Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes Aldona od Leppera

Magdalena Hodak
Aldona Michalak, doradczyni wicepremiera Andrzeja Leppera, w czwartek 20 czerwca została wiceprezesem wielkiego polskiego banku - PKO BP. Ta prestiżowa nominacja rady nadzorczej banku wprawiła w osłupienie szefów firm z ...

Aldona Michalak, doradczyni wicepremiera Andrzeja Leppera, w czwartek 20 czerwca została wiceprezesem wielkiego polskiego banku - PKO BP. Ta prestiżowa nominacja rady nadzorczej banku wprawiła w osłupienie szefów firm z regionu łódzkiego, od których konkubent świeżo upieczonej pani prezes wyłudził dziesiątki tysięcy złotych. Według poszkodowanych, Aldona Michalak miała mu w tym pomagać. Na dodatek pan Andrzej, jej przyjaciel, prowadził przestępczą działalność w biurach poselskich pani Michalak w Warszawie i Łęczycy.

Nie wierzą własnym uszom
- Nie, to niemożliwe! Zgroza! - wykrzykuje zdumiony Jerzy Wrona z Radomska, właściciel firmy Manor House, który wpłacił firmie Aneks, kierowanej przez konkubenta posłanki Michalak, ponad 12 tys. zł za obietnicę kontraktów z Rosjanami.

Jerzy Wrona wspomina, jak kilka lat temu podpisywał umowę na zorganizowanie sprzedaży odzieży w Rosji. Było to w łęczyckim biurze posłanki, mieszczącym się w siedzibie Sojuszu Lewicy Demokratycznej przy ul. Przedrynek. Zdaniem Wrony, posłanka cały czas starała się uwiarygodnić umowę. - Kiedy po pół roku z kontraktu wyszły nici, przyszła do mojego biura wraz z konkubentem. Prosili, żebym był cierpliwy jeszcze pół roku.

Firma Manor House nie odzyskała pieniędzy do dziś. Egzekucja komornicza okazała się nieskuteczna. Komornik napisał, że przyjaciel posłanki wymeldował się i sprzedał mieszkanie. Nie ma też samochodu ani innego majątku, który można byłoby zająć, a sprzęt, który jest w jego firmie, należy do Kancelarii Sejmu - zarządza nim posłanka Michalak.

- Puszyli się, że wszystko mogą, o prominentnych działaczach SLD mówili per "Leszek" czy "Andrzej" - wspomina Jerzy Wrona. - Podpisanie umowy w siedzibie SLD miało dla mnie moc przekonującą - wiadomo, że politycy jeżdżą na Wschód i mają spore możliwości.

Smakiem obejść się także musiała inna firma odzieżowa - pabianicka "Wesley". Rosjanki nie paradują w strojach z Pabianic, a po 20 tysiącach złotych nie zostało śladu.

- Straciliśmy już nadzieję - mówi Maciej Majzer, właściciel "Wesleya".

Uznanie dla Łęczycy
Trzy lata temu dziennik "Rzeczpospolita" ujawnił podejrzaną działalność konkubenta posłanki SLD w jej biurze poselskim. Sprawą zajął się łęczycki prokurator, który skierował do Sądu Rejonowego w Łęczycy akt oskarżenia przeciwko panu Andrzejowi.

- Prokurator zarzucił mu oszustwa na prawie 300 tysięcy złotych - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Proces nie jest zakończony. Prokurator nie oskarżył posłanki, tylko jej konkubenta.

Postawa łęczyckiego prokuratora wzbudziła uznanie poza granicami województwa. Z redakcją "Dziennika Łódzkiego" skontaktował się wytwórca cukierków z Włocławka, któremu oskarżony jest winien ponad 100 tys. zł.

- Prokuratura we Włocławku nie chciała się tym zająć, zaś Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie, gdyż - według śledczych - brak było podstaw uzasadniających popełnienie przestępstwa - opowiada włocławski przedsiębiorca.

Andrzej Person, senator Platformy Obywatelskiej z Kujaw, o podejrzanym procederze, prowadzonym w biurze posłanki Aldony Michalak, powiadomił ministra sprawiediwości Zbigniewa Ziobrę. Otrzymał jednak odpowiedź, że warszawscy prokuratorzy postąpili prawidłowo.

Kilkudziesięciu poszkodowanych
Wyborowi Aldony Michalak na wysokie stanowisko w ważnym polskim banku dziwi się Błażej Torański, były publicysta "Rzeczpospolitej", który ujawnił aferę. Pamięta, że pracując nad tematem, zgromadził kilkadziesiąt wizytówek poszkodowanych spółek.

- Schemat był taki: na przykład w piotrkowskim browarze zapowiadała się pani poseł. Zjawiała się razem z konkubentem. Sama nie nalegała na podpisanie umowy, ale uwiarygodniała przyjaciela swoją obecnością - tłumaczy Torański.

Z Łęczycy Michalak przeniosła swoje biuro do warszawskiego hotelu Powiśle. Kiedy fotoreporter dotarł na miejsce, zastał pana Andrzeja, odkręcającego tabliczkę z nazwą firmy ze ściany biura posłanki SLD.

Nieciekawa historia?
W łęczyckim biurze SLD nie chcą nawet wspominać posłanki. - To nieciekawa historia - ucina zagadnięta przez nas działaczka. - Zmieniliśmy nawet adres, żeby się źle nie kojarzyło.

Politycy SLD zaprzeczają, jakoby przyjaciel pani Aldony rzeczywiście miał podstawy, aby się na nich powoływać. Andrzej Pęczak, były poseł i baron SLD, oskarżony o korupcję i wyłudzenia, wzdraga się na dźwięk nazwiska Michalak. - Gdy ta sprawa wypłynęła, zadziałałem, by pani Michalak wyniosła się z Łęczycy. Powoływali się na mnie, oczywiście bez mojej wiedzy - zaklina się Pęczak.

Faktem jest jednak, że na łęczyckim zamku odbył się w 2001 roku przedwyborczy pikinik Sojuszu, na którym konkubent Aldony Michalak zapewniał, że SLD wygra wybory i będzie miał swojego premiera.

Była posłanka SLD odkłada słuchawkę, kiedy chcemy rozmawiać o jej zaangażowaniu w działania konkubenta. Odsyła do rzecznika PKO BP, ale i jego nie udaje się nakłonić do odpowiedzi na pytania "DŁ" związane z przeszłością pani Aldony.

Do dziś jej żałują
Cztery lata później Michalak zmieniła orientację partyjną z SLD na Samoobronę. W klubie SLD tłumaczą, że przed ostatnimi wyborami wielu działaczy Sojuszu, wobec ujawnianych afer, zwątpiło w zwycięstwo partii. Zapewne i pani Aldona zwątpiła. Za to Andrzej Lepper zaoferował jej wysoką, drugą pozycję na Śląsku. Skorzystała, ale wyborcy odrzucili jej kandydaturę, chociaż w reklamie wyborczej byłej posłanki pojawiło się takie oto pragnienie: "Pragnę, abyśmy mogli pracować na polskiej ziemi, abyśmy mogli tu inwestować i tę ziemię wzbogacać". Ubrana w elegancki czarno-biały kostium, zapraszała do wysłuchania wyborczego szlagieru "Polskę trzeba zlepperować".

Niektórzy członkowie SLD do dziś żałują, że stracili koleżankę Michalak.

Marek Wikiński, poseł SLD z Mazowsza, który w poprzedniej kadencji pracował z nią w komisji finansów, wspomina ją ciepło: "Ambitna, pracowita, niesamowicie konsekwentna. Jak sobie wyznaczyła cel, uparcie do niego dążyła". Ten cel to ustawa antylichwiarska, która weszła w życie w ubiegłym roku. Chociaż tysiące prawników zastanawia się teraz, jak ją obejść, ustawa pozostaje świadectwem jej upartego charakteru.

Zrobiła wrażenie
Zaciętość w walce o ustawę nie mogła nie zrobić wrażenia na Andrzeju Lepperze. To sam wódz naczelny Samoobrony już w ubiegłym roku miał forsować ją na bankowe stanowisko. Antylichwiarskie wypowiedzi Michalak ozdobiły stronę internetową Samoobrony. W politycznych kuluarach głośno było pół roku temu o możliwości objęcia przez Michalak stanowiska wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego. Ostatecznie w maju tego roku stanęło na stanowisku w PKO BP, w zamian za poparcie posłów Samoobrony w głosowaniach ustaw ważnych dla Prawa i Sprawiedliwości.

W ten sposób strategiczną postacią koalicji stała się była posłanka nostalgicznie zapatrzona w PRL. Na swojej stronie internetowej otwarcie zachwyca się socjalistycznym modelem kształcenia. "Wykształcenie, które jako chłopskie dziecko zdobyłam w SGGW w Polsce Ludowej, oceniam bardzo wysoko. Wówczas było ono dostępne i dawało młodzieży szansę rozwoju, a teraz stanowi dla mnie doskonałą bazę do podwyższania i doskonalenia kwalifikacji zawodowych" - napisała w swoim internetowym życiorysie.

Niedoszła posłanka Samoobrony przekonuje w wirtualnym świecie, że chce pracować dla polskiej gospodarki i usprawniać system bankowy, "bo to jest jej krwiobieg".

Mateusz Piskorski, rzecznik Samoobrony: - Mamy pełne zaufanie do pani Aldony. Nie można zarzucić jej braku fachowości. Nie można utożsamiać jej z działalnością konkubenta. Każdy z nas może mieć w swoim otoczeniu kogoś, kto wszedł w kolizję z prawem, ale to nie może być okolicznością obciążającą.

Jarosław Jagiełło, poseł PiS z Łodzi, przyznaje, że uwiarygodnianie konkubenta, który urzędował w jej biurze poselskim, budzi uzasadnione wątpliwości natury etycznej. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

- Trochę to ironia losu, że była posłanka SLD jest reprezentantką koalicji rządzącej. Nie takie powinny być nominacje IV Rzeczypospolitej, ale i taką żabę trzeba czasem przełknąć dla dobra koalicji i chciałoby się bardzo powiedzieć: bez szkody dla Polski - kończy Jagiełło.

Czyż może być lepsza puenta?

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto