tego, tylko pozwólmy mu oswoić się z przedmiotem. Wtedy się nim zainteresuje.
W pokazie wzięło udział pięciu jeźdźców i koni. Wśród prezenterów był Krzysztof Cyrankowski, jeden z pierwszych łódzkich wyznawców metody Parelliego.
– Specjalnie skróciłem służbowe spotkanie w Niemczech, aby zdążyć na pokaz – mówi. – Warto było. Najtrudniejsza część pokazu nastąpiła, gdy każdy z nas musiał „współpracować” z obcym koniem. Miałem frajdę, gdy po 15 minutach koń chodził za mną jak pies. A wcześniej jego właścicielka twierdziła, że jest on wyjątkowo chamski i nachodzi na człowieka...
Po sobotnim spotkaniu właściciele koni nie mieli problemów z wprowadzeniem wierzchowców do przyczepy (konie bardzo boją się zamkniętych pomieszczeń). Cyrankowski zrobił to w kilka sekund...
– Metodą Parelliego zainteresowałem się, gdy przed trzema laty koń nie chciał mnie słuchać – opowiada łodzianin. – Nauczyłem się, że muszę być dla niego przyjacielem, ale także przywódcą stada. Konie obserwują nasze miny i gesty.
Ale to my musimy sprawić, żeby skupiły na nas uwagę. Gdy te zwierzęta są spokojne, łatwo się uczą i potrafią rozumowo szukać rozwiązań. A gdy czują się zagrożone, na myślenie nie mają czasu – wyjaśnia.
Kolejne spotkanie „gadających z końmi” odbędzie się w Krakowie, a w maju na kurs do Żelazowej Woli przyjedzie Sandra Pey, jedna z najbardziej znanych wykładowców szkoły Parelliego.
*****
Metoda Parelliego jest w Polsce coraz popularniejsza. Jej zwolennicy dzielą się swymi doświadczeniami na stronie internetowej: www.parelli-info.waw.pl
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?